czwartek, 22 marca 2012

Rozdział I: Spotkanie

Jest koniec roku szkolnego.Czerwiec.

    Wybiegłam podekscytowana ze szkoły, za mną próbowała nadążyć moja koleżanka Łucja.
-Co tak szybko?-skarży się dziewczyna
-Muszę być szybciej w domu, bo nie dokończyłam jeszcze pakowania i nie chcę niczego zapomnieć.-odpowiedziałam
-Ale z ciebie porządnisia!!!-zaśmiała się Łucja
-Dobra, dobra. Chodźmy już. No rusz te swoje zwłoki no!-powiedziałam już trochę zdenerwowana
-A co powiesz na małą przekąskę? Chodźmy szybko do kawiarni, zamówmy jakieś naleśniki i jeszcze zdążymy pogadać.-powiedziała z nadzieją Łucja
-Nie mam dużo czasu. Przez ciebie mogę nie zdążyć. Ale dobra, bo potem zobaczymy się dopiero za jakieś parę tygodni.-odpowiedziałam zrezygnowana

Poszłyśmy do baru, zamówiłyśmy po naleśniku. Ja oczywiście z czekoladą. Gdy tak sobie rozmawiałyśmy z Łucją do baru wszedł jakiś młody chłopak. Wyglądał na ok 18 lat. Łucja przestała bawić się jedzeniem i zaczęła wlepiać w niego gały. Zdziwiłam się. Nasza kochana Pani Nic Mnie Nie Obchodzi I Wszystko Mam W Dupie nigdy wcześniej nie przyglądała się tak jakiemukolwiek chłopakowi . Może coś z tego będzie. Nastolatek usiadł i coś zamówił. My już prawie skończyłyśmy jeść. Po ok 10 minutach wyszłyśmy i nie odeszłyśmy dalej jak parę metrów i podbiegł do nas TEN chłopak z kawiarni. Łucja stała zadowolona bardziej niż zwykle.
-Hej dziewczyny! Jestem Filip. -powiedział i słodko się uśmiechnął.
-Cześć-powiedziałyśmy obie na raz
-Jak się nazywacie? -zapytał
-Ja jestem Anna, a to jest Łucja.Mieszkasz tu? Bo nigdy wcześniej cię w naszym miasteczku?
-Przyjechałem dziś z Anglii. Mieszkam przy Akacjowej.
-Ale ci się trafiło, bo my też na przy tej ulicy mieszkamy.
    Staliśmy i tak rozmawialiśmy, aż zapomniałam, że muszę iść już. Co to by było gdybym nie zdążyła. Pożegnałam się i pobiegłam do domu. Spakowałam się do końca i wyszłam na autobus. Czekałam parę minut i w końcu pojechałam.Wsiadłam do środka włączyłam iPoda. Przy piosenkach 1D, Aerosmith i Bon Joviego w parę godzin dojechałam do Dusseldorfu. Jakie to piękne miasto. Jakie widoki.Hmmmmm... Od roku prawie się tu nic nie zmieniło.
Na dworcu odebrała mnie ciocia Helga. To dobra kobieta, ale powinna mieć zakaz wstępu do kuchni! Mam nadzieję, że mi pozwoli gotować w czasie tych paru tygodni.
-Hej ciociu!-uścisnęłyśmy się
-Hej Aniu! Jak tam podróż? Mam nadzieję, że wszystko wzięłaś?
-Dobrze. Pakowałam się na ten wyjazd cały ostatni tydzień więc powinnam mieć wszystko. Jedźmy już do domu.
Po około 30min byłyśmy w domu. Ciocia robiła coś do jedzenia. Ja się rozpakowywałam i o nie! Nie wzięłam jakiejkolwiek bielizny! Kurde no ale łamaga ze mnie!
-Ciociu masz czas dzisiaj?
-A co się dzieje?
-Zapomniałam bieliznę zabrać. Chodźmy do centrum handlowego.
-Nie mogę, muszę iść do pracy i tak musiałam zwolnić się na połowę dnia, żeby ciebie odebrać.Dam ci trochę pieniędzy i pójdziesz sama coś sobie kupisz. Ok?
-Doooooobra.
Ufff to sprawa rozwiązana. Nie ma to jak ciocia. Dobrze, że regularnie przyjeżdżam do Niemiec i wiem co gdzie i jak.

Zjadłyśmy. Była 12 godzina. Ciotka pojechała do pracy, a mnie wyprawiła na zakupy.
Po drodze zaszłam do cukierni i kupiłam sobie czekoladowe ciastko. Idąc w stronę centrum zamyśliłam się i nie zauważyłam na kogo wpadłam.Gdy podniosłam głowę zobaczyłam najpierw moje ciastko na czyjejś bluzce z napisem " I come from Ireland ". dziwna koszulka. Spojrzałam wyżej i O MATKO I CÓRKO!!! Przecież to Niall Horan. Najpierw spojrzał na mnie z odrobiną złości, ale potem zaczął się z tego śmiać.
-Przepraszam ja nie chciałam. Naprawdę to tylko przypadek...
-Dobrze, dobrze. Jak idziesz z jedzeniem zawsze patrz przed siebie. Ale szkoda tego ciastka,na pewno było pyszne.
A jednak to prawda co mówią o nim i jedzeniu. Myślałam, że tak sobie tylko jaja robią. Ale cóż.
-Jeszcze raz przepraszam. Muszę już iść.
-Nie, czekaj. Jak masz na imię?
-Anna
-Mieszkasz tu?
-Tymczasowo
-Gdzie kupiłaś tamte ciastko?
-W sklepiku za rogiem, a co?
-Chodźmy kupię ci nowe. A gdzie szłaś?
-Do centrum handlowego
-To wychodzi na to,że muszę iść z tobą. No spójrz tylko na mnie. To na koszulce nie wygląda nawet jak czekolada.
-Hahahaahh. Rzeczywiscie.
Kupiliśmy sobie po ciastku. Niall musiał nałożyć kaptur, aby nikt go nie rozpoznał. Weszliśmy już sobie do sklepu, gdy przypomniałam po co tu przyszłam. Głupio tak robić zakupy w sklepie z bielizną z Niallem Horanem.
-Może ty idź do jakiegoś sklepu z męską odzieżą i wybierz coś sobie, a ja muszę czegoś ważnego poszukać.
-Dooobra.
Poszłam do Triumpha. Znalazłam bardzo ładny zielony komplet, gdy ktoś z tyłu zaczął się śmiać. Trochę jakby się dusił. Odwróciłam się. No tak Niall.
-Kupiłeś kuszulkę?
-Nie. Chciałem zobaczyć co ty tu majstrujesz i patrzę. Dlaczego poprostu nie powiedziałaś mi, że musisz kupić bieliznę. Myślałem, że twoje "ważne" to naprawdę coś ważne. Ha ha ha ha ha
-Przestań i wyjdź. Muszę coś kupić.
-Pomogę ci jak chcesz. Ten zielony jest super. Zawsze pomagałem mojej dziewczynie przy zakupach.
-Mi nie musisz. Ale tam zostań jak chcesz.
Wybrałam zielony, czarny i dwa białe zestawy. Zapłaciłam i w końcu mogliśmy kupić Niallowi koszulkę. Przeszukaliśmy chyba z 20 sklepów ale tej diwie nic się nie podobało.
-A ta?
-Nie, chcę coś zielonego.
-A ta?
-Nie
-Dobra ja mam dość. Idź do przymierzalni w tej chwili. Będę podawać ci koszulki a ty masz je przymierzać. Zrozumiano?
-Tak jest psze pani!
No w końcu. Zmieniał już 10 koszulkę, gdy w końcu znalazłam tą idealną. Jeeeej. To będzie koniec zakupów. Chwyciłam koszulkę i z zacieszem na twarzy weszłam do kabiny. Kurcze nie! Niall był bez koszulki. Zawstydzona szybciej wyszłam. Przerzuciłam koszulkę górą.
-Przepraszam!-krzyknęłam.
-Nic się nie stało.
Wyszedł na zewnątrz. Dziwnie spojrzał na mnie. Hmmm.
-Ta koszulka jest super-powiedział. Idziemy jeszcze coś dla ciebie znaleźć. Idź do przymierzalni i rozbierz się. Bez gadania.Przyniosę ci coś.
Weszłam rozebrałam się i czekałam. Po paru minutach z góry spadło na mnie kilkanaście sukienek. UUU myślałam, że zginę tam uduszona przez głupie ubrania.
Przymierzałam kolejne i kolejne. Wychodziłam pokazać się Niallowi a on tylko machała ręką i kiwał głową. W końcu założyłam taką niebieską z delikatnymi kwiatami.
Wyszłam na zewnątrz. Niall z wrażenia wstał i podszedł do mnie. Podziwiał bez słowa.
-Ten błękit pięknie podkreśla kolor twoich oczu. Naprawdę niesamowicie wyglądasz. Bierzemy ją!
-No nie wiem czy nie jest za krótka?
-Cicho! Jest idealna. Twój chłopak ma szczęście.
-Pomyłka. Jestem szczęśliwą singielką. :)
-Nie wierzę taka ładna dziewczyna jak ty nie ma chłopaka? Gdzie ci chłopcy mają oczy?
Matko co on wygaduje! Czy on się dobrze czuje?
-Taaa. Może już idźmy lepiej. Nie musisz mi robić takich prezentów. W końcu to ja na ciebie wpadłam a nie odwrotnie.
-Tak nie muszę, ale chcę.
Zapłaciliśmy. Szliśmy powolnym krokiem w kierunku mojego domu.
-Masz jutro czas-zapytał się Niall
-Niestety nie.
-Dlaczego?
-Obowiązki domowe
-Aha.
-O. Już jesteśmy na miejscu to mój blok. To paa.
Odwróciłam się.
-Dziękuje ci bardzo za dzień spędzony w tak miłym towarzystwie. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy Anno. -powiedział Niall
-Mi także było miło. Cześć.-odpowiedziałam.
Obejrzałam się jeszcze i ostatni raz na niego spojrzałam. Jakim cudem spotkałam tu Nialla Horana?
To był piękny dzień. Nie zapomnę go do końca życia. Położyłam się i zasnęłam od razu. Śniło mi się, że pojadę w trasę koncertową z 1D. Ale moja głowa jest dziwna. Podrzuca mi takie pomysły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz