wtorek, 15 maja 2012

Rozdział 20

#Anna
Otworzyłam powoli oczy. Coś mi się wgniatało w kręgosłup. Rozejrzałam się dookoła. Gdzie ja do cholery jestem! Podniosłam się szybko, ale niepotrzebnie, bo od razu zwymiotowałam. Głowa bolała jakby ktoś mi ją rozbił. Spróbowałam jeszcze raz. Powoli wygramoliłam się z jakiegoś pojemnika. Upadłam na twarz. Nie miałam siły wstać. Chwilę poleżałam w takiej pozycji i usiadłam po turecku. Spojrzałam na...no właśnie...jakim cudem znalazłam się w kontenerze na śmieci?! Próbowałam coś sobie przypomnieć, ale od tego głowa bolała mnie jeszcze bardziej. Ostatecznie skapitulowałam, chyba będę musiała zapytać się chłopaków. Może coś wiedzą. Na czworakach podciągnęłam się i w końcu wstałam. Chwiałam się jeszcze chwilę. Wyszłam na jakąś większą ulicę. Super! Jestem na jakimś zadupiu! Nawet samochody tu nie jeżdżą. Przeszłam parę przecznic i zobaczyłam jakiś mały sklepik. Uradowana weszłam do środka. Sklepikarz spojrzał na mnie krzywo. Poprosiłam go o telefon. Jakimś cudem się zgodził. Zadzwoniłam po taksówkę. Och! Tylko ja nie mam kasy! Nerwowo stąpałam z nogi na nogę. Dobra, potem coś wykombinuję. Czekałam około 20 minut, ale w końcu przyjechał. Powiedziałam, że nie mam czym zapłacić za drogę, ale jak podjedziemy do domu to mogę mu wtedy zapłacić. Z wielką niechęcią się zgodził. Po godzinie było po wszystkim. Ciocia myślała, że byłam u chłopaków, więc nie było kazania. Wzięłam prysznic i wypiłam już chyba z 10 litrów wody. Suszyło mnie na potęgę. Zażyłam kilka tabletek przeciw bólowych. Cały czas coś stukało mi w głowie. Brzuch i okolice też. Nogi miałam całe w siniakach. Stopy tak spuchnięte, że trudno mi się poruszało na nich. Jutro miałyśmy z ciocią iść do szpitala na kontrolę. Dziś miałam iść sobie trochę po centrum
albo po mieście pochodzić. Nie wiem co wybrać. Nie chcę więcej ubrań. Może lepiej wybiorę miasto. Usiądę sobie gdzieś w parku, zjem coś i nie przeforsuję nóg. Czyli zdecydowane. Odpoczywałam jeszcze parę godzin. Po południu jak nie było tak gorąco, więc powoli podreptałam do lodziarni. Kupiłam sobie największego rożka jakiego mieli usiadłam na pobliskiej ławce. W spokoju konsumowałam ukochane lody czekoladowe. Rozkoszowałam się delikatnymi promieniami przebijającymi się przez gałęzie drzew. Zamknęłam oczy i cieszyłam się tą piękną chwilą. Powoli jadłam lody. Było mi wprost cudownie.
-Cześć Mała! - ktoś krzyknął obok mnie. Podskoczyłam jak oparzona. Szczęście, że lody pozostały w nienaruszonym stanie. Odetchnęłam. Spojrzałam w bok. Jakiś chłopak siedział na ławce i przyglądał mi się napastliwie.
-Znamy się? - zapytałam go i wróciłam do tego co robiłam wcześniej.
-Tak. A co nie pamiętasz?
-Nie bardzo. - powiedziałam, a chłopak zareagował na to śmiechem. Spojrzałam na niego jak na idiotę.-Czego ty ode mnie chcesz? Pierwszy raz w życiu ciebie widzę! Idź stąd! To moja ławka! - zaczęłam go wypychać. On za karę zabrał mi loda i zaczął go jeść. Udawałam obojętność, ale wewnątrz byłam wnerwiona na maksa. Jeszcze chwila, a bym mu nogi z tyłka powyrywała. Wstałam i poszłam w jakimkolwiek kierunku. Jak najdalej on tego czubka! On szedł obok mnie i zaczął wygadywać jakieś głupoty:
-Nie pamiętasz?! Serio? - w odpowiedzi kiwnęłam głową - Nieźle się napiłaś. Wyrabialiśmy takie rzeczy, że głowa mała. Po alkoholu tańczyłaś jakiś dziwny taniec z tym mulatkiem. Nawet na stołach! Ha! Ale były jaja! W życiu się tak nie ubawiłem. Musimy to kiedyś powtórzyć, wiesz?... - nie słuchałam od tego momentu jak powiedział 'mulatek'. Czyli piliśmy z Zaynem? Coś mi tu nie pasuje. Przecież nie znalazłam nikogo obok siebie, gdy się obudziłam dziś rano. A może on został w klubie, albo pojechał już do domu? Nie pamiętam tylko jakim cudem dostałam się do klubu. Hmmm...
-Ej! Słyszysz mnie?! - chłopak przywrócił mi świadomość.
-Co?
-Jak masz na imię? Dowiem się w końcu? - powiedział lekko wnerwiony
-Anka. A ty?
-:Larry.
Zakrztusiłam się śliną. Nie wiedziałam, że takie imię istnieje na prawdę. Harrego i Luisa przezywają Larrym. A tu człowiek z krwi i kości ma tak na imię. Uśmiechnęłam się do niego.
-Skąd jesteś? USA? - zapytałam się go
-Nie, pomyłka. London, Anglia.
-Ale co ty TU robisz? - zdziwiłam się
-Mój ojciec znalazł tu pracę. - patrzył się na mnie jedząc powoli loda.
-Aha. Dobra nie mam czasu. Muszę iść. - powiedziałam nie czekając na jego odpowiedź poszłam w swoją stronę. W sklepie kupiłam sobie czekoladę i uradowana pomaszerowałam do domu. Gdy byłam na miejscu nie było cioci, więc położyłam się na łóżku i zaczęłam oglądać 'Dwie spłukane dziewczyny'. No i ja się pytam jakim cudem ten serial nie jest popularny?! Przecież mogłabym go oglądać dniem i nocą, po prostu cały czas. Jakoś nie kręciły mnie Pamiętniki Wampirów. Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że nie wierzę w istoty nadprzyrodzone?! A po obejrzeniu 'Księdza' uważam, że nie wyglądają one tak jak Paul Wesley lub Joseph Morgan. To są obrzydliwe kreatury żywiące się ludzką krwią. I w czym tu się zakochiwać? To już bardziej uwierzyłabym w to, że Hogwart istnieje. Jak byłam mała to czekałam na sowę z wiadomością o przyjęciu mnie do tej szkoły. Byłoby super. Rozmarzyłam się jak nigdy dotąd. Usłyszałam pukanie do drzwi. Dlaczego jak oglądam coś to ktoś zawsze musi mi przeszkadzać?! Podreptałam i otworzyłam gościowi. No tak, któż inny mógłby mnie tak nachodzić jak Niall. Uśmiechnęłam się do niego i zaprosiłam do środka. Usiedliśmy razem na kanapie i oglądaliśmy serial. W końcu przypomniałam sobie, że miałam się o go coś zapytać.
-Hej, a wczoraj byłam u was? Bo nie pamiętam dokładnie. - powiedziałam
-Tak. Podwiozłem cię do domu i potem nie widziałem. A co? - odpowiedział. Zdziwiłam się. Gdzie ja mogłam być. Jeżeli byłam z Zaynem to zapewne także i z resztą. Bałabym się sama z nim gdzieś wychodzić. Opowiedziałam Niallowi to co pamiętałam.
-Po północy Zayn przyjechał do nas do klubu i balował z nami. Nie wiem dlaczego ty miałabyś być tam z nim. Może ten Larry wprowadził cię w błąd. Nie znasz go w ogóle więc nie powinnaś mu ufać. Nie wiem. Może zapytaj się Zayna. - powiedział. Hm... Dobrze mówił. Ostatnią rzecz, którą zapamiętałam to oglądanie telewizji w domu i chyba sąsiadkę, ale nie jestem pewna. Po procentach moja wyobraźnia mogła sobie zaszaleć i wymyślić. Niczego nie byłam pewna do końca. I jak tu normalnie funkcjonować, gdy nie wiesz co się z tobą działo przez połowę dnia. Larrego raczej już nigdy więcej w życiu nie spotkam, a z Zaynem nie chce mi się gadać. Trudno, będę musiała pozostać w nieświadomości.
-Mam pytanie. Dlaczego wczoraj płakałaś? - zapytał się Niall
-Zayn zachowuje się czasami jak idiota, a ty to powinieneś wiedzieć. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Chłopak odwdzięczył mi się tym samym.
 Przytuliłam się do Nialla. Poczęstowałam go czekoladą i razem oglądaliśmy serial.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz