wtorek, 14 sierpnia 2012

Rozdział 27

Zapukałam do drzwi. Po chwili Zayn mi je otworzył. Uśmiechnęłam się do niego słodko, nawet aż za bardzo. Weszłam do środka i usiadłam na kanapie. On obok mnie. Przysunęłam się do niego bliżej. Położyłam dłoń na kolanie i spojrzałam głęboko w oczy.
-Co ci się stało? - zapytał
-Niiic. Ładnie dziś wyglądasz. Pasuje do ciebie ta niebieska koszulka.
-Aha. Dzięki. Jeszcze raz zapytam. Wszystko w porządku? - wyglądał jakby zobaczył UFO
-Jak już mówiłam. Świetnie dziś wyglądasz. Co porobimy?
-Może obejrzymy jakiś film?
-Tak. Masz może jakąś komedię romantyczną? - w tej chwili spojrzał na mnie tak wielkimi oczami, że musiałam się uśmiechnąć.
-Nie wiem. Zaraz coś się znajdzie.
Zayn włączył jakiś niemiecki film, ale z angielskimi napisami. To dobrze. Usiadłam jeszcze bliżej jego. Położyłam głowę na jego piersi i oglądaliśmy. Serce biło mu jak szalone. Czyżby się denerwował lub stresował? Przecież lubił jak jesteśmy blisko, nawet bardzo blisko. Co się stało z tym pewnym siebie chłopcem? Chcąc go jeszcze bardziej wyprowadzić z równowagi położyłam dłoń na jego brzuchu i powoli przesuwałam raz w dół raz w górę. Dotknęłam delikatnie guzika od spodni. Delikatnie w tej chwili podskoczył i złapał za moją rękę. Pocałował czule i położył z powrotem na kolanie. Zaśmiałam się cicho. Raptem tak zniewieściały się zrobił? A w lesie to lubił hasać nago. Zaczęłam śmiać się na głos i podskakiwałam na kanapie. Usiadłam i uparłam się wygodnie. Śmiałam się coraz głośniej.
-Oj nie wierzę. Zayn, Zayn, Zayn. Chłopie co z tobą? W jednej chwili atakujesz mnie, a gdy ja to robię to prawiczka zaczynasz udawać. - Chłopak zrobił się cały czerwony na twarzy i odwrócił gwałtownie głowę. Udawał, że ogląda film. Hmmm... co by tutaj zrobić? Jak go jeszcze zawstydzić? Musi sobie zdać sprawę, że mogę być także kobieca.
-Zaraz wracam, idę do łazienki. - nie wiedziałam co zrobić. Poszłam do tej łazienki. Krążyłam po niej i myślałam. Zamoczyć ubrania i potem założyć coś z jego szafy? Nie. Głupie i dziecinne. Zacząć krzyczeć i udawać, że tu jest pająk? Nie.Nadal nie miałam pomysłu, co miałabym zrobić, żeby przykuć uwagę Zayna. Stanęłam przed zlewem. Włączyłam wodę, żeby Zayn nic nie podejrzewał. W tym momencie spojrzałam w lustro, które wisiało zaraz nad kranem. Zdałam sobie wtedy sprawę z tego co ja tak właściwie robię. Przecież Zayn to mój przyjaciel...no niby Natalie też, ale z Zaynem znamy się tyle czasu...nie mogę mu tego robić...jakim ja jestem człowiekiem - myślałam. 'Gryzłam' się z sumieniem...w końcu zrozumiałam, że nie mogę tak dłużej..Wybiegłam z łazienki wprost do pokoju Zayna. Ku mojemu zdziwieniu Mulat spał...jak małe dziecko...wyglądał tak beztrosko...to sprawiło, że chęć opowiedzenia mu całej sytuacji wzrosła. Usiadłam obok Zayna i położyłam swoją rękę na jego kolanie, żeby się obudził. Po chwili jego oczy się otworzyły. Spojrzałam w nie w delikatnie się uśmiechnęłam.
- Zayn...bo ja muszę Ci coś powiedzieć - mówiłam z pewnym smutniem w głosie
- Słucham Cię .
- No bo to wszystko...i te mizianie i migdalenie się do Cienie, to tylko dlatego, że Natalie...
- Natalie co ? - nie dał dokończyć
- Natalie prosiła mnie właśnie o taką przysługę...żebym Cię w sobie rozkochała, a potem rzuciła i żebyś czuł się tak samo jak ona teraz...
Zayn spuścił głowę...widać było, że trochę go to podłamało...po chwili powiedział:
- Nie mogę w to uwierzyć...to na pewno nie prawda !
Pokiwałam głową. Znowu zapanowała cisza.
- Ale dlaczego mi to powiedziałaś ? - w końcu powiedział Zayn
- Jesteś moim przyjacielem...i to jednym z najlepszych...nie chciałam być taką suką...chcę być z Tobą szczera i lojalna wobec Ciebie.
Zayn się uśmiechną i delikatnie mnie przytulił.
- Wiesz co ? - zapytał
- Coo ???
- Proponuję Ci pewną zmianę planów..
- Yhyyyy ?
- Zróbmy tak, żeby to Natalie była o nas zazdrosna...zemścijmy się na niej !
- Niee...Zayn... nie, proszę Cię...ja już mam dosyć tych wszystkich przysług i tego wszystkiego...
- No proszę...bardzo proszę...
- Zayn, NIE !
- Anka ! no proszę...powiem wtedy z kim zdradziłem Nat...
- Nie....
- No proszę przemyśl to...proszę...
- Dobrze..przemyślę to....daj czas.
- Dobrze- powiedział cicho Mulat
-Dlaczego ci na tym tak bardzo zależy, hm?
-Nie lubię jak ktoś próbuje mnie zniszczyć.
-To nie pomyślałeś może o tym, żeby okazać się mądrzejszym i odpuścić tej małej zołzie?
-Aż takim dobrodusznym człowiekiem w ciągu sekundy to stać się nie mogę.
-Ale miło spróbować.
-Może. W przyszłości spróbuję wykształcić u siebie bardziej humanitarne cechy. Na razie jestem samolubny i świetnie mi z tym. Jeżeli będę miał dziewczynę...-Zayn spojrzał na mnie znacząco - to wtedy odpuszczę i postaram się zmienić.
-Czy ty... hm...szantażujesz mnie właśnie?
-Nie! Podsuwam ci właśnie pomysły na uczynienie świata lepszym, czyli pozbawienia go jednego hipokryty...MNIE - uśmiechnął się
-Dlaczego ma mi zależeć na reszcie świata?
-Bo jesteś altruistką?
-Skąd ten pomysł?
-Rozmawiałem z twoją przyjaciółką i dowiedziałem się, że pomagasz w stołówce dla bezdomnych, wyprowadzasz psa starszego sąsiada, zajmujesz się niepełnosprawną kuzynką, jesteś przewodniczącą szkoły, doglądasz mają...
-Dobra, starczy!
-No, co? Prawda w oczy kole?
-To pomoc obywatelska i tyle, a co do twojej propozycji, to nie zgadzam się w dalszym ciągu.
-Jak wiesz, zdradziłem ją.
-Nie ośmieszaj się.
-Wiesz z kim?
-Nie, dziękuję.
-Heh, ale gdybyś wiedziała, to zdziwiłabyś się bardzo.
-Ta rozmowa jest wystarczająco dziwna.
-Jak się zgodzisz, to ci powiem.
-Nie obchodzi mnie twoje życie intymne.
-A powinno
-Nie, wcale nie. Raptem znasz mnie kilka tygodni, czy tam miesięcy i już wymagasz nie wiadomo jakich poświęceń. Masz jakąś godność człowieku?
-Mam, więc proszę o pomoc. Właśnie ciebie.
-A co z resztą damskiej populacji? Przecież jesteś wręcz rozchwytywany przez podniecone fanki. Tak ochoczo pragną choć dotknąć twojej koszulki, a jeżeli je przytulisz to padają martwe.
-Nie obrażaj moich fanów. To już niemiłe. Nie zrazisz mnie do siebie.
-Co, prawda w oczy kole? Hm?
-Prawda? Że mnie kochają? Zazdrosna?
-Nigdy w życiu. Mam już swój mały Fun Club.
-Doprawdy?
-Kilku, napakowanych, seksownych mężczyzn. - spojrzałam na niego. Zayn ścisnął zęby i spojrzał ze złością na mnie. Oj, zdecydowanie zazdrosny.
-Nie obchodzi mnie z kim chodzisz do łóżka.
-Mnie też, więc nie mieszam się w twoje relacje z Natalie.
-Dlaczego więc zgodziłaś się dla niej?
-Kobieca solidarność.
-Każdy ma na to inną definicję.
-Jak tam sobie chcesz, ale ja i tak nie zgadzam się. Zakończę umowę z Natalie, ale nowej nie będę zawierać. Zwłaszcza z tobą.
-Czy wyglądam, aż tak obrzydliwie, że nie chcesz mnie całować? Wiesz co, moja samoocena właśnie spadła. A to wszystko dzięki tobie, przyjaciółko.
-Nie zamierzam się litować nad tobą.
-Odpowiedz na pytanie
-Nie wiem, nigdy nie chciałam ciebie pocałować. To tak jakby migdalić się z bratem. Trochę obrzydliwe.
-A chcesz spróbować?
-Nie, dzięki. - szybko wyciągnęłam dłonie w geście " STOP!!!"
-Niektóre dziewczyny mówiły, że jestem w tym mistrzem.
-Nie. - spojrzałam na zegarek i powiedziałam - Muszę już spadać. Do zobaczenia kiedyś.
-Czekaj! - szybko wstał - to jak zgadzasz się?
Zatrzymałam się przy drzwiach i wyrzuciłam ręce w górę. Matko ratuj!
-Nie! Ile razy mam ci to powtarzać? - otworzyłam drzwi. Krzyknęłam - Cześć!
Zayn zaczął krzyczeć za mną:
-Pewnej nocy zdradziłem Natalie. Zrobiłem to spontanicznie. Ona była pijana i nic nie pamięta. Ja byłem lekko podchmielony i pamiętam większość. Ta dziewczyna to...