piątek, 4 maja 2012

Rozdział 14

Do pokoju weszła ciocia. Początkowo spojrzała na mnie surowo, ale potem gdy się do niej uśmiechnęłam to spuściła trochę z tonu i zaczęła się śmiać. Nie wiedziałam co zrobić, więc też zaczęłam. To tak właśnie w naszej rodzinie rozwiązuje się problemy - przez żarty i śmiech. Ciocia usiadła na łóżku obok mnie, głośno westchnęła i powiedziała:
-I co ja mam z tobą zrobić? - uśmiechnęłam się do niej
-Ja po prostu mam pecha i trzeba to zaakceptować.
-Tak, jasne. Tylko, że ja nie wierzę w takie przypadki. - spojrzała na mnie surowo - Kto ci to zrobił?
-Co? Nikt! To był wypadek. Zaczepiłam się i nie wiedząc kiedy wpadłam do wody. Więcej nic nie pamiętam. Naprawdę nic. Pielęgniarka powiedziała mi kto wyciągnął mnie z wody, a poza tym to nic więcej mi nie wiadomo. Dlaczego tak myślisz?
-Nie wiem, nigdy nie zdarzało ci się, żebyś miała takie głupie wypadki. Może to wina Nialla?
-Nie ciociu! On mnie właśnie wyciągnął i nie jest niczemu winien!
-Zobaczysz dojdzie do tego, że będziesz miała zakaz na wychodzenia z domu! Pilnuj się bardziej! Bo jak zginiesz przypadkiem to jak ja spojrzę w oczy twoim rodzicom? Co? Chcesz żeby się załamali?
-Nie - powiedziałam smutno - A dodzwoniłaś się do nich?
-Miałaś tu być do końca wakacji, więc oni pojechali gdzieś dalej. Nie wiesz, że oni lubią takie wycieczki? Mają prawie po 50 lat, a zachowują się jak nastolatki. Kiedyś całe wakacje przeleżeli na plaży nudystów. Potem śmiałam się z nich przez parę dobrych lat. Hmm... ci twoi rodzice to bardzo ciekawe przypadki. No ale nie martw się, może w końcu się do nich dodzwonię. Jest początek sierpnia, więc powinni niedługo już być w domu.Miejmy nadzieję.
-Ale pielęgniarka mówiła, że zostały mi jeszcze 2 miesiące w gipsie, a więc nie będę mogła jeszcze podróżować. Bo mam zakaz. To znaczy, że zostaję jeszcze tyle u ciebie? - powiedziałam i uśmiechnęłam się
-Wychodzi na to, że...tak.
-Och, super! - krzyknęłam i przytuliłam ciotkę
-Dobrze, dobrze. Będziesz miała trochę czasu na okazanie mi swojej miłości. Dziś wieczorem cię wypisują. Dostałaś kilka kroplówek na wzmocnienie i tyle. Za parę dni musimy zgłosić się na kontrolę z nogą i to wszystko. Przyjdę o 8. Wezmę twoje ubrania. Jakieś specjalne życzenia? Coś ci do jedzenia teraz kupić czy do picia?
-Nie. Jest ok. Dzięki. Będę czekała. Paa
Ciocia wychodząc spojrzała na mnie i pokręciła głową. Uśmiechnęłam się do niej i pomachałam na pożegnanie. Niezłą mam ciotkę co? No wiem. Takiej tylko ze świecą szukać. Leżałam jakiś czas i myślałam kto jeszcze do mnie dziś zajrzy. Po chwili usłyszałam pukanie. Oby to nie był Zayn. Proszę, proszę, proszę! Z całej siły zaciskałam pięści.
-Proszę! - krzyknęłam. Proszę nie! Oby to był Niall
Drzwi uchyliły się i ujrzałam uśmiechniętego... Zayna. Kurde no! Ten los naprawdę się na mnie uwziął?
-Czeeeść - powiedziałam powoli i sztucznie się uśmiechnęłam. On to zauważył, bo powiedział:
-Widzę, że się nie cieszysz, hm?
-Bo nie ma to jak wyjaśniać komuś, że widziałaś go z gołym tyłkiem, w lesie z dziewczyną w trakcie... no wiesz czego  i poczułaś się bardzo dziwnie, więc uciekłaś i wpadłaś do wody, a teraz próbujesz wytłumaczyć to wszystko. Tak mam dużo powodów do radości. - powiedziałam to bardzo szybko, więc chłopak patrzył na mnie.
-Dlaczego uciekłaś?
-A ty gdybyś zobaczył mnie z...z...z...powiedzmy z Niallem w takiej sytuacji to co byś zrobił?
Zayn wyszczerzył się jak głupi i powiedział:
-Zapewne bym was podglądał.
Zaczęłam bić mu brawo.
-Po kim ty inteligencję odziedziczyłeś człowieku!. Po prostu przestraszyłam się tego co zobaczyłam i uciekłam. Myślisz, że jesteś piękny, ale ten pieprzyk na twoim tyłku jest przerażający.Uwierz mi, wiem co mówię.
Zaczęliśmy się śmiać.
-Nie wiem, swojego tyłka nie oglądam w lustrze. Jeżeli tak, to go nigdy więcej nie zobaczysz. - powiedział Zayn i uśmiechnął się do mnie pogodnie.
-Kamień z serca. Ale po co ty biegłeś za mną?
-Nie wiem, to był impuls.
-Dobrze, to co porobimy? Mam dość rozmawiania o twoim tyłku. Starczy jak na dziś.
Zayn podszedł do łóżka i położył się obok mnie
-Nie wiem. Zawsze chciałem wypróbować te łóżka. Są naprawdę świetne. - powiedział i zaczął podskakiwać, aż sprężyny zaczęły trzeszczeć. Na początku to ignorowałam, ale potem zachciało mi się wymiotować. Przetoczyłam się i usiadłam na nim okrakiem. Tylko jak ja się z powrotem przewrócę.
-Co sobie ludzie pomyślą! Przestań durniu! - zaczęłam się śmiać jak idiotka. Zayn złapał dłońmi za moje biodra i teraz ja leżałam pod nim dalej się śmiałam. Zaczęłam mieć konwulsje.Czego oni dodali do tych kroplówek? Chyba jestem na haju. Niczym się nie przejmuję. Zayn nachylił się nade mną. Ja się dalej śmiałam, ale on przerwał mi... pocałunkiem. Na początku robił to delikatnie, jakby sprawdzając czy mu pozwolę. Potem bardziej nachalnie i niecierpliwie. Nasze usta były spragnione. On zaplątał palce w moje włosy i przyciągnął mnie bliżej siebie, gdy ja wędrowałam dłońmi po całym jego ciele. Było nam cudownie. Co chwilę zmienialiśmy tępo. Żadne z nas nie chciało przestać. Zayn zaczął się dobierać do mojego ubrania. Ale niewiele miałam na sobie. Tylko cienką koszulę szpitalną, a pod nią bikini. Zezwalałam mu na każdy ruch, każdy dotyk. Jedno wychodziło naprzeciw ruchów drugiego. Dopełnialiśmy się. Zdjęłam koszulkę z Zayna. Rozpięłam guzik jego spodni i rozporek. Poczułam jego gorące dłonie na moich piersiach. Dopiero wtedy oprzytomniałam. Odepchnęłam go.
-Co my robimy? Nie możemy. - powiedziałam. Zayn zeskoczył z łóżka i zaczął się ubierać.
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam... - szeptał cały czas pod nosem
-Zayn nie wiem dlaczego do te...-zaczęłam ale on mi przerwał
-Też nie wiem. Nie wiem. Przepraszam za całą sytuację. Muszę iść. Porozmawiamy później. - powiedział ze spuszczoną głową i wybiegł z pokoju.



1 komentarz: