niedziela, 27 maja 2012

Rozdział 23

Następnego dnia nie za bardzo chciało mi się odwiedzać Larrego. Ten chłopak raczej nie przekonał mnie do siebie. Po zjedzeniu śniadania ogarnęłam się i z nudów zaczęłam oglądać TV. Jak zwykle ciotka wyszła do pracy i byłam sama w domu. Telewizja też zaczynała mnie już nudzić. Zatem postanowiłam wyjść na miasto. Idąc chodnikiem zauważyłam na wystawie  super bluzkę. Nie zastanawiając się długo weszłam do sklepu i kupiłam ją. W sklepie znalazłam też spodenki, które bardzo mi się spodobały. Po przymierzeniu, stwierdziłam, że dobrze na mnie leżą i także je kupiłam. Wyszłam ze sklepu. Następnym miejscem które chciałam "odwiedzić" była galeria, w której bardzo spodobały mi się buty. Też je kupiłam ! Gdy wracałam do domu wyglądałam jak jakiś tragarz. Na obu rękach miałam chyba po 10 toreb. Byłam zadowolona. Zakupy mi się udały, to jakbym miała nie być szczęśliwa?! Byłam już koło szpitala więc zostało mi jakieś 20 minut drogi na piechotę. Nagle coś mną zatrzęsło. Przecież w tym szpitalu leży Larry. Coś podpowiadało mi, żebym zajrzała do niego. To się chyba nazywa sumienie...Ja nie chciałam do niego iść, przecież mam tyle zakupów, mogą mnie nie wpuścić - tłumaczyłam sobie. Jednak po chwili sumienie wzięło górę.
Gdy wchodziłam do szpitala serce waliło mi tak, jakby zaraz miało wyskoczyć z pod piersi. Otrząsnęłam się i pomaszerowałam do pokoju pielęgniarek, żeby zapytać się gdzie leży Larry. Wprawdzie wcześniej leżał w siódemce, ale kto wie, może go przenieśli.
- Dzień dobry! Czy mogłaby mi pani powiedzieć w jakiej sali leży Larry York ? - powiedziałam.
- Dzień dobry. Zaraz zobaczę. Musi pani chwilę poczekać - odpowiedziała jedna z pielęgniarek.
- Dobrze.
- Leży w sali nr. 7 . A czy pani jest z rodziny ? - zapytała.
- Można tak powiedzieć...
- Aha dobrze. Niech włoży pani jeszcze buty ochronne.
Wróciłam do wyjścia, by kupić sobie te śmieszne buty.
Założyłam je. Szłam w kierunku siódemki.
- O ja cie... Larry chciał żelki - przypomniałam sobie.
Dobra niech stracę. Zatrzymałam się w bufecie i kupiłam żelki. Przemieszczając się po szpitalu w końcu znalazłam salę nr. 7. Otworzyłam drzwi. Serce waliło mi jeszcze mocniej, niż wtedy, gdy wchodziłam do szpitala.
- Oooo , kto uraczył mnie swoją obecnością. Cześć Anka - powiedział Larry.
Nie wiem dlaczego ale po słowach '...uraczył mnie swoją obecnością...' wkurzyłam się.
- Siema Larry - burknęłam
- I co ? Kupiłaś mi żelki ? - zapytał
Przewróciłam oczami i rzuciłam żelki na łóżko.
- A co jesteś taka zła ?-Nie wiem, tak po prostu...jakiś zły dzień... -odpowiedziałam.- ale jego nie obchodziła moja odpowiedź, zajął się otwieraniem żelek. Teraz to mnie na serio zaczynał wkurzać.
- Fuuuj. Te żelki są okropne !!! Jak mogłaś kupić mi coś takiego ?! - zaczął zrzędzić
- Wiesz co ?!!! - krzyknęłam - Zaczynam żałować, że tu w ogóle przyszłam. Do widzenia ! - mówiłam kierując się w stronę wyjścia.
- Ale Ty jesteś naiwna !
- Niby dlaczego ?
- Przecież ja w każdej chwili mogę Was wydać.
- My też możemy na Ciebie sypnąć - odpowiedziałam z zadziornym uśmieszkiem.
 -Hahahahaha - zaśmiał się chamsko - nie macie żadnych dowodów !
- Ha ! Ty też nie masz !
- Ale ja mam wtyki, ojciec chirurg, matka siedzi w sądzie...Sama widzisz..Musisz być dla mnie miła, jak nie to sypnę. I co wtedy dziewczynko zrobisz?
Zatkało mnie. Stałam bez ruchu. Ale się wkopałam...Larry patrzył na mnie podśmiewając się. Ja nie wiedziałam co robić.
- Dobra, to ja teraz wyjdę, a przyjdę jutro całkiem inna, zgoda ?
- Boisz się mała...Lubię to !
Znowu to co powiedział było chamskie, a nawet bardzo chamskie. Ale skoro Larry ma wydać ciotkę, postanowiłam tego nie komentować.
- Dobra ??? - zapytałam raz jeszcze
- No ba - odrzekł.
- To na razie !
- Pa .
Wyszłam ze szpitala i cały czas myślałam o tym co powiedział mi Larry. Nie chciałam, żeby ciotka miała problemy, ale też nie mogłam pozwolić na to, żeby Larry po mnie jeździł. Gdy przyszłam do domu opowiedziałam cioci całą historię. Była zaszokowana postępowaniem chłopaka. Prosiła mnie, żebym codziennie odwiedzała Larrego i spełniała jego zachcianki. 'Najwyraźniej bała się, że ją wyda' - pomyślałam. Ciotka jeszcze nigdy się na mnie nie zawiodła i  chciałam to utrzymać, dlatego zgodziłam się.


niedziela, 20 maja 2012

Rozdział 22

Był to Larry. Nie dałam po sobie poznać, że go znam. Chłopak puścił do mnie oczko, odwrócił się i zaczął uciekać. Ale ciotka chyba nie przewidziała takiego scenariusza. Zaczęła go gonić. Tak jasne. Ona i bieg na 1000 m. - pomyślałam - Prędzej zawału dostanie.
Larry był szybszy, ale ciotka złapała go za tył koszuli i pociągnęła do tyłu. Chłopak zachwiał się i niefortunnie upadł plecami na bruk. Leżał bez ruchu, a spod głowy wyciekła strużka krwi. No ale jaja! Ciotka załatwiła go na amen.  Normalnie boki zrywać. Podeszłam do nich bliżej i przyjrzałam się Larremu. Znacznie zbladł na twarzy. Odwrócił głowę i zwymiotował. Kurde na poważnie coś mu się stało! Jedną dłoń przyłożyłam do klatki piersiowej, a drugą do szyi. Wyczułam puls. Może po prostu to przypadek, że zwymiotował.
-Idź do szpitala. Zawołaj jakiegoś lekarza, czy pielęgniarkę. - Powiedziałam do ciotki. Ona kiwnęła głową i pobiegła do drzwi. Siedziałam spokojnie i obserwowałam Larrego.Cały czas był nieprzytomny.
-Odsuń się! W tej chwili! - krzyknął ktoś za mną. Wykonałam polecenie. Stanęłam obok i przyglądałam się czynnościom wykonywanym przez lekarza. Sprawdził stan czaszki, szyi, kończyn dolnych i górnych. Zmierzył ciśnienie. Rutynowe zabiegi. Potem razem z pomocą obserwatorów wydarzenia umieścili go na noszach i szybko zanieśli do gabinetu. Cały czas towarzyszyłyśmy mu. Doktor nadal wykonywał jakieś badania.
-To jest prawdopodobnie wstrząśnienie mózgu. Ile czasu minęło od wypadku? - zapytał lekarz
-Około 10 minut. - powiedziała ciotka
-To dziwne. Powinien już się obudzić. Muszę zrobić prześwietlenie i dodatkowe badania. Proszę tu zaczekać. Miejmy nadzieję, że to tylko mały uraz mózgoczaszki. - powiedział i wyszedł wioząc Larrego na wózku. Spojrzałam na ciotkę. Cały czas się nie odzywała. Wyglądała na zdenerwowaną. Podeszłam do niej i przytuliłam. Obie usiadłyśmy na krzesłach i czekałyśmy.
Po godzinie...
Ciotka zaczęła wymyślać nie wiadomo jakie to scenariusze. Że umrze, że będzie sparaliżowany. Nie przypuszczałam do siebie takiej myśli więc siedziałam cicho i czekałam cierpliwie. Po chwili do gabinetu wszedł doktor.
-Chłopak obudził się, został umieszczony na sali w celu dalszej obserwacji. Wychodzi na to, że to wstrząśnienie mózgu. Na szczęście nie groźne, ale poleży prze najbliższe parę dni. Odzyskał też pamięć. Powiedział się jak nazywa i okazuje się, że jest synem jednego z naszych chirurgów. Więc kim są Panie? Nie mogę ujawniać wiadomości nieznajomym. - powiedział lekarz.
-Byłyśmy przy wypadku. Możemy się z nim zobaczyć? - powiedziała ciocia
-A jeżeli tak to proszę zaprowadzę Was.
Wyszliśmy z pomieszczenia, krążyliśmy po korytarzach, ale w końcu doszliśmy. Lekarz wyszedł w celu kontroli pozostałych pacjentów, ale ostrzegł nas abyśmy były cicho. Zostałyśmy z nim same. Larry przyglądał mi się bardzo natrętnie.
-Hej mała - powiedział
-Hej Larry - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się - Ale słabeusz z ciebie. Moja własna ciotka tak cię załatwiła. Wstydził byś się. - Chłopak spojrzał na mnie ze złością, ale potem też zaczął się śmiać.
-To wy się znacie? - powiedziała ciotka i spoglądała na nas ze zdziwieniem.
-Jakiś czas temu się poznaliśmy w bardzo ciekawych okolicznościach. Co nie? - powiedział Larry i spojrzał na mnie z chytrym uśmieszkiem na twarzy. Spanikowałam i powiedziałam:
-Niezbyt. Dobra ciociu chodźmy już. - pociągnęłam ją za rękaw w kierunku wyjścia.
-Zaczekaj - odpowiedziała. No super i się wszystko wyda.
-Więc, zróbmy interes. Ja nie powiem, że ty chciałeś ukraść moje auto, a ty nie powiesz, że to ja tak ciebie załatwiłam, dobrze? Powiedzmy, że się potknąłeś. Umowa stoi? - powiedziała ciotka
Larry po chwili namysłu powiedział:
-Niech tak będzie.
-No to super. Idziemy już? - nalegałam
-Tak.
-A odwiedzicie mnie jutro? - zapytał się Larry
-Zobaczymy. - powiedziałam. Gdy wychodziłyśmy Larry krzyknął:
-Przynieś mi żelki Haribo! - odwróciłam się do niego i kiwnęłam głową. Przy wyjściu stali policjanci. Zapytali się nas co widzieli. I tyle. Spokojnie wróciłyśmy do domu. Od razu padłam na łóżko. Ale dzień! Rzadko taki się zdarza, ale te miejsce i wakacje są jakieś dziwne. Nigdy nie miałam takich wypadków i nie poznałam takich ludzi. Hm... co tam robił Larry. Zastanawiałam się przez chwilę, ale odpuściłam. Jutro się go zapytam.













sobota, 19 maja 2012

Rozdział 21

Wtem do domu wparowała krzycząca ciotka. Nie zrozumiałam jej krzyków. Ciocia weszła do pokoju, w którym ja i Niall oglądaliśmy TV. Przestała krzyczeć i powiedziała pod nosem troskliwe: Oooo. Zaczęłam się śmiać. Ciocia stała bez ruchu także uśmiechnięta.
- O Boże, zapomniałabym po co tu przyszłam - krzyknęła nagle - Ania przecież dzisiaj masz kontrolę u lekarza, a Ty jeszcze nie gotowa !
- Przepraszam, całkowicie zapomniałam, ciociu daj mi 5 minut zaraz będę gotowa - powiedziałam.
- Mogę dać Ci najwyżej 3 minuty - śmiejąc się, mówiła  - dobra nie będę taka, dam Ci 4, będę czekać w samochodzie, proszę pośpiesz się.
- Dobrze - odpowiedziałam
Ciotka wyszła. Ja i Niall wstaliśmy z kanapy.
- No to jestem zmuszony, żeby wracać do domu - powiedział uśmiechnięty Blondyn.
- Przepraszam Cię, że to tak wyszło, na prawdę zapomniałam o tej kontroli, gdyby nie ona na pewno dalej oglądalibyśmy serial. - tłumaczyłam.
- Nie masz za co przepraszać. Leć już, bo się spóźnisz - powiedział.
Przytuliliśmy się na pożegnanie. Gdy chłopak wyszedł pobiegłam do łazienki, żeby się ogarnąć. Szybko się przebrałam i związałam włosy. Wyszłam i od razu wsiadłam do auta, w którym siedziała zniecierpliwiona ciocia.
- Już jestem - powiedziałam zziajana.
- Masz dobry czas - odpowiedziała śmiejąc się.
Na miejscu byłyśmy za jakieś 15 minut. Weszłam do gabinetu lekarza i zostałam mile powitana. Lekarz zaraz zabrał się za badanie mojej nogi.
- Oj chyba ostatnio jej nie oszczędzałaś - powiedział, cały czas uśmiechnięty lekarz.
Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Gdybym powiedziała o tej całej imprezie, z której sama mało co pamiętam byłby niezły dym, nie myślę tu tylko o lekarzu ale także o ciotce, która cały czas siedziała obok
(w gabinecie). Przecież ona myśli, że przez ten cały czas byłam u chłopaków. Musiałam skłamać.
- Ach, ostatnio trochę czasu spędziłam w centrum handlowym - powiedziałam to, co pierwsze padło mi na myśl.
Lekarz oraz ciotka uśmiechnęli się.
- Oszczędzaj nogę, nie biegaj tak po tym centrum - powiedział na koniec specjalista.
Zaśmiałam się, podziękowałam i razem z ciotką wyszłyśmy z gabinetu. Gdy wracałyśmy, przy "naszym" aucie stał chłopak i grzebał coś przy drzwiach kierowcy. Podbiegłyśmy do niego. Snuło się tylko jedno wytłumaczenie - on chciał ukraść nasz samochód.
- Co Ty robisz zostaw to - krzyknęłam. Chłopak odwrócił się. Oniemiałam. Był to....


_____________________________________________________________________
















wtorek, 15 maja 2012

Rozdział 20

#Anna
Otworzyłam powoli oczy. Coś mi się wgniatało w kręgosłup. Rozejrzałam się dookoła. Gdzie ja do cholery jestem! Podniosłam się szybko, ale niepotrzebnie, bo od razu zwymiotowałam. Głowa bolała jakby ktoś mi ją rozbił. Spróbowałam jeszcze raz. Powoli wygramoliłam się z jakiegoś pojemnika. Upadłam na twarz. Nie miałam siły wstać. Chwilę poleżałam w takiej pozycji i usiadłam po turecku. Spojrzałam na...no właśnie...jakim cudem znalazłam się w kontenerze na śmieci?! Próbowałam coś sobie przypomnieć, ale od tego głowa bolała mnie jeszcze bardziej. Ostatecznie skapitulowałam, chyba będę musiała zapytać się chłopaków. Może coś wiedzą. Na czworakach podciągnęłam się i w końcu wstałam. Chwiałam się jeszcze chwilę. Wyszłam na jakąś większą ulicę. Super! Jestem na jakimś zadupiu! Nawet samochody tu nie jeżdżą. Przeszłam parę przecznic i zobaczyłam jakiś mały sklepik. Uradowana weszłam do środka. Sklepikarz spojrzał na mnie krzywo. Poprosiłam go o telefon. Jakimś cudem się zgodził. Zadzwoniłam po taksówkę. Och! Tylko ja nie mam kasy! Nerwowo stąpałam z nogi na nogę. Dobra, potem coś wykombinuję. Czekałam około 20 minut, ale w końcu przyjechał. Powiedziałam, że nie mam czym zapłacić za drogę, ale jak podjedziemy do domu to mogę mu wtedy zapłacić. Z wielką niechęcią się zgodził. Po godzinie było po wszystkim. Ciocia myślała, że byłam u chłopaków, więc nie było kazania. Wzięłam prysznic i wypiłam już chyba z 10 litrów wody. Suszyło mnie na potęgę. Zażyłam kilka tabletek przeciw bólowych. Cały czas coś stukało mi w głowie. Brzuch i okolice też. Nogi miałam całe w siniakach. Stopy tak spuchnięte, że trudno mi się poruszało na nich. Jutro miałyśmy z ciocią iść do szpitala na kontrolę. Dziś miałam iść sobie trochę po centrum
albo po mieście pochodzić. Nie wiem co wybrać. Nie chcę więcej ubrań. Może lepiej wybiorę miasto. Usiądę sobie gdzieś w parku, zjem coś i nie przeforsuję nóg. Czyli zdecydowane. Odpoczywałam jeszcze parę godzin. Po południu jak nie było tak gorąco, więc powoli podreptałam do lodziarni. Kupiłam sobie największego rożka jakiego mieli usiadłam na pobliskiej ławce. W spokoju konsumowałam ukochane lody czekoladowe. Rozkoszowałam się delikatnymi promieniami przebijającymi się przez gałęzie drzew. Zamknęłam oczy i cieszyłam się tą piękną chwilą. Powoli jadłam lody. Było mi wprost cudownie.
-Cześć Mała! - ktoś krzyknął obok mnie. Podskoczyłam jak oparzona. Szczęście, że lody pozostały w nienaruszonym stanie. Odetchnęłam. Spojrzałam w bok. Jakiś chłopak siedział na ławce i przyglądał mi się napastliwie.
-Znamy się? - zapytałam go i wróciłam do tego co robiłam wcześniej.
-Tak. A co nie pamiętasz?
-Nie bardzo. - powiedziałam, a chłopak zareagował na to śmiechem. Spojrzałam na niego jak na idiotę.-Czego ty ode mnie chcesz? Pierwszy raz w życiu ciebie widzę! Idź stąd! To moja ławka! - zaczęłam go wypychać. On za karę zabrał mi loda i zaczął go jeść. Udawałam obojętność, ale wewnątrz byłam wnerwiona na maksa. Jeszcze chwila, a bym mu nogi z tyłka powyrywała. Wstałam i poszłam w jakimkolwiek kierunku. Jak najdalej on tego czubka! On szedł obok mnie i zaczął wygadywać jakieś głupoty:
-Nie pamiętasz?! Serio? - w odpowiedzi kiwnęłam głową - Nieźle się napiłaś. Wyrabialiśmy takie rzeczy, że głowa mała. Po alkoholu tańczyłaś jakiś dziwny taniec z tym mulatkiem. Nawet na stołach! Ha! Ale były jaja! W życiu się tak nie ubawiłem. Musimy to kiedyś powtórzyć, wiesz?... - nie słuchałam od tego momentu jak powiedział 'mulatek'. Czyli piliśmy z Zaynem? Coś mi tu nie pasuje. Przecież nie znalazłam nikogo obok siebie, gdy się obudziłam dziś rano. A może on został w klubie, albo pojechał już do domu? Nie pamiętam tylko jakim cudem dostałam się do klubu. Hmmm...
-Ej! Słyszysz mnie?! - chłopak przywrócił mi świadomość.
-Co?
-Jak masz na imię? Dowiem się w końcu? - powiedział lekko wnerwiony
-Anka. A ty?
-:Larry.
Zakrztusiłam się śliną. Nie wiedziałam, że takie imię istnieje na prawdę. Harrego i Luisa przezywają Larrym. A tu człowiek z krwi i kości ma tak na imię. Uśmiechnęłam się do niego.
-Skąd jesteś? USA? - zapytałam się go
-Nie, pomyłka. London, Anglia.
-Ale co ty TU robisz? - zdziwiłam się
-Mój ojciec znalazł tu pracę. - patrzył się na mnie jedząc powoli loda.
-Aha. Dobra nie mam czasu. Muszę iść. - powiedziałam nie czekając na jego odpowiedź poszłam w swoją stronę. W sklepie kupiłam sobie czekoladę i uradowana pomaszerowałam do domu. Gdy byłam na miejscu nie było cioci, więc położyłam się na łóżku i zaczęłam oglądać 'Dwie spłukane dziewczyny'. No i ja się pytam jakim cudem ten serial nie jest popularny?! Przecież mogłabym go oglądać dniem i nocą, po prostu cały czas. Jakoś nie kręciły mnie Pamiętniki Wampirów. Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że nie wierzę w istoty nadprzyrodzone?! A po obejrzeniu 'Księdza' uważam, że nie wyglądają one tak jak Paul Wesley lub Joseph Morgan. To są obrzydliwe kreatury żywiące się ludzką krwią. I w czym tu się zakochiwać? To już bardziej uwierzyłabym w to, że Hogwart istnieje. Jak byłam mała to czekałam na sowę z wiadomością o przyjęciu mnie do tej szkoły. Byłoby super. Rozmarzyłam się jak nigdy dotąd. Usłyszałam pukanie do drzwi. Dlaczego jak oglądam coś to ktoś zawsze musi mi przeszkadzać?! Podreptałam i otworzyłam gościowi. No tak, któż inny mógłby mnie tak nachodzić jak Niall. Uśmiechnęłam się do niego i zaprosiłam do środka. Usiedliśmy razem na kanapie i oglądaliśmy serial. W końcu przypomniałam sobie, że miałam się o go coś zapytać.
-Hej, a wczoraj byłam u was? Bo nie pamiętam dokładnie. - powiedziałam
-Tak. Podwiozłem cię do domu i potem nie widziałem. A co? - odpowiedział. Zdziwiłam się. Gdzie ja mogłam być. Jeżeli byłam z Zaynem to zapewne także i z resztą. Bałabym się sama z nim gdzieś wychodzić. Opowiedziałam Niallowi to co pamiętałam.
-Po północy Zayn przyjechał do nas do klubu i balował z nami. Nie wiem dlaczego ty miałabyś być tam z nim. Może ten Larry wprowadził cię w błąd. Nie znasz go w ogóle więc nie powinnaś mu ufać. Nie wiem. Może zapytaj się Zayna. - powiedział. Hm... Dobrze mówił. Ostatnią rzecz, którą zapamiętałam to oglądanie telewizji w domu i chyba sąsiadkę, ale nie jestem pewna. Po procentach moja wyobraźnia mogła sobie zaszaleć i wymyślić. Niczego nie byłam pewna do końca. I jak tu normalnie funkcjonować, gdy nie wiesz co się z tobą działo przez połowę dnia. Larrego raczej już nigdy więcej w życiu nie spotkam, a z Zaynem nie chce mi się gadać. Trudno, będę musiała pozostać w nieświadomości.
-Mam pytanie. Dlaczego wczoraj płakałaś? - zapytał się Niall
-Zayn zachowuje się czasami jak idiota, a ty to powinieneś wiedzieć. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Chłopak odwdzięczył mi się tym samym.
 Przytuliłam się do Nialla. Poczęstowałam go czekoladą i razem oglądaliśmy serial.













piątek, 11 maja 2012

Rozdział 19

 #Anna
Alkohol to dobre rozwiązanie problemów - pomyślałam - no tylko imprezy mi tu brakuje.
Wstałam z kanapy. Nogi mi się zachwiały i czułam się jakby cały świat się kręcił. Powoli podeszłam do magnetofonu. Włączyłam pierwszą lepszą płytę i podkręciłam głos na max. Zaczęłam tańczyć . Nogi mi się plątały, ale mi to nie przeszkadzało. Po jakimś czasie zauważyłam sąsiadkę, która stała w pokoju. Podeszła do radia i je wyłączyła.
- Po co to Pani zrobiła ?! To moja własność !!! - mówiłam. - A co tu Pani w ogóle robi do cholery?!
- Ludzie chcą się skupić na swoich obowiązkach, ale Ty im to uniemożliwiasz. Pukałam, ale nie usłyszałaś, więc postanowiłam sobie wejść, a że drzwi były otwarte...
Nie zwracając uwagi na jej słowa włączyłam ponownie sprzęt.
- Jak tego nie wyłączysz, to zadzwonię po policję! - rozległ się krzyk kobiety.
- Jak tu mnie nie chcecie, to sobie pójdę gdzie indziej! - wyłączyłam muzykę, podeszłam do barku chwyciłam za butelkę wódki i z zapasami wyszłam z domu. Kierowałam się w stronę willi chłopaków. Gdy byłam już na miejscu zapukałam do drzwi. Otworzył mi Zayn.
- OOO Zayn... to Ty - powiedziałam wchodząc do wielkiej chaty. - Gdzie reszta?
Zayn wyglądał jakby zobaczył ducha. Byłam już w kuchni i rozkładałam kieliszki. Zdziwiony Zayn zaczął mówić:
- Poszli do baru, a co Ty robisz ?
 Rozkładam kieliszki, nie widać ? - odpowiedziałam
- Ale po co ? Co zamierzasz z nimi robić ? - zapytał
- No chyba nie będę ich jeść ! - powiedziałam stanowczo - Zaraz będę się relaksować z Tobą - spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.
- Ale ja nie piję - mówił zdezorientowany Zayn.
- No ze mną się nie napijesz ?
- Niee, dzisiaj nie mogę...
- Zobaczysz, jak się ze mną nie napijesz, to już nigdy się do Ciebie nie odezwę, w życiu !!! - zaczęłam go torturować.
-Wiesz co, przeżyję. Ale patrząc na ilość alkoholu jaką zamierzasz wypić to...
- Wredny jesteś, wiesz? Ja tu do ciebie z prośbą, a ty jak dzikus jakiś. Jak nie to nie spadam. - chwyciłam za butelki i zaczęłam iść w kierunku drzwi.
-Ty na serio chcesz wyjść?! - krzyknął Zayn. Pokiwałam głową i szłam dalej.
-W tym układzie, to się napiję, ale tylko jeden kieliszek.
Uśmiechnięta nalałam mu likieru. Wypiliśmy. Zayn chciał uciec, ale nie pozwoliłam mu. Nalałam jeszcze raz i kolejny i następny. Ja też z nim piłam. Po jakiś 10 wypitych kolejkach likier się skończył. Zaczęliśmy nową butelkę. Wódka była bardziej cierpka w smaku, ale jakość wypiliśmy całą zawartość butelki. Zayn wyglądał na nieźle upitego. Wstałam i podeszłam do Zayna.
- Nie wiedziałam, że kiedyś to zrobię, ale co mi tam... - powiedziałam i pocałowałam go w usta. Zayn zaczął odwzajemniać pocałunek.Po paru minutach przestał całować i odepchnął mnie od siebie. Spojrzałam na niego z wyrzutem. Ponownie się do niego przysunęłam, ale on ponownie mnie odepchnął.
-Dlaczego nie? - zapytałam
Przechylił mnie delikatnie i pocałował. Jego wargi były przyjemnie ciepłe i miękkie. Oparł złączył nasze czoła i powiedział:
-Nie wolno nam.
Alkohol potęgował moje uczucia. Byłam w tej chwili nieobliczalna i zdesperowana. Objęłam go i szybkim ruchem pociągnęłam na stół. Moje usta przylgnęły do jego. Zayn wyrwał się z mojego uścisku.
-Nie tak szybko - powiedział, śmiejąc się. - Chcę tego tak bardzo jak ty. Chodź. - posadził mnie na blacie i zaczął powoli całować. Gdy się oddzieliliśmy oddychaliśmy ciężko i patrzyliśmy sobie w oczy. Zerwaliśmy z siebie ubrania i cisnęliśmy je na podłogę. Zayn delikatnie ucałował skórę wokół biustonosza. Chcąc mu pomóc sama zdjęłam dzielącą nas przeszkodę. Zayn czule muskał moje piersi. Nie wytrzymaliśmy ani chwili dłużej. Rozebraliśmy się do samego końca. Zayn ściągnął mnie ze stołu i przyparł do ściany. Odwrócił mnie tyłem. Ucałował kark i przesunął delikatnie dłońmi po moim ciele wywołując dreszcz. Złapał delikatnie za biodra i naparł swoją męskością. Oboje krzyknęliśmy. Raz za razem brał mnie w posiadanie. Przyspieszając coraz bardziej. Więcej nie mogłam wytrzymać. Wybuchła we mnie radość i spełnienie. Zachwycałam się poczuciem rozkoszy. Zayn osiągnął ten sam efekt chwilę później. Staliśmy chwilę odwróceni od siebie. W końcu moje serce trochę przystopowało, więc zrobiłam obrót i zauważyłam, że Zayn patrzy się na mnie z czymś takim w oczach...nie wiem dokładnie...może z radością. Nie potrafiłam nazwać tego. Uśmiechnęłam się do niego. Chłopak przytulił mnie i pocałował. Odwzajemniłam go. Zayn chciał się kochać ze mną drugi raz, ale ja zaczęłam się ubierać, więc musiał skapitulować i robić to samo.
-Idziemy do baru? Chcę się napić. - powiedziałam
-Jesteś pewna?
-Tak chodźmy. - pociągnęłam go za rękę i wyszliśmy.
Zayn w windzie zaczął mnie całować. Przejechaliśmy jedynie kilka pięter, a on zaczął mnie rozbierać. Też byłam chętna. Doszłoby do nie wiadomo czego, ale drzwi się otworzyły gdy byliśmy na parterze. Przed wejściem stała jakaś emerytka. Spojrzała na nas krzywo. Zaczęliśmy się śmiać. Szliśmy jak para pijaków. Zataczaliśmy się z jednej na drugą stronę chodnika. Zayn prowadził nas do klubu. Nie mogliśmy znaleźć jakiegokolwiek w pobliżu, więc wsiedliśmy do taksówki. Znów zaczęliśmy się całować. Było mi gorąco. Dojechaliśmy do jakiegoś zagrzybionego budynku na końcu miasta. Zapłaciłam jakimiś wygrzebanymi drobniakami. Stanęliśmy w kolejce. Zimne powietrze owiewało nasze twarze. Alkohol nie działał już tak dobrze jak przedtem. Zachciało mi się wymiotować, ale utrzymywałam to w tajemnicy. W końcu weszliśmy do klubu. Od razu skierowałam się w stronę baru. Zamówiłam wódkę z sokiem. Zayn stał blisko przy mnie.
Podszedł do mnie przystojny chłopak. Zaprosił do tańca.  Nie odmówiłam. Cały czas coś mówił. Nie słuchałam go. Patrzyłam się jedynie w jego piękne niebieskie oczy. Przypomniałam sobie o Zaynie, ale nigdzie go nie dostrzegłam. Tego wieczoru wypiłam bardzo dużą ilość alkoholu. Nie wiem nawet dokładnie jakiego. Skończyło się tym, że straciłam przytomność.









środa, 9 maja 2012

Rozdział 18

#Zayn
Podobały mi się nasze pieszczoty. Ale dlaczego, za każdym razem, gdy miało dojść do czegoś więcej ona zawsze uciekała. Miałem tego dość. Stałem jak idiota. Goły i wesoły, sam w łazience. Ona uciekła. Straciła możliwość całowania mnie. Niech żałuje. Ubrałem się jak najszybciej potrafiłem. Włosy już mi prawie wyschły. Wbiegłem prosto do pokoju i zobaczyłem, że Anna nadal jest w samej bieliźnie i śmieje się z czegoś. Ale z czego? Zobaczyła, że jestem w pokoju. Usiadła raptownie i spojrzała mi w oczy.
-Nie ma mowy! Nie ochlapiesz mnie więcej! - powiedziała
Zacząłem się do niej zbliżać. Anna szybko zerwała się ze swojego łóżka i usiadła na moim.
-Raczej swojego łóżka nie ochlapiesz co? Chcesz spać na mokrym.
Nie wytrzymam dłużej! Jak ona może być taka wredna i nie zauważać, że mi się podoba. No jak? Wnerwiłem się na poważnie.
-Czemu tak na mnie patrzysz? - powiedziała ze strachem w głosie. Ja coraz bliżej podchodziłem do łóżka. Anna przykryła się poduszką i czekała na rozwój wydarzeń.
-Czy ty mnie prowokujesz? Chcesz, żebym ciebie pocałował? Chcesz? - zapytałem się stojąc nad nią
-Nie.
-Ja inaczej odbieram twoje sygnały. Na początku dobra, a potem niedostępna. Dlaczego?
-Co ty wygadujesz? Ja nic do ciebie nie mam.
-To dlaczego zawsze odwzajemniasz pocałunki?
-A skąd ja mam to wiedzieć!? - krzyknęłam
-Dość tego! Tym razem masz mi powiedzieć co jest na rzeczy! Słyszysz! Powiedz mi! Mam dość tych głupich gierek! Wyjaśnij mi co jest na rzeczy?!
-Nic! Może ty mi powiedz! To ty dobierałeś się do mnie w szpitalu! Nie pamiętasz? Ty cały czas próbujesz mnie przelecieć! Ty cały czas zachowujesz się dziwnie! Nie masz za grosz rozumu w tej pustej głowie! Czy ty myślisz, że jestem jakąś dziwką co to by za każdym razem spała z innym facetem?! Za kogo ty mnie uważasz?!
Spuściłem głowę i powiedziałem szeptem:
-Zakochuję się w tobie. Od pierwszego momentu gdy cię spotkałem byłem tobą zauroczony. Twoje oczy, twój głos, cała ty jesteś dla mnie ważna. - podniosłem głowę i krzyknąłem - Ale ty nic nie widzisz!
-Ha! To taki jest twój sposób na zdobycie dziewczyny!? Najpierw próbujesz zaciągnąć ją do łóżka, potem mówisz jej, że ją kochasz, a po tym jak to powiesz, liczysz, że znów zaciągniesz ją do łóżka! Nie spodziewałam się tego po tobie Zayn! Zawio... -nie dokończyła bo przerwałem jej pocałunkiem. Anna od razu chciała mi się wyrwać. Przycisnąłem jej ciało do łóżka i nie przestawałem całować. Ona zaczęła walić pięściami w łóżko, w moje plecy, uderzyła mnie poduszką. Nic to nie dało. Uczepiłem się jej ust i za nic nie pozwolę przerwać tej chwili. Dziewczyna w końcu się poddała. Całowałem ją delikatniej, potem zacząłem robić to gwałtowniej, gdy wepchnąłem jej język do ust, to ona mi go ugryzła. Oderwałem usta od jej ust.
-Ała, to bolało. Ale się podobało.- powiedziałem i zacząłem powoli całować jej szyję. Potem ugryzłem delikatnie za płatek ucha. Anna drgnęła. Spojrzałem na nią z góry. Miała zamknięte oczy.
-I jak podoba się? - zapytałem.
-Mogę już iść do domu? - zapytała nadal nie otwierając oczu.
-Zaczekaj... - pocałowałem ją ostatni raz. Zszedłem z łóżka i stanąłem trochę dalej - Teraz tak.
-Dobrze.
Anna milczała jak zaklęta. Ani razu nie spojrzała na mnie. Ubierała się w ciszy. Przyglądałem się jej w milczeniu, gdy w końcu nie wytrzymałem i krzyknąłem:
-Przepraszam! Widzę, że nie podobało ci się! Słyszysz przepraszam! - nadal żadnej reakcji.
Dziewczyna ubrała się. Wychodząc powiedziała tylko:
-Pa Zayn. Mam nadzieję, że przemyślisz to co zrobiłeś.- I wyszła sobie. Tak po prostu. Czy ja ją w jakiś sposób zraniłem czy coś? Nie wiem, nie znam się na związkach. Nie mając nic lepszego do roboty położyłem się na łóżku i zacząłem rozmyślać o chwilach spędzonych z Anną. O pocałunkach, jej zdaniem nieodwzajemnionych, ale ja to czułem inaczej. Ona całowała mnie z równie wielką pasją jak ja ją. Niech sobie teraz zaprzecza, ale już wiem co zrobię.Stanąłem przy oknie i patrzyłem jak ona wychodzi z budynku. Dalej szedł Niall. Oboje zatrzymali się. Niall przytulił Annę, ale ona odsunęła się. Po chwili jednak obejmował ją. Poczułem się zazdrosny. Odwróciłem się od okna i położyłem się z powrotem na łóżku.

#Niall
Wracałem ze sklepu i gwizdałem sobie idąc. Fajnie, że Anna jest dzisiaj ze mną. Czułem się teraz jak mąż, który wraca do żony. Może to dziwne, ale prawdziwe. Byłem już przy hotelu, gdy zobaczyłem Annę. Szła ze spuszczoną głową myśląc nad czymś bardzo intensywnie. Podbiegłem do niej i przytuliłem, ale ona uciekła ode mnie jak oparzona. Spojrzała mi w oczy i mało brakowało, a zaczęła by płakać. Nie wiedziałem co zrobić, więc przytuliłem ją, a ona jak na zawołanie zaczęła szlochać. Nie chciała mi wyjaśnić o co chodzi.
-Może podwiozę ce do domu? - zapytałem się
-Dobra zaczekam tu.
Działałem szybko. Zaniosłem zakupy do domu, chwyciłem kluczyki do auta i pobiegłem do garażu. Odpaliłem samochód i podjechałem po Annę. Ona bez słowa wsiadła do auta. Całą drogę nie rozmawialiśmy, jedynie słuchaliśmy radia. Po jakimś czasie byliśmy już na miejscu. Dziewczyna powiedziała niejakie "pa" i poszła do domu. Muszę się zapytać chłopaków co jej zrobili.





wtorek, 8 maja 2012

Rozdział 17

#Niall
Obudziłem się i na palcach poszedłem do pokoju, w którym spała Anna. Po drodze wziąłem ubrania, które kiedyś zostawiła Danielle, by Ania mogła się w coś ubrać. Myślę, że Dan nie będzie zła....przecież Anna to jej przyjaciółka.
Cichutko wszedłem do pokoju. Na łóżku zobaczyłem ją - Anię. Wyglądała przecudnie. Nie chcąc jej budzić położyłem ciuchy na krześle stojącym obok, a na nich położyłem kartkę z napisem:
 "Ubierz się w to, myślę, że będą pasować Niall xoxo wink ".
 Spojrzałem na jej twarz i usta. Niewiele myśląc kocimi ruchami zbliżyłem się do niej i najdelikatniej jak mogłem pocałowałem ją. Chciałem, by ta chwila trwała wiecznie, niestety obowiązki wzywają, a mówiąc obowiązki mam na myśli śniadanie, przecież trzeba coś jeść. Wychodząc z pokoju ostatni raz spojrzałem na dziewczynę. Gdy zszedłem na dół, wziąłem portfel i z uśmiechem na ustach wyszedłem do sklepu.

#Anna
Obudziłam się w łóżku Nialla. Zdziwiło mnie to, ponieważ zasnęłam na dole w kuchni, ale mniejsza z tym. Rozejrzałam się po pokoju. Zayn spał obok mnie, a na krześle obok leżały ubrania i kartka zostawiona przez Nialla. Pisał, żebym się w to ubrała, a że nie chciałam zakładać tamtych przepoconych ubrać, postanowiłam, że tak będzie lepiej. Cicho wstałam z łóżka, wzięłam ubrania i poszłam w kierunku łazienki. Stałam przed lustrem wzięłam do ręki grzebień, uczesałam się, umyłam zęby i ubrałam ciuchy zostawione przez Niallera. Były na mnie idealne, patrząc po guście, pewnie te ubrania są Danielle. Zaśmiałam się. Nie doszłam do drzwi, gdy w wejściu pojawił się Zayn. Nie wiedziałam, gdzie mam wsadzić swój wzrok, bezsensownie latałam nim po podłodze.
- Chciałem Cię przeprosić, za tą całą sytuację, głupio wyszło...przytulasek na zgodę ? - powiedział Mulat
Nie zdążyłam nic powiedzieć, ale Zayn za to, pociągnął mnie do siebie i w mgnieniu oka przytulił. Nie wiedziałam co robić. Chłopak oderwał się ode mnie i spojrzał głęboko w oczy. W brzuchu poczułam stado motyli, a chłopak coraz bliżej przysuwał twarz do mojej. Nim się obejrzałam Zayn już mnie całował, jego ręce obejmowały mnie w pasie i lekko muskały moje biodra. "Kolejny raz ?! Zayn tak nie może być" - pomyślałam.
Szybko i z całej siły odepchnęłam Go od siebie. Zayn o mało co by się nie przewrócił.
- Przepraszam Zayn, ale nie mogę tak dłużej...! Słuchaj muszę z Tobą pogadać o czym bardzo ważnym. Widzę, że nie ma nikogo w domu, więc to doskonała okazja do tego ! - krzyknęłam.
- Okey - Zayn mruknął i spuścił głowę.
Wyszliśmy z łazienki i usiadłam na łóżku, a Zayn koło mnie.
- Więc...- zaczęłam ale Malik mi przerwał.
- Więc co ? - powiedział, uśmiechną się zadziornie i pokierował swoje spojrzenie prosto do moich oczu.
- Nie rób tego !!! - wykrzyczałam
- Nie rób czego ? - zapytał z ironią.
- Ty już dobrze wiesz, nie rób tego, nie patrz tak ma mnie, nie śmiej się, to Twoje spojrzenie i uśmiech...one przyciągają jak magnez...- mówiłam w pośpiechu.
Zayn uśmiechnął się. Myślał pewnie, że będę Go komplementowała, właśnie... myślał.
- Zayn, tak dłużej być nie może - mówiłam roztargniona - zawsze gdy Ty jesteś w podliżu, kończy się to całowaniem, albo innymi mniej istotnymi rzeczami. Zrozum, Ty masz dziewczynę, którą na pewno kochasz i ona Ciebie też. Powiedz mi jak Ty chcesz utrzymać ten związek, jeżeli za każdym razem gdy mnie zobaczysz będziesz robił to co do tej pory robiłeś ?! - zaczynałam krzyczeć.
Zayn tylko spuścił głowę i nic nie mówił, słuchał tego co ja mam mu do powiedzenia.
- Proszę Cię skończ to....błagam...- mówiłam ze łzami w oczach. - Powiedz mi co wtedy zrobisz? Skrzywdzisz nie tylko mnie, ale także Natalie. Widziałeś jak ona na ciebie patrzy. Chłopie, ona wręcz poza tobą świata nie widzi! Obudź się i zacznij w końcu dostrzegać istotne rzeczy!
-Ona nie jest dla mnie ważna. - spojrzał prosto w moje oczy i ciągnął dalej - To jest jedynie przelotny romans. Nic więcej. Nie kocham jej.
-Nie mów tak. Ale ona ci się podoba. Jest taka piękna. - powiedziałam unosząc głowę ku górze
-Tak, jest. Ale czy ty pokochałabyś kogoś jedynie za piękno? - spojrzał na mnie z nadzieją
-Nooo...nie wiem. Pierwsze wrażenie jest bardzo ważne. Oczywiście musi być ładny, ale potem też patrzę na to jak się zachowuje i jakie czyny popełnia.
-Ja popełniłem błąd i wpuściłem taką laskę jak Ona do swojego życia. Jest nie do zniesienia. Cały czas klei się do mnie. Całuje mnie, przytula, cały czas chce...no wiesz.
Uśmiechnęłam się do niego i pokiwałam głową.
-A ty chcesz czegoś prostszego. Chociażby zwykłej rozmowy? - zapytałam Zayna
-Tak, dokładnie. Takiego kontaktu jaki mam z tobą. Po prostu rozmawiamy. Chociaż nadal mam ochotę cię pocałować, to nie zrobię tego, bo szanuję twoją decyzję.
-Dziękuję. -uśmiechnęłam się do niego i kontynuowałam - Moim zdanie powinieneś  powiedzieć jej prawdę. Gdybym była na jej miejscu, też chciałabym ją znać. Związek opiera się na zaufaniu i szczerości.
-Wiesz co? Jesteś super. Skąd wiesz tyle o związkach damsko-męskich?
-Miałam kiedyś chłopaka. Był idiotą, ale kochałam go. Nic to nie dało, bo i tak zostawił mnie. Rozpaczałam po nim parę lat. Moja pierwsza miłość powinna być niesamowita, taka jak w filmie, a tu klapa.
-Moja pierwsza miłość zaczęła się wcześnie i zakończyła tak samo. Ale nie jest źle. Zaczynam się uczyć kochać od początku. To jest bardzo ciężka i mozolna praca, ale być może wkrótce zobaczę efekty.
-To dobrze. Mam nadzieję, że znalazłeś ciekawszy model niż Natalie? Hm?
-Tak. Znam ją od paru miesięcy i dogadujemy się coraz lepiej. Muszę tylko ją przekonać do siebie.
-Życzę powodzenia. A teraz przepraszam, ale muszę się przebrać.
-Dobra ja idę do łazienki, a ty przebież się w pokoju. Liama nie ma. Pojechał gdzieś z rana.
Zayn bez słowa wszedł do łazienki. Nawet łatwo poszło. Miejmy nadzieję, że będzie tak jak wcześniej. Chcę tego najbardziej na świecie. Rozmyślając zaczęłam zdejmować ubrania. Trochę musiałam się namęczyć przy zdejmowaniu spodenek. Usiadłam zdyszana na łóżku. Zaczęła swędzieć mnie noga pod gipsem. Próbowałam ją podrapać, ale nie udało mi się. Odpuściłam sobie to i wstałam. Podeszłam do krzesła i miałam już podnieść ubrania, gdy Zayn zaczął krzyczeć w łazience. Nie myślałam wiele. Szybko podbiegłam do drzwi i krzyknęłam:
-Żyjesz?! Wszystko ok?
Żadnej odpowiedzi.
Dobra raz się żyje. Otworzyłam drzwi i wbiegłam do środka. Zayn siedział w wannie z grymasem na twarzy. Nacierał oczy. Chyba szampon mu je podrażnił.
-Hej, ok? - zapytałam się jego
Chłopak podskoczył przestraszony.
-Możesz spłukać mi włosy. Nic nie widzę. Co za dziadowski szampon kupił ten Liam?! Zaraz mi oczy wyżre! Ałłaa ale piecze!
Odkręciłam ciepłą wodę i zaczęłam płukać mu włosy. Musiałam pomóc sobie drugą ręką. Jedną trzymałam prysznic, a drugą przeczesywałam włosy Zayna, aby dobrze je wypłukać. Potem zamoczyłam dłoń w ciepłej wodzie i delikatnie palcami oczyściłam okolice oczu.
-Dalej boli?
-Tak
Co tam będę się z nim bawiła. Polałam mu strumieniem wody po twarzy. Wytarłam jego twarz ręcznikiem, potem zaczęłam wycierać włosy. Były bardzo delikatne w dotyku, niczym aksamit.
-Masz fajne włosy, wiesz?
-Dziękuję, czuję się dowartościowany.
-Otwórz oczy. Powoli.
Zayn zrobił to o co poprosiłam. Stanęłam przed nim i przyglądałam się mu. Początkowo szybko zamrugał, a potem obejrzał mnie od góry do dołu. Zatrzymał się na wysokości biustu.
-Nie wiem czy do końca dobrze widzę. Chyba mam zwidy.
Co on bredzi do cholery?! Spojrzałam na siebie. Och... nie dziwię się czemu tak powiedział. Zawstydziłam się. Dawno nie stałam przy mężczyźnie w samej bieliźnie. Teraz jestem pewnie czerwona jak burak.
Zerwałam ręcznik z jego głowy i okręciłam się nim dokładnie.
-I po co to zrobiłaś? Teraz masz mokrą bieliznę. Chociaż...
Zayn zaczerpnął wody do dłoni i ochlapał mnie. Nie chciałam być mu dłużna, więc wzięłam prysznic. Odkręciłam go.
-Nie, nie, nie, nie! Tylko nie zimna! AAAA!!! Zaczął wrzeszczeć. W końcu wyskoczył z wanny. Wyrwał mi z dłoni prysznic. Oblał mi głowę. Przycisnął mnie do ściany i powiedział:
-Uważaj. Jestem goły, mam w dłoni źródło zimnej wody i nie zawaham się go użyć.
-Dobra poddaję się.
Ale on szybko wierzy ludziom. Wyrwałam mu z ręki prysznic i już gdy miałam do oblać. On Zerwał mi z ciała ręcznik. Szybko skapitulowałam.
-Prysznic za ręcznik co? - powiedział Zayn kręcąc ręcznikiem dookoła jak lassem.
-Po przemyśleniu pewnych spraw, dokonam tej wymiany.
-Grzeczna dziewczynka - uśmiechnął się do mnie Zayn.
-Ale muszę, chodź ostatni raz...- nie dał mi dokończyć. Przyparł mnie do ściany i zażądał zwrotu prysznica. Nie ma tak łatwo pomyślałam. Położyłam swoje dłonie na jego biodrach. Potem przesunęłam je na pośladki i delikatnie wbiłam w nie paznokcie. Zayn zdziwił się moim zachowaniem. Chciał mnie pocałować, więc wykorzystałam chwilę jego nieuwagi i odepchnęłam go jak najdalej ode mnie. Szybko pobiegłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i śmiałam się, aż do łez.









Rozdział 16

#Anna
Coś mi gorąco. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jakiś inny pokój. Łóżko obok mnie było puste, a dalej spał jakiś chłopak. Przyjrzałam mu się dokładniej i poznałam go w końcu...to Liam. Zaczęłam kojarzyć fakty. Najwidoczniej zasnęłam u chłopaków po wczorajszym oglądaniu filmów. Chciałam się obrócić w drugą
stronę, ale coś lub ktoś mi to blokowało. Jak próbowałam wstać to czyjaś ręka okręciła mnie w pasie i uniemożliwiła jakikolwiek ruch. No i co ja mam teraz zrobić? Oby to nie był Harry ten zboczuch! Chyba będę musiała poczekać, aż on się obudzi. Leżałam i myślałam. Ten ktoś zaczął przesuwać rękę w górę do mojego biustu. Próbowałam się wyrwać, ale osobnik był mocno umięśniony. Przycisnął mnie bliżej siebie i zarzucił swoje nogi na moje. Zauważyłam, że nie ma jakichkolwiek spodni. Zaczęłam się miotać jak oszalała.
-Natalie, przestań. Znudziło ci się? - szepnął...no właśnie ...Zayn!
-Ej...hmmm...możesz przestać? - powiedziałam
Minęła dość długa chwila, gdy Zayn puścił mnie i podniósł się z łóżka. Uśmiechnął się do mnie i powiedział:
-Ty nie jesteś Natalie - spuścił głowę - Przepraszam, ostatnio coś nawalam. Myślałem, że śpię obok mojej dziewczyny. Nie spodziewałem się, że to...ty.
Uśmiechnęłam się do niego.
-Przepraszam za tak marną niespodziankę - powiedziałam do Zayna
-Kto powiedział, że marną. Możemy dokończyć pewne interesy...- zaczął się do mnie przybliżać. Ja spanikowałam i szybko uciekłam z łóżka.
-Nie mamy nic do kończenia. Idę do domu.
Zayn spojrzał na zegarek.
-Jest dopiero 5 z rana. Jeżeli nie chcesz spać ze mną to możesz z Liamem lub na tym łóżku obok.
-Pójdę do kuchni. Pić mi się chce. - wyszłam szybko z pokoju. Czuję się przy nim bardzo skrępowana. Nie wiem dlaczego. Ale to trzeba mieć tupet, żeby proponować komuś stosunek, jeżeli ma się dziewczynę. Weszłam do salonu i zobaczyłam Nialla śpiącego na kanapie. Nie chciałam go obudzić, więc bardzo cicho poszłam do kuchni. Nalałam sobie mleka i miałam usiąść przy stole, gdy szklanka niechcący wypadła mi z dłoni i roztrzaskała się o podłogę.
-Kurde - szepnęłam sama do siebie. Zaczęłam sprzątać i wynosić resztki szkła do kosza, ale oczywiście ostatnim musiałam się zaciąć. Zdawało by się, że z takiej małej ranki nie powinno lecieć tyle krwi. Rękę owinęłam sobie ręcznikiem kuchennym. Zaczęłam ziewać, więc usiadłam na krześle. I nie pamiętam kiedy zasnęłam z twarzą na stole.

#Zayn
Gdy Anna uciekła nie mogłem zasnąć. Wstydziłem się tego co zrobiłem. Podświadomie chciałem całować się z nią, a może coś więcej. Spojrzałem na sąsiednie łóżko. Dlaczego ona jeszcze nie przyszła. Najwidoczniej przestraszyła się mnie. Wczoraj zabawiłem się trochę i upiłem. Potem wróciłem do domu i położyłem się w łóżku. Po pijaku mój mózg funkcjonował trochę inaczej, bo pomyślałem, że osoba śpiąca na moim miejscu to Natalie. Ale jakim cudem znalazłem tam Annę to nie wiem. Będę musiał z Niallem pogadać.
Czekałem i czekałem, a jej nadal ani widu, ani słychu.
Wstałem z łóżka, nałożyłem jakiekolwiek spodnie i zszedłem do salonu. Niall śpi na kanapie, ale dlaczego?
Spojrzałem dalej. Głowa Anny leży na stole, a dalej ręka owinięta w papier. A na nim...przyjrzałem się dokładniej...to chyba...krew!. Podbiegłem do niej i sprawdziłem puls. Ufff żyje. Odwinąłem papier i zobaczyłem niedużą rankę na nadgarstku. Kilka centymetrów i mogła sobie żyły przeciąć. Próbowałem ja obudzić, ale nic. Żadnej reakcji. Ależ ona ma mocny sen. Poszedłem do łazienki wyjąłem z apteczki plaster i przykleiłem jej na skaleczenie. Wziąłem Annę na ręce i zaniosłem do pokoju. Ułożyłem ją na łóżku Nialla. Poprawiłem kołdrę i dałem jej całusa w czoło, potem w policzek. Przyjrzałem jej się dokładnie. Zbliżyłem twarz do jej ust i dałem jej krótkiego buziaka. Dziewczyna powiedziała coś w stylu: mhmhmmhymm i przewróciła się na drugi bok. Twarzą skierowaną do mojego łóżka. Położyłem się na nim i po cichu przyglądałem się dziewczynie leżącej naprzeciw mnie. Wyglądała tak spokojnie nie było w niej tyle życia co zazwyczaj. Była zmęczona. Najwidoczniej czymś się martwiła.Po chwili zasnąłem.




poniedziałek, 7 maja 2012

Rozdział 15

Kiedy Zayn wyszedł z pokoju nie wiedziałam co mam myśleć....Szukałam sobie jakiegoś zajęcia, by zapomnieć. Chciałam odciągnąć myśli od tamtego incydentu. Na szczęście przyszła ciocia.
- W końcu - odpowiedziałam uśmiechnięta.Ciocia pomogła mi się spakować i już po 19 byłam w domu. Chciałam tego wieczoru zajrzeć jeszcze na pocztę, ale moje zmęczenie dało o sobie znać. Ledwo zaszłam do pokoju położyłam się i w mgnieniu oka zasnęłam.Następnego dnia czułam się dość dobrze i byłam już gotowa, aby wrócić pamięcią do tamtych momentów i ogarnąć swoje myśli. Po śniadaniu wyszłam na spacer do parku. Usiadłam na pierwszej lepszej ławce. Zaczęłam rozmyślać o Zaynie i układać sobie to wszystko w głowie, po kolei. Po  15 minutach doszłam do wniosku, że jestem zwykłą idiotką. "Przecież Zayn ma dziewczynę, jak ja mogłam coś takiego zrobić" - myślałam.Czułam się jak szmata, po prostu. Zaczęłam płakać. W pewnym momencie przyszedł do mnie SMS. Zapłakana wyciągnęłam telefon. Wiadomość była od Nialla. Brzmiała tak:
*Gdzie Ty jesteś ?! Byłem u Ciebie w domu, ale Twoja przemiła ciocia powiedziała, że jakiś czas temu wyszłaś. Ja przyszedłem Cię odwiedzić, a Ciebie nie ma...Stęskniłem się. Proszę przyjdź na ten przystanek naprzeciwko Twojego domu. Chcę Cię zobaczyć. Czekam. Niall *
Nie chciałam się z nim widzieć, bo czułam się tak, jakbym go zdradziła. W końcu doszłam do wniosku, że nie mogę tak bezczynnie tu siedzieć. "Lepsze spotkanie z nim, niż z Zaynem"  - pomyślałam.Pojawiłam się w miejscu wyznaczonym przez Nialla. Tak jak pisał - czekał na mnie.
- Hej ! - powiedziałam nieśmiało.
- Cześć ! Już myślałem, że nie przyjdziesz...Jak tam ? Dobrze się czujesz po wyjściu ze szpitala ? - mówił Blondyn.
- Dobrze - wyszeptałam z wymuszonym uśmiechem.Na twarzy Niall pojawił się banan, ale zaraz potem zniknął, a sam Blondynek zaczął mi się dziwnie przyglądać."Pewnie zauważył moje spuchnięte i spłakane oczy" - przeszła mi przez głowę taka myśl.
- Co Ci się stało! - krzyknął - Płakałaś ?! Gdzie Ty w ogóle byłaś? Ktoś Cię tam skrzywdził ??? Już ja mu dam...!!!
- Niee Niall uspokój się, nikt mi nic nie zrobił, nic mi nie jest - wytłumaczyłam.- Ale gdzie byłaś i dlaczego płakałaś ??? - mówił Niall
- Nie chce o tym gadać, przepraszam...
- Ale.....-nie dałam mu dokończyć
- Niall, a może pójdziemy na lody ? Co Ty na to ? - zapytałam.
- Wiesz, że tego nigdy nie odmówię, a zwłaszcza Tobie ! - odpowiedział
- Tylko proszę Cię o jedną rzecz....-kontynuowałam- nie mówmy już o tym płaczu i w ogóle o tym co przed chwilą...proszę..
- Nie ma sprawy - powiedział chłopak

Szliśmy rozmawiając o różnych rzeczach, np. że ładna dzisiaj pogoda. Niall co chwila powtarzał, że nie może się doczekać, kiedy w końcu dojdziemy do budki z lodami. W końcu dotarliśmy:.
- Jakie wybierasz? - zapytał mnie Niall.
- Hymmm...niech pomyślę...czekoladowe ! A Ty ? - zapytałam.
- To ja poproszę czekoladowe, truskawkowe, waniliowe, orzechowe i może jeszcze wiśniowe, czyli razem 5 gałek. - Niall powiedział kierując się do sprzedawczyni.Zrobiłam wielkie oczy, ale nic nie mówiłam. W końcu to Niall, zawsze dużo je. Uśmiechnęłam się do niego. Po zakupie lodów nadal rozmawialiśmy. Z Niallem czułam się świetnie. Wiem, że to głupio brzmi, ale to prawda. Przy nim zapomniałam o Zaynie i wydarzeniu z nim związanym. Aż do tego momentu. W oddali zobaczyłam go- Zayna z Natalie i znowu się obmacywali. Byłam zszokowana. Nie myśląc szłam powoli do przodu i niechcący upaprałam Nialla moim lodem.
- Przepraszam, naprawdę przepraszam, nie chciałam - mówiłam drżącym głosem.
- Nic się nie stało - odpowiedział.Ja nadal wpatrywałam się w Zayna. Nie wiem co mi się stało, ale zaczęłam uciekać, to chyba taki odruch.Niall krzyczał:
- A Ty gdzie ???Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć...
- No przecież musisz się przebrać - wymyśliłam w ostatniej chwili i pociągnęłam Niallera za rękę. Chłopak pokierował nas i odpowiednim kierunku i po chwili byliśmy już w jego domu. Niall przebrał się.
.- Może obejrzymy jakiś film ? - zaproponował.
- Bardzo chętnie, a jaki ?
-Komedia, dramat, horror?
-Co prawda nie oglądam horrorów, ale dziś nie odmówię jakiegoś ciekawego.
-Ok znalazłem tu "Ostatni dom po lewej". Może być?
Pokiwałam głową i usiadłam na kanapie. Niall włączył film i usadowił się obok mnie. Założyłam swoje nogi na jego kolana i oglądaliśmy film w takiej właśnie pozycji. Po jakimś czasie zaczęła mi drętwieć noga więc usiadłam na podłodze. Niall bawił się moimi włosami. Podobało mi się to uczucie, więc zasnęłam oparta o łydkę chłopaka.

#Niall:

Gdy film się skończył zobaczyłem, że Anna zasnęła jak niemowlę przyciśnięta do mojej nogi. Śmiesznie to wyglądało. Zacząłem nią potrząsać, ale ona nie reagowała. Wstała i poszła przed siebie. Ona chyba lunatykuje! Szedłem tuż za nią. Anna otworzyła drzwi od naszej sypialni, położyła się na łóżku Zayna i zasnęła. Niech już tam śpi. Trudno ja prześpię się na kanapie, a Zayn na moim łóżku. Znalazłem komórkę Anny i zadzwoniłem do jej ciotki. Wyjaśniłem całą sytuację. Nie miała nic przeciwko. Prosiła, abym na nią uważał. Gdy wspomniałem o lunatykowaniu, nie zdziwiła, tylko zaśmiała. Czekałem aż Zayn wróci, żeby powiedzieć mu o zamianie łóżek, ale po jakimś czasie zasnąłem. Może domyśli się sam.




piątek, 4 maja 2012

Rozdział 14

Do pokoju weszła ciocia. Początkowo spojrzała na mnie surowo, ale potem gdy się do niej uśmiechnęłam to spuściła trochę z tonu i zaczęła się śmiać. Nie wiedziałam co zrobić, więc też zaczęłam. To tak właśnie w naszej rodzinie rozwiązuje się problemy - przez żarty i śmiech. Ciocia usiadła na łóżku obok mnie, głośno westchnęła i powiedziała:
-I co ja mam z tobą zrobić? - uśmiechnęłam się do niej
-Ja po prostu mam pecha i trzeba to zaakceptować.
-Tak, jasne. Tylko, że ja nie wierzę w takie przypadki. - spojrzała na mnie surowo - Kto ci to zrobił?
-Co? Nikt! To był wypadek. Zaczepiłam się i nie wiedząc kiedy wpadłam do wody. Więcej nic nie pamiętam. Naprawdę nic. Pielęgniarka powiedziała mi kto wyciągnął mnie z wody, a poza tym to nic więcej mi nie wiadomo. Dlaczego tak myślisz?
-Nie wiem, nigdy nie zdarzało ci się, żebyś miała takie głupie wypadki. Może to wina Nialla?
-Nie ciociu! On mnie właśnie wyciągnął i nie jest niczemu winien!
-Zobaczysz dojdzie do tego, że będziesz miała zakaz na wychodzenia z domu! Pilnuj się bardziej! Bo jak zginiesz przypadkiem to jak ja spojrzę w oczy twoim rodzicom? Co? Chcesz żeby się załamali?
-Nie - powiedziałam smutno - A dodzwoniłaś się do nich?
-Miałaś tu być do końca wakacji, więc oni pojechali gdzieś dalej. Nie wiesz, że oni lubią takie wycieczki? Mają prawie po 50 lat, a zachowują się jak nastolatki. Kiedyś całe wakacje przeleżeli na plaży nudystów. Potem śmiałam się z nich przez parę dobrych lat. Hmm... ci twoi rodzice to bardzo ciekawe przypadki. No ale nie martw się, może w końcu się do nich dodzwonię. Jest początek sierpnia, więc powinni niedługo już być w domu.Miejmy nadzieję.
-Ale pielęgniarka mówiła, że zostały mi jeszcze 2 miesiące w gipsie, a więc nie będę mogła jeszcze podróżować. Bo mam zakaz. To znaczy, że zostaję jeszcze tyle u ciebie? - powiedziałam i uśmiechnęłam się
-Wychodzi na to, że...tak.
-Och, super! - krzyknęłam i przytuliłam ciotkę
-Dobrze, dobrze. Będziesz miała trochę czasu na okazanie mi swojej miłości. Dziś wieczorem cię wypisują. Dostałaś kilka kroplówek na wzmocnienie i tyle. Za parę dni musimy zgłosić się na kontrolę z nogą i to wszystko. Przyjdę o 8. Wezmę twoje ubrania. Jakieś specjalne życzenia? Coś ci do jedzenia teraz kupić czy do picia?
-Nie. Jest ok. Dzięki. Będę czekała. Paa
Ciocia wychodząc spojrzała na mnie i pokręciła głową. Uśmiechnęłam się do niej i pomachałam na pożegnanie. Niezłą mam ciotkę co? No wiem. Takiej tylko ze świecą szukać. Leżałam jakiś czas i myślałam kto jeszcze do mnie dziś zajrzy. Po chwili usłyszałam pukanie. Oby to nie był Zayn. Proszę, proszę, proszę! Z całej siły zaciskałam pięści.
-Proszę! - krzyknęłam. Proszę nie! Oby to był Niall
Drzwi uchyliły się i ujrzałam uśmiechniętego... Zayna. Kurde no! Ten los naprawdę się na mnie uwziął?
-Czeeeść - powiedziałam powoli i sztucznie się uśmiechnęłam. On to zauważył, bo powiedział:
-Widzę, że się nie cieszysz, hm?
-Bo nie ma to jak wyjaśniać komuś, że widziałaś go z gołym tyłkiem, w lesie z dziewczyną w trakcie... no wiesz czego  i poczułaś się bardzo dziwnie, więc uciekłaś i wpadłaś do wody, a teraz próbujesz wytłumaczyć to wszystko. Tak mam dużo powodów do radości. - powiedziałam to bardzo szybko, więc chłopak patrzył na mnie.
-Dlaczego uciekłaś?
-A ty gdybyś zobaczył mnie z...z...z...powiedzmy z Niallem w takiej sytuacji to co byś zrobił?
Zayn wyszczerzył się jak głupi i powiedział:
-Zapewne bym was podglądał.
Zaczęłam bić mu brawo.
-Po kim ty inteligencję odziedziczyłeś człowieku!. Po prostu przestraszyłam się tego co zobaczyłam i uciekłam. Myślisz, że jesteś piękny, ale ten pieprzyk na twoim tyłku jest przerażający.Uwierz mi, wiem co mówię.
Zaczęliśmy się śmiać.
-Nie wiem, swojego tyłka nie oglądam w lustrze. Jeżeli tak, to go nigdy więcej nie zobaczysz. - powiedział Zayn i uśmiechnął się do mnie pogodnie.
-Kamień z serca. Ale po co ty biegłeś za mną?
-Nie wiem, to był impuls.
-Dobrze, to co porobimy? Mam dość rozmawiania o twoim tyłku. Starczy jak na dziś.
Zayn podszedł do łóżka i położył się obok mnie
-Nie wiem. Zawsze chciałem wypróbować te łóżka. Są naprawdę świetne. - powiedział i zaczął podskakiwać, aż sprężyny zaczęły trzeszczeć. Na początku to ignorowałam, ale potem zachciało mi się wymiotować. Przetoczyłam się i usiadłam na nim okrakiem. Tylko jak ja się z powrotem przewrócę.
-Co sobie ludzie pomyślą! Przestań durniu! - zaczęłam się śmiać jak idiotka. Zayn złapał dłońmi za moje biodra i teraz ja leżałam pod nim dalej się śmiałam. Zaczęłam mieć konwulsje.Czego oni dodali do tych kroplówek? Chyba jestem na haju. Niczym się nie przejmuję. Zayn nachylił się nade mną. Ja się dalej śmiałam, ale on przerwał mi... pocałunkiem. Na początku robił to delikatnie, jakby sprawdzając czy mu pozwolę. Potem bardziej nachalnie i niecierpliwie. Nasze usta były spragnione. On zaplątał palce w moje włosy i przyciągnął mnie bliżej siebie, gdy ja wędrowałam dłońmi po całym jego ciele. Było nam cudownie. Co chwilę zmienialiśmy tępo. Żadne z nas nie chciało przestać. Zayn zaczął się dobierać do mojego ubrania. Ale niewiele miałam na sobie. Tylko cienką koszulę szpitalną, a pod nią bikini. Zezwalałam mu na każdy ruch, każdy dotyk. Jedno wychodziło naprzeciw ruchów drugiego. Dopełnialiśmy się. Zdjęłam koszulkę z Zayna. Rozpięłam guzik jego spodni i rozporek. Poczułam jego gorące dłonie na moich piersiach. Dopiero wtedy oprzytomniałam. Odepchnęłam go.
-Co my robimy? Nie możemy. - powiedziałam. Zayn zeskoczył z łóżka i zaczął się ubierać.
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam... - szeptał cały czas pod nosem
-Zayn nie wiem dlaczego do te...-zaczęłam ale on mi przerwał
-Też nie wiem. Nie wiem. Przepraszam za całą sytuację. Muszę iść. Porozmawiamy później. - powiedział ze spuszczoną głową i wybiegł z pokoju.



czwartek, 3 maja 2012

Rozdział 13

 Ciąg dalszy...
Akcja dzieje się w drodze nad jezioro.
-To super. Szkoda, że nie mam jakiegoś bikini czy coś. W tym - pokazałam na ubranie - będzie mi za gorąco.
-Zawsze może zdjąć ubranie. - powiedział Harry
Spojrzałam na niego jak na idiotę i powiedziałam do Danielle:
-Masz może coś ?
-Nie wiem, może. Jak dojedziemy to sprawdzę. Ale prawdopodobnie coś jest. - odpowiedziała i mrugnęła do mnie okiem. Dziwne, ale okej.
Po około godzinie dojechaliśmy na miejsce. Było tu naprawdę pięknie. Jezioro błyszczało i lśniło od promieni słońca odbijających się od tafli. Oczy bolały od patrzenia na nie. Obok rosły lasy. Wszystko współgrało ze sobą idealnie. Zauważyłam nawet, że trochę dalej jest małe molo. Cudnie! Miałam ochotę pobiec i zanurzyć nogi w wodzie, tarzać się w piasku, biegać po lesie. Niestety. Niall wziął mnie na barana i wyniósł z samochodu. Wszyscy byli bardzo weseli. Louis i Harry cały czas dokazywali. Liam z Zaynem rozbili nasz biwak. Wzięłam kule i razem z Danielle poszłyśmy do lasu przebrać się. Nie wiem gdzie była Natalie. Ona albo się nas wstydzi, albo nie wiem. Woli towarzystwo chłopaków? E tam.
-Nie wiedziałaś, że jedziemy nad jezioro? - zapytała się Danielle
-Nie. Niall nic mi nie powiedział. Kazał mi się przebrać i pojechaliśmy.
Dan uśmiechnęła się do mnie.
-No co? - powiedziałam
-Troszczy się o ciebie. Godne podziwu.
-Nie wymyślaj sobie tylko broń Boże czegoś. Jesteśmy przyjaciółmi.
-Dobrze, jeżeli tak mówisz. Mam dla ciebie prezent. Razem z Eleonor to wybrałam jak byłyśmy na zakupach w Londynie. Wzięłam to na wypadek gdybyś swojego nie miała.
-Dzięki. Ty zawsze myślisz o wszystkim.
Zaczęłam się przebierać. Danielle musiała mi trochę pomóc. Zmęczone oparłyśmy się o drzewa. Dan spojrzała na mnie i zabawnie zaczęła poruszać brwiami. Zaśmiałam się i zapytałam:
-No co?
-Pasuje ci niebieski kolor.
-Dzięki tobie, bo inaczej musiałabym chodzić nago. Wtedy Harry miałby na co patrzeć.
-Tak, może to się zmieni gdy w końcu znajdzie kogoś. Na razie woli "pobzykać".
Śmiałyśmy się jak wariatki z każdego najgłupszego żartu. Gdy doszłyśmy do chłopaków oni patrzyli się na nas jak na wariatki, które widziały bramy Choroszczy.

Niall cały czas towarzyszył mi. Nawet posmarował mi plecy olejkiem. Powiedziałam mu, że może zostać zawodowym masażystą, ale on zarumienił się i spuścił głowę. Chłopcy kąpali się i śmiali przy tym bardzo głośno.Zayn i Natalie po jakimś czasie wyparowali. Danielle i Liam leżeli przytuleni na kocu przy molo, Harry i Louis nie mieli co robić więc zaproponowali nam grę w prawdę czy wyzwanie. My ochoczo przystaliśmy na tą prośbę.

-Do wyznaczania pytań będziemy używać butelki od olejku do opalania. Ja zaczynam pierwszy z racji, iż zaproponowałem tę grę. - powiedział Louis

Lou zakręcił i wypadło na Harrego. On wybrał wyzwanie. Musi przepłynąć jezioro i wynurzając się przestraszyć Liama. Trwało to trochę czasu, ale Hazza zgodził się. Cała akcja była przezabawna. Harremu udało się i Liam ze złości o mało co nie zatłukł chłopaka. Kolejno butelka wskazała na Louis'a. Chłopak zrobił skwaszoną minę...
- Ta gra jest bez sensu! Znudziła mi się! - powiedział stanowczo Lou.
- Wcale nie jest bez sensu, po prostu wypadło na Ciebie i już nie chcesz grać...-z cwaniackim uśmiechem odezwał się Harry.
- Może i....ale co z tego ?! - krzykną Louis.
- Chłopaki ! Chłopaki przestańcie - wtrąciłam się - nie zaczynajcie kłótni !
- Ona ma rację - przytakną Loczek - Tylko w co teraz pogramy ? - zapytał.
Nie miałam pomysłu, więc się nie odzywałam, patrząc na miny reszty wydawało mi się, że oni też żadnego nie mają. Kilku minutową ciszę przerwał Lou.
- A może pobawimy się w chowanego? - krzykną
Roześmiałam się, na początku ten pomysł wydawał mi się komiczny, a za razem dziwny, ale gdy się głębiej zastanowić....hyymm...
- W sumie może być - powiedziałam.
- Ja też nie mam nic przeciwko - oznajmił Niall.
- To bawimy się w chowanego !!! Lou szukasz! - powiedział rozbawiony Liam.
- No ale dlaczego ja ? - mrukną najstarszy - ta zabawa jest bez .....
- Dobra ja będę szukał - przerwał ironicznie Liam.
Lou uśmiechną się.
- Raz, dwa, trzy, cztery, pięć...- rozległ się głos Payn'a
Uciekłam do lasu, rozglądając się dokoła, kucnęłam za drzewem. Było tam cicho. W pewnym momencie rozległ się znajomy mi głos mówiący 'Kocham Cię Złotko'. Wstałam i spojrzałam do tyłu. W oddali zauważyłam Natalie i Zayn'a. Ale zaraz co oni robią ?!
Zayn namiętnie całował Natalie, a ta wplątywała mu swoje dłonie w jego włosy. Stali tam prawie całkiem nadzy. Ich ciała dotykały się. Natalie miała na sobie tylko rozpięty już biustonosz i w pół zdjęte majtki, Zayn natomiast był tylko w bokserkach. Widząc to początkowo byłam w szoku, ale potem zaczęłam płakać. Zayn jest moim najlepszym przyjacielem, ale w tej chwili poczułam, że jest dla mnie zdecydowanie kimś więcej. Zaczęłam być o niego zazdrosna. Czułam jak go tracę, chociaż nigdy mój nie był. W potoku gorzkich łez pobiegłam przed siebie (na jednej nodze). Widzący to Zayn oderwał się od Natalie, chwycił swoje ubrania i zakładając je pogonił za mną... Wybiegłam zza krzaków i nie zauważyłam cholernego stawu. W tej chwili uświadomiłam sobie, że do niego wpadłam. Nie umiejąc pływać machałam rękoma we wszystkie strony, topiłam się. W oddali zobaczyłam biegnącego w moją stronę Niall'a i krzyczącego
"Anno !!! Nie !!! ". W tym momencie urwał mi się film...
.
.
.
Obudziłam się w szpitalu.
- I znowu się widzimy . Dzień Dobry Aniu ! - powiedziała znajoma mi pielęgniarka.
- Dzień Dobry. - odpowiedziałam kiwając głową.
- Muszę Ci powiedzieć, że jesteś niesamowitą szczęściarą - uśmiechnęła się - o mały włos już by Cię tu nie było ZNOWU ! - powiedziała kobieta.
-A co się stało? - zapytałam zdezorientowana
-Miałaś kolejny wypadek. Tym razem mało brakowało, a byś się utopiła. Dziewczyno czy ty ślepa jesteś?! Nie widzisz ani stawu, ani samochodów, znając życie za parę dni znów tu trafisz, bo coś sobie w domu zrobisz!. - spojrzała na mnie i ciągnęła dalej - Masz na szczęście dobrego przyjaciela. - zaczęłam myśleć, że to Zayn mnie uratował.
- Właśnie nie wiem...jak to możliwe, że...  - nie dokończyłam, bo kobieta mi przerwała
- Możesz być dumna, że masz takiego chłopaka. Ten...Niall ma naprawdę dobre serce.
Opadła mi 'kopara' . To znowu dzięki Niall'owi przeżyłam. Po chwili dotarły do mnie pozostałe słowa pielęgniarki, zaśmiałam się.
- To nie mój chłopak....to przyjaciel. - wyjaśniłam.
- Ojej przepraszam - powiedziała zmieszana lekarka.
- Nic się nie stało, nie wiedziała pani - uśmiechnęłam się i zastygłam rozmyślając.
-Szkoda, pasujecie do siebie, a ty dużo tracisz myśląc o innym. - powiedziała i wyszła.




Rozdział 12

Miesiąc później...
Leżę sobie na sofie w salonie. Przez okno w kuchni sączy się światło. Jest środek lata. Temperatury sięgają 30 stopni. Poszczęściło mi się, że ciocia kupiła dużo lodów czekoladowych. Nie da się opisać tego jak czekolada rozpływa się na języku. Mhmmm... Zaczęłam oglądać jakiś serial "Dwie spłukane dziewczyny". Sprawdziłam w internecie jakie ma opinie i o czym w ogóle jest. No to tak:
"Serial będzie opowiadał o dwóch kelnerkach, które marzą o otwarciu swojego sklepu z babeczkami. W głównych rolach Beth Behrs jako Caroline i Kat Dennings jako Max. Jedna dziewczyna całe życie pracowała usługując innym, druga od zawsze była bogta i splot wydarzeń zmusza ją do podjęcia pracy."
Zapowiadało się ciekawie. Po obejrzeniu miałam bardzo dobry humor. Właśnie zaczynał się 2 odcinek, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wzięłam kule i w żółwim tępie doszłam do celu. Minęło jeszcze trochę czasu dopóki je otworzyłam. Na schodach siedział Niall. No nie dziwię się. Znudzony usiadł sobie i czekał.
-Nie śpij bo cię okradną - powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Niall odwrócił się do mnie i mrugnął jednym okiem. Wywołało to u mnie jeszcze większy uśmiech. Na chwilę oprzytomniałam i przypomniałam sobie, że właśnie oglądałam serial. Pewnie już się zaczął. Kurde no! Zaczęłam już wchodzić do mieszkania, gdy uniosłam się niespodziewanie do góry. Spojrzałam co się dzieje. Niall wziął mnie na ręce i położył na kanapie. Jak fajnie.
-Dzięki ci bohaterze - powiedziałam - Właśnie znalazłam ten serial i muszę przyznać, że chyba niedługo się uzależnię. "Dwie spłukane dziewczyny" znasz?
-To chyba leci na tej samej stacji co "Dwóch i pół". Co nie?
-Tak, chyba tak a co?
-Oglądam to, ale tego serialu jeszcze nigdy nie widziałem.
-Oglądamy??? - zapytałam się go
-Czemu nie. Posuń się trochę. Zrób miejsce.
-Taaa, to nie jest takie łatwe.
Niall podniósł mnie. Na początku on usiadł sam, a potem położył mnie obok. Założył moje nogi na swoje. Odkąd jestem w domu Niall zawsze tak ze mną leży. Zayn też do mnie przychodzi. Razem gramy na playstation. Jest świetnie. Z Niallem zazwyczaj oglądamy filmy i obżeramy się. Przypomniało mi się jak pierwszy raz oglądaliśmy coś razem. Komedia romantyczna. Niall chciał chyba mnie pocałować, ale uciekłam. Teraz wszystko uległo zmianie. Jesteśmy najlepszymi kumplami. On traktuje mnie jak chłopaka, a mi to w stu procentach wystarcza. Zamyśliłam się trochę. Niall zaczął mną potrząsać.
-Hm.. tak? - powiedziałam
-Pytałem czy coś ci przynieść. Ten serial jest aż tak ciekawy, że nie słyszałaś mnie?
-Zamyśliłam się. Nie dzięki wszystko mam.
-O czym myślałaś?
-Pamiętasz pierwszy nasz seans razem?
Niall zamyślił się na chwilę i powiedział:
-Taaa no jasne. Komedia romantyczna i malinki. Jak mógłbym zapomnieć. Świetnie było.
-Jak wiele się zmieniło
-Tak.
-A tak w ogóle to dlaczego dziś tak wcześnie przyszedłeś?
-Twoja ciocia zadzwoniła do mnie i zaproponowała, że może coś razem porobimy. Jej zdaniem jesteś ostatnio bardzo marudna.
-Eeee nieprawda! Co ona znowu ci nagadała? - spojrzałam z wyrzutem na Nialla
-Nic takiego, ale może to dobry pomysł. Załatwiłem już transport. Może chłopcy do nas dołączą. Dawno nie widziałaś ich. Nie tęsknisz?
-No nie wiem - powiedziałam niepewna
-No chodź leniu parszywy! Rozerwiesz się trochę - Niall uśmiechnął się
-No widzisz po moim poprzednim wypadzie tek się rozerwałam, że ledwo przeżyłam.
-Ale dalej żyjesz. Koniec z tym gadaniem. Idziemy się przebrać. - Niall wyłączył telewizor, złapał mnie w pasie i zaniósł do garderoby. Wygrzebał z szafy krótkie spodenki i koszulkę z Mickiem Jaggerem. Do tego kilka naszyjników i sandałki. Położył to wszystko obok mnie i wyszedł bez słowa z pokoju. Chyba mam sama się ubrać. Na początku zmieniłam koszulkę. Potem kombinowałam ze spodenkami. Napociłam się tyle co niemiara. Założyłam całą resztę i zawołałam Nialla. On trzymając kule wziął mnie na ręce i wyszliśmy. Nie wiedziałam co będzie na mnie czekać. Przed blokiem stał mini bus. W środku siedzieli wszyscy chłopcy z 1D, ale także nowa dziewczyna Zayna - Natalie i Danielle.Ucieszyłam się na jej widok. Poznałam ją jakiś czas temu i przypadła mi do gustu. Zaś nową dziewczynę Zayna widzę po raz pierwszy. Opowiadał mi o niej trochę, ale nie wiedziałam, że jest taka ładna. Duże brązowe oczy i długie, ciemne włosy. Wyraźnie zarysowane kości policzkowe i ponętne usta. Nie dziwię się, że zaciekawił się nią. Piękna dziewczyna, ale to właśnie przez nią widzimy się coraz rzadziej.
Niall posadził mnie obok Danielle. A sam usiadł obok Zayna.
-Heeej - krzyknęli do mnie wszyscy
-Czeeeść - odpowiedziałam z dużym uśmiechem - Jak dawno się nie widzieliśmy. Hmm... Miło was w końcu zobaczyć
-Och przestań, bo się rumienię - powiedział Louis zakrywając twarz dłońmi. Wszyscy wybuchli śmiechem.
-Dobrze, Louis, powiedz mi gdzie jedziemy?
-Nad jezioro za miastem. Kierowca nas zawiezie. Mamy grilla, prowiant i piwo. Będzie zabawa. - odpowiedział podekscytowany




























_____________________________________________________________________
Kolejna część już niedługo!


wtorek, 1 maja 2012

Rozdział 11 # INNY

Panie i Panowie!
Przedstawiam nowy rozdział opowiadania napisany przez koleżankę.
Ogłaszam, iż to właśnie ona została moją towarzyszką i pomoże mi sprowadzić ten blog na dobrą drogę. Liczę na same pochlebne komentarze piwo
Pozdrawiam wszystkich!!!
_______________________________________________________________________________________________

#Anna Wstałam na drugi dzień dosyć rano.
Przyszła do mnie pielęgniarka: - Witaj księżniczko! - powiedziała kobieta.
- Dzień dobry psze pani! - odpowiedziałam
- Jak się dzisiaj czujesz? - zapytała pielęgniarka
 - Dzisiaj ?! Dzisiaj czuję się niebywale dobrze, już prawie nic mnie nie boli, tylko ta noga...- przestałam mówić, zrobiłam się smutna..-Proszę Pani? Czy jest jakaś szansa, żeby było tak jak dawniej?- zapytałam z iskierką nadziei w oku.
 Kobieta odpowiedziała: - Czas pokaże, ale widząc po Twoim stanie zdrowia, na pewno z tego wyjdziesz, nie martw się.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
 Pielęgniarka znowu zaczęła gadać, normalnie jak katarynka: -...nasz sprzęt jest fachowy bla, bla, bla...mamy to mamy tamto....miałaś dużo szczęścia, możesz podziękować temu miłemu chłopakowi, co tu do Ciebie przychodzi, to tak naprawdę jego zasługa. To dzięki niemu jesteś tu z nami... Na początku byłam w lekkim szoku
 "To znaczy, że nie tylko dzięki sprzyjającym mi szczęściu jest tak jak jest, wszystko to, to zasługa Nialla, o Boże jak ja się mu odwdzięcze" - myślałam.
 Gdy pielęgniarka opuściła salę ja biłam się ze swymi myślami. Po kilku minutach wróciłam do 'świata żywych'. Rozłożyłam laptopa. Zerknęłam na pocztę, nie było żadnych wiadomości.
 Przeglądając inne ciekawe strony usłyszałam głos mojej cioci: - Cześć Anulka ! Jak tam się dzisiaj czujesz? - zapytała.
- Heej ciociu ! Dzisiaj czuję się świetnie ! A rodzice ? Wiedzą już co się stało? - naraz zasypałam ciocię pytaniami.
 - Przykro mi, ale nadal nie mogę się do nich dodzwonić, zaczynam się troszkę martwić....- powiedziała zaniepokojana.
- Aha - odpowiedziałam Po kilkuminutowej rozmowie znowu przyszła pielęgniarka, by tym razem podać mi leki. Gdy je dostałam zaczęło chcieć mi się spać (jak zawsze, gdy dostaję leki)...Zdezorientowana usnęłam... . . . Obudził mnie znajomy głos. Otworzyłam oczy. Siedział przy mnie nie kto inny niż Niall.
- Cześć Kochana - powiedział
- Cześć Niall - odpowiedziałam zaspana.
- Jak się dzisiaj czu...-zaczął Blondyn, lecz nie pozwoliłam mu dokończyć.
 - Dobrze, a nawet powiedziałabym, że wspaniale ! Niall się uśmiechną.
- Niall?- powiedziałam pytająco
- Hym ?- mrukną Blondyn
- Dziękuję Ci, bardzo dziękuję, to dzięki Tobie jestem tutaj (miałam na myśli świat). Pociągnęłam Go w moją stronę przytuliłam i mocno pocałowałam w policzek. Chłopak uśmiechną się jeszcze szerzej i wyszeptał mi do ucha: - Nie ma za co... Znowu zachciało mi się spać, miałam takie napady, nie wiem dlaczego, w jednej chwili promieniuję życiem, a w drugiej robię się jak flaki z olejem.
- Niall, przepraszam, ale chce mi się spać...Dobranoc mój bohaterze...- mówiłam zasypiając
- Nie masz za co przepraszać ...jutro do Ciebie wpadnę - odpowiedział Niall.
 Zamknęłam oczy, zasypiałam, gdy w pewnym momencie usłyszałam zanikający głos, który mówił: "Dobranoc moja kochana królewno" po czym zasnęłam na dobre.