wtorek, 26 czerwca 2012

Rozdział 26

#Anna

Otworzyłam oczy. Głowa miała mi zaraz eksplodować. Zaczęłam ją delikatnie masować. Coś za moimi plecami chrapnęło. Podskoczyłam przestraszona. Szybko spojrzałam do tyłu. Zobaczyłam słodko uśmiechającego się Harrego. Był w samej bieliźnie. Spojrzałam na swoje ciało. Ale dlaczego też jestem w pół naga. Mam na sobie jakąś bieliznę w idiotyczne cukierki! Jak dziecko! To pewnie sprawka Nialla lub Łucji! Dobra potem to wyjaśnię.
-Dlaczego jesteśmy prawie goli? - zapytałam się Harrego
-Hmmm...Może doszło do czegoś - odpowiedział z nieudawaną satysfakcją. Spojrzałam na niego i jakoś nie mogłam w to uwierzyć. Jego osoba jakoś mnie nie pociąga nawet gdy jestem trzeźwa i myślę racjonalnie. Czyżby po pijaku to się zmieniło?
-Skąd to wiesz?
-Jak widać. Leżymy razem w jednym łóżku prawie nadzy. Co tu jest więcej do rozumienia?
-No widzisz. Prawie nadzy, ale nie do końca. Czyli do niczego nie doszło. Idę stąd.
Wstałam z łóżka. Złapałam szybko jakąś spódnicę z szafki obok i szybko nałożyłam. Zapewne Harry przyglądał mi się cały czas, więc robiłam to wszystko na siedząco. Ubrałam jeszcze jakiś top. To tyle. Spojrzałam do tyłu. Chłopak leżał na plecach i wpatrywał się w sufit.
-Już się ubrałaś? - powiedział. Zdziwiłam się. Każdy opisuje go jako zboczonego nastolatka nie stroniącego od alkoholu i używek, a tu rapem taki gentelman. Jestem pod wrażeniem. Może jednak zmieni się moja opinia co do niego. Zobaczymy.
-Tak, może pójdziesz ze mną i przygotujemy razem śniadanie?
-Dlaczego nie. Ok. Poczekaj tylko się ubiorę.
Odwróciłam się i czekałam. Słyszałam szelest zakładanych ubrań. Zgrzyt zamka i ...
-Dobra już chodźmy.
Gdy weszliśmy do salonu nie doznałam jakiegoś zdziwienia. Gdzieniegdzie leżały pojedyncze butelki po piwie. Podłoga była umyta. Ogólnie mieszkanie chyba ktoś tu posprzątał.
-Halo! Jest tu ktoś? - żadnej reakcji
Poszłam do kuchni i łazienki. Nikogo tu nie ma. Poszłam do sypialni ciotki. Otworzyłam drzwi i zaczęłam się śmiać. Niall, Louis i Liam spali razem. Na jednym łóżku. Przytuleni do siebie. Liam w środku był przyduszany przez Louisa. A Niall miał taką minkę. Nie mogłam dłużej.
-Harry! Chodź tu! Szybko! - krzyknęłam
-Co jest? - podszedł do mnie.
-Spójrz. Czy to nie wygląda co najmniej dziwnie?
-Dla mnie raczej zabawnie. - Harry uśmiechnął się pod nosem.
-Budzimy ich? Czy mogą pospać dłużej? - spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem
-Może jak zrobimy śniadanie to wtedy ich obudzimy. Co?
-Dobra. Chodźmy.
Przy robieniu śniadania dobrze nam się rozmawiało. Śmialiśmy się i dokazywaliśmy. Zrobiliśmy całą tonę kanapek, jajecznicę i herbatę. Poszliśmy ich obudzić. Gdy weszliśmy do pokoju Liam już nie spał. Miał otwarte oczy i patrzył błagalnie na nas.
-Ktoś tu już nie śpi. - powiedział Harry
-No w końcu obudziliście się. Zaraz się chyba uduszę. Szybciej ich zbudźcie. Ja nie dam rady.
-Heeej! Wstawać! - krzyknęłam. No i nic. Zaczęłam wrzeszczeć jak dziewczyna z horroru. Piskliwie i przeraźliwie głośno. To zawsze się sprawdza. No i miałam rację. Chłopcy usiedli na łóżkach i nie wiedzieli gdzie są. Uśmiechnęłam się.
-Co się stało? - powiedział Louis?
-Chodźcie na śniadanie. A wiecie gdzie jest Łucja? - powiedziałam
-Tu jestem! - krzyknęła Łucja i podniosła się. Leżała koło łóżka na podłodze.
-I całą noc tam spałaś? - powiedział Niall
-Nie pamiętam za bardzo jak tam się znalazłam, ale musiałam, bo wy zajęliście całe łóżko!
-Chodźcie na śniadanie. Czeka już w kuchni. - powiedziałam
-To co my wczoraj robiliśmy? - powiedział Louis 
- Piliście jak idioci. Idziemy? - zapytał Liam
Miałam dość wysłuchiwania ich idiotycznych pytań. Poszłam do kuchni i zaczęłam jeść śniadanie. Po chwili dołączył do mnie Liam.
-Dlaczego oni jeszcze nie zeszli? - zapytałam
-Chyba nie są jeszcze głodni.
-Wiesz może jakim cudem znalazłam się w łóżku z Harrym?
-Tak, a co nic nie pamiętasz?
-To przez procenty. Powiedz mi.
-Wiec całą imprezę piłaś, grałaś w butelkę, całowałaś się z jakimiś kolesiami. Nawet z Harrym i Zaynem...
-Co? Naprawdę?
-Tak, zgadza się - spuściłam głowę
-Ale ona ma przecież dziewczynę. On też był upity?
-Nie.
-To dlaczego?
-Nie wiem. Widziałem jak wychodził do domu. Więc wracając do opowieści. To poszłaś z Zaynem do kuchni. Nie wiem co tam się działo.Potem on cię zaniósł do sypialni, a że spał tam Harry to już był naprawdę przypadek. Zapewne się upił i zaliczył zgon w twoim pokoju.
-A dziewczyna Zayna? Ona widziała to?
-Nie wiem. Nie widziałem jej potem.
-Kurcze, ale się porobiło. Mam nadzieję, że nie widziała tego. Co robisz dzisiaj?
-Idziemy z Dan do kina. Chcesz z nami?
-Nie, dzięki muszę posprzątać dom. Widzisz jaki tu syf? - kiwnął głową - No właśnie. Zajdę do was potem. Muszę pogadać z Zaynem.
-Spoko
Zjedliśmy śniadanie. Liam nie czekał na chłopaków i wyszedł. Oni i Łucja zaś po jakiejś godzinie zeszli z góry i bez śniadania poszli do centrum handlowego. Przynajmniej tak mi powiedzieli.
Zaczęłam sprzątać. Niewiele tego było, ale gdy wróci ciotka wolę, żeby podłoga błyszczała. Pewnie będzie jej głupio za te urodziny. No cóż, mi było bardzo miło. Ktoś zapukał do mieszkania. Wyłączyłam odkurzacz i otworzyłam drzwi. No tak, Natalie. Pewnie się dowiedziała. To mój tyłek jest już stracony.
-Proszę, wejdź. Co tam?
-Musimy pogadać - powiedziała i usiadła na kanapie.
-Chcesz coś do picia?
-Nie, dzięki.
-Dobrze, to co się stało?
-Zayn mnie zdradził - oczy mi się rozszerzyły - Na początku zdradził, a na imprezie zerwał ze mną. Twierdził, że mnie nie kocha. Ale ja wiem, że to nieprawda. Zaczął mnie wyzywać, zachował się tak bestialsko, że nie spałam całą noc. - Natalie zaczęła płakać - Kocham go. Jak on mógł tak mnie potraktować. No jak?
-To dziwne. Zayn jest miły i kulturalny. Jakim cudem tak się zachował?
-Nie wiem. Potraktował mnie jak szmatę. Zużytą po prostu wyrzucił. Pomóż mi. Proszę.
-Ale jak?
-Pomóż mi zemścić się na nim.
-Nie.
-Jak to nie?
-Nie. On nic złego mi nie zrobił. Mogę pomóc ci uporać się ze stratą, ale nic więcej.
-Proszę, czy on czasami nie zachowywał się nieuczciwie wobec ciebie?
-No, tak ale to tylko czasami.
-Nie usprawiedliwiaj go! Czy twoim zdaniem on jest w porządku?!
-Czasami.
-Więc może jednak zaangażujesz się?
-Nie. Koniec i kropka.
-Więc zacznę szukać tej dziewczyny, z którą on mnie zdradził. Zapewne to jedna z tych, które były na imprezie. Mam zawężone pole poszukiwań. Nawet lepiej. - kurde, nie! Przecież on całował się ze mną! Za to mi się na pewno dostanie, gdy ona się dowie.
-I co jej zrobisz?
-Postaram się, żeby cierpiała długi czas.
-Ale dlaczego nie chcesz załatwić tego z nim polubownie?
-Bo nie! Zrobił ze mnie idiotkę! Mój honor też ma swoją cenę! To jak? Pomożesz mi czy nie? - nie wiedziałam co tej wariatce odpowiedzieć. Nie chcę być posądzana jako dziwka, gdy bo gdy dowie się o całowaniu, to potem zapewne pomyśli, że on zdradził ją ze mną. I co wtedy?
-Dobrze, ale na czym ma to polegać?
-On się w tobie zakocha, a potem go rzucisz, tak samo jak on mnie. Nie musisz iść z nim do łóżka, nic podobnego. Po prostu  musisz wkupić się w jego łaski bardziej niż teraz. - to będzie łatwe. Do tej pory kleił się do mnie jak dziecko do cukierków. - Będziesz udawała zakochaną i szczęśliwą. Nadejdzie odpowiedni moment i go rzucisz! To będzie najcudowniejszy dzień w moim życiu! - psychiczna baba. No to tyle.
-Dobrze, zgadzam się. Możesz już iść. Muszę dokończyć porządki. Zadzwoń wieczorem. Może postaram się z nim dziś spotkać. Pa - otworzyłam drzwi. Natalie uścisnęła mnie na pożegnanie. Mało nie zwymiotowałam. Jakoś nie lubiłam jej od samego początku. Nie wiem co zrobić. Czy działać według jej planu. On mnie za to znienawidzi. Może potem wszystko jakoś się samo rozwiąże. Na razie trzymam się planu. Nie chcę ryzykować. Gdy skończyłam sprzątać ubrałam się i poszłam do Zayna. Czas działać.














niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział 25

Ciotka wyszła, a impreza toczyła się dalej. Jak się tak przyjrzeć, to zabawa trwała już trochę czasu, bo niektórzy byli trochę pijani. Widziałam, że z chłopaki z 1D całkiem dobrze się bawili. Wszyscy ?! Niee ... nie widziałam nigdzie Harrego i Liama. Dobra koniec tych rozmyśleń. Lecę się przebrać.Wparowałam do pokoju i szybko zdjęłam ubrania. Gdy stałam przed lustrem szafy i mierzyłam ubrania, do pokoju wszedł Harry. Byłam tylko w staniku i majtkach, więc kiedy zobaczyłam Harolda szybko złapałam leżący obok koc i się nim owinęłam. Hazza zaraz zaczął to komentować:
- Uuuuuu!!! Nie zakrywaj się tym kocem. Pokaż trochę ciałka - bełkotał
- Ty zboczeńcu - odpowiedziałam z uśmiechem - myślisz tylko o jednym, ja nie wiem, jak można zatruwać sobie głowę tak zboczonymi myślami - zaczęłam się śmiać. - a tak w ogóle to gdzie byłeś ?
Jednak Harry zapewne już tego nie usłyszał, bo gdy się odwróciłam leżał na łóżku i cicho pochrapywał. Wyglądał komicznie. Jedna noga zwisała mu na podłogę. Tak samo jak ręka. Głowę miał śmiesznie wykręconą, a jego usta były otwarte.
Pewnie już nie nieźle upił. Podeszłam bliżej niego, by to sprawdzić. Powąchałam. O Matko ! Śmierdziało alkoholem i papierosami. A jednak miałam rację. Oj Harry, Harry, ale się urządziłeś.

* * *
Grzebiąc w szafie znalazłam bieliznę, której wcześniej nie było.Wyglądała dość dziwnie, ale też śmiesznie, bo miała przyklejone cukierki i lizaki i różne inne smakołyki. Do stanika doczepiona była kartka, na której pisało:
* Wiem, że to dziwny prezent, ale gdy tylko zobaczyłam go na wystawie pomyślałam o Tobie. Załóż go dzisiaj. W końcu to Twoje urodziny, przedwczesne, ale urodziny.
"Twoja kochająca ciotka Helga" *
Do kochająca powinna dopisać jeszcze szalona. Postanowiłam ją założyć. Wzięłam jeszcze ze sobą krótką sukienkę i poszłam do łazienki.
Przebrałam się i szybko wybiegłam, by się bawić! Rozejrzałam się dookoła. Było strasznie dużo ludzi. W pewnym momencie stanęli przede mną Lou, Liam, Niall i Zayn. Stanęli w rządku. Zapanowała cisza. Nie wiedziałam jak mam zareagować. Robił się niezręcznie. Na szczęście zaczął mówić Niall:
- No więc Aniu, po pierwsze...
- Wszystkiego Najlepszego Wcześniej !!! - krzyknęli chórkiem chłopcy.
- Dziękuję, bardzo dziękuję, jesteście kochani! - mówiłam. Chciałam ich przytulić ale gdy rozłożyłam ręce, Liam powiedział:
- Czekaj, dziękować to będziesz nam później, a teraz popatrz!
Chłopaki odsunęli się od siebie robiąc szparę na środku, z której wyszła..O MÓJ BOŻE ! ŁUCJA !!!!
Rzuciłam się na nią jak wariat. Łzy płynęły mi po policzku ciurkiem. Nie mogłam nic powiedzieć, cały czas byłam w objęciach Łucji.
- Niespodzianka ! - powiedziała pierwsza.
- Najlepsza niespodzianka w życiu !- krzyknęłam - ale jak Ty się tutaj znalazłaś ?
- To wszystko dzięki nim - Łucja wskazała na chłopaków, o których istnieniu zapomniałam. - No i Harremu też, tylko, że go tu jakoś nie widzę.
- Zostawmy go, pewnie teraz śni mu się nie wiadomo co....Ale jak to? Co oni zrobili - pytałam rozkojarzona.
- Zadzwonili do mnie, byłam w ogromnym szoku. Powiedzieli, a mówiąc powiedzieli mam na myśli powiedział, a tak ściślej, to Niall, że jutro mam lot do Niemiec. Więc skrótem mówiąc zafundowali mi wycieczkę aż tutaj ...no i oto jestem .
Uśmiechnęłam się szeroko i płacząc ze szczęścia mówiłam 'Dziękuję' . Podeszłam do każdego z chłopaków, przytuliłam i pocałowałam w policzek.
- Znaczy, że prezent się podoba ? - powiedział zadowolony Louis
Ja pokiwałam tylko głową, nie mogąc nic powiedzieć.
Wyciągnęłam chusteczki i ogarnęłam się. Impreza trwała dalej. Razem z  Łucją siedziałyśmy na kanapie i gadałyśmy ze sobą jeszcze długi czas. Wypiłam kilka kieliszków wódki w jej towarzystwie. Widziałyśmy Zayna z dziewczyną całujących się na parkiecie. Kiedy Łucja poszła w tany z Niallem, ja postanowiłam się bawić jak nigdy. Pierwszą zabawą jaka się napatoczyła, była butelka w rozbierane. Cały czas piłam. No co 18 urodziny ma się tylko raz w życiu.

#Zayn
Kiedy Anna poszła grać w butelkę byłem zaszokowany. Jeszcze nigdy jej takiej nie widziałem. Zakręcili chyba z 5 razy, a Ania była już tylko w samej bieliźnie. I to jakiej bieliźnie !!! W jakieś cukierki ! Nie bawiłem się za dobrze...ale za to ona....ona bawiła się w najlepsze. Potem przystąpiła do butelki, tyle że całuśnej. Kiedy tańczyłem z Natalie, cały czas na moim celowniku była Anka. Jeju, jakbym chciał zagrać z nią w tą butelkę. Ile bym dał, żeby jeszcze raz poczuć smak jej ust. Niestety była ze mną Natalie....czułem się jak na uwięzi. Późną nocą miałem już dość patrzenia na to jak Ania ślini się z chłopakami, których nawet nie znam. Byłem coraz bardziej zazdrosny, Nie czekając dłużej poszedłem do domu z wymówką, że źle się czuję.Natalie wybiegła za mną. Chyba mi nie uwierzyła. Kurde! Psychicznie nie wytrzymam jak zacznie się do mnie przymilać! Stanąłem i spojrzałem na nią.
-Nie mogę już dłużej! Rozumiesz! - krzyknąłem jej prosto w twarz
-Co się stało kochanie? - podeszła i chciała mnie przytulić, ale uciekłem jak oparzony.
-Wiesz jakie to trudne? Co? -nie odpowiedziała - No właśnie! Muszę ci to powiedzieć, że nie c...
-Chodźmy na górę. Zimno mi. - I poszła. Nawet nie czekała na moją odpowiedź. Co za .... Ja tam nie chce iść! Po co? Upić się i zrobić sobie wiochę? No po co? Nie mogłem sobie odpowiedzieć na to pytanie. Usiadłem na chodniku i oparłem się plecami o ścianę budynku. Nie wiedziałem co zrobić. Myślałem i myślałem. Wstałem w końcu i żwawo ruszyłem do mieszkania. Muszę to skończyć natychmiast. Nie ma co się patyczkować. Wparowałem do środka. Natalie siedziała przy barze i popijała coś zielonego. Podszedłem do niej i powiedziałem prosto z mostu:
-To koniec. Nie chcę być z tobą. Mam dość twojego towarzystwa. Duszę się w "naszym" związku. Zgadzasz się na przyjacielskim rozwiązaniem sprawy? - Dziewczyna siedziała i patrzyła się na mnie. Nie wierzyła chyba w to co powiedziałem.
-Dlaczego? Znalazłeś kogoś innego? Przecież było nam dobrze.
-Wiem, ale nic nie trwa wiecznie.
-Pytałam, czy znalazłeś sobie kogoś innego!? Która to?
-Nieważne. Odpuść
-Zdradziłeś mnie. Tak? - Nie odpowiedziałem, bo to była prawda. Natalie nie może dowiedzieć się kim była ta dziewczyna i co dla mnie znaczy. Ona może jej zrobić krzywdę, a tego bym nie chciał.
-Myślisz, że jestem głupia i się nie domyślę?! Zobaczysz to jeszcze nie koniec. Będziesz błagał mnie na kolanach, żebym do ciebie wróciła! A ja ciebie kochałam! - krzyknęła i wybiegła z mieszkania.
Usiadłem przy stole i z wrażenia musiałem się napić. Byle czego, aby tylko z procentami. Z szklanką w dłoni odwróciłem się w stronę salonu i o matko! Co ja widzę! Anna całowała się z  Harrym! Przecież on spał! Przynajmniej tak ona nam mówiła! Nie mogłem nic zrobić! Zaciskałem dłoń na szklance. W końcu pękła zostawiając krwawą ranę na środku. Nie chciałem iść po apteczkę, więc dalej przyglądałem się widowisku. Anna była bosa i prawie goła. Jej bielizna kojarzyła mi się z Katy Perry teenage dream. A, co mi tam. Może będę miał okazję ją pocałować. Dołączyłem do gry. Anna uśmiechnęła się do mnie zalotnie. Albo mi się wydawało, bo alkohol zaczął mi huczeć w głowie. Na początku gra była nudna. Cały czas zdejmowałem ubrania i całowałem się z jakimiś obcymi mi dziewczynami. Ale w końcu nadeszła ta upragniona chwila. Uśmiechnąłem się tryumfalnie. Złapałem ją władczo za biodra i pocałowaliśmy się. Och! Jak ja długo marzyłem o tej chwili! Nie chciałem jej puścić. Anka delikatnie masowała mi plecy. Dotykała szyi i wplatała palce we włosy. A ja po prostu trzymałem ją w dłoniach jak największy skarb. Dla innych trwało to około minutę, ale dla mnie godzinę lub dwie. Cieszyłem się jak sześcioletni bachor, który dostał najsłodszego na świecie cukierka.
Cała sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy. Mi wciąż było mało. Odciągnąłem ją od gry i zaproponowałem drinka. Zaczęliśmy się całować na blacie w kuchni, przy zlewie, lodówce, przy drzwiach. Nie mogłem przestać, ale ona też nie była mi dłużna. Podałem jej więcej alkoholu, bo wiem jak on na nią działa. Anna mamrotała cały czas. Ledwo stała na nogach. Zacząłem się do niej dobierać, ale ona zemdlała w moich ramionach. Nie pozostało mi nic innego jak zanieść ją do łóżka. Gdy to zrobiłem. Pocałowałem dziewczynę w usta. Żałowałem, że nie jest przytomna. W tej chwili bylibyśmy w raju. Szkoda. Odrobimy sobie to kiedy będziemy już razem. Marzyłem o tej chwili, gdy zapytam się jej czy zostanie moją dziewczyną. To będzie niezapomniane przeżycie. Mam nadzieję, że się zgodzi. Mam dość tych imprez. Muszę trochę odpocząć, poszedłem więc do domu.


sobota, 2 czerwca 2012

Rozdział 24

 Ciotka z samego ranka mnie obudziła i kazała iść do szpitala. Mało brakowało, a siłą wypchnęłaby mnie w samej piżamie za drzwi. Zależało jej jak cholera, aby tylko ten mały syf nas nie wydał. Nie mogłam powstrzymać myśli i cały czas myślałam tylko o nim.
Szybko się ubrałam. Wrzuciłam do kieszeni kasę i wyszłam szybko z domu. Stojąc na dworze zauważyłam, że zaczyna padać deszcz, więc musiałam wrócić po parasolkę.Ciotka zdziwiła się, że wróciłam. Była bardzo zdenerwowana. Będę musiała jak najdelikatniej załatwić tą sprawę z Larrym. Wyszłam przed mieszkanie. No to teraz na dobre się rozpadało. Padający deszcz wielkimi strumieniami płynął wzdłuż krawężników. Ten widok nastrajał mnie nieco melancholijnie. Nie chciało mi się śmiać. Szłam ze spuszczoną głową do szpitala jakby na ścięcie. Mało brakowało, a bym się zaczepiła o własne nogi. Ziewałam cały czas.Im szybciej tam będę, tym szybciej wrócę. Wstąpiłam na chwilę do sklepu. Kupiłam jakieś kolorowe żelki dla tego idioty obłożnie chorego. Oby on się nimi udławił. Jak można być takim durniem i grozić komuś?! Myśli, że jest nie wiadomo kim! Cholerny przeszczep! Traktuje ludzi jak śmieci. Miałam ochotę napluć do tych żelek, ale jakimś cudem doniosłam je na miejsce. Zapukałam i weszłam do środka. Larry leżał na łóżku i czytał jakąś gazetę. Podeszłam bliżej do niego. Spojrzałam na okładkę. Matko co za zboczone dziecko, czyta Playboya w miejscu publicznym. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i wyrwałam lekturę z jego dłoni. Zaczęłam się śmiać z niego i wyrzuciłam gazetę do kosza.
-Oddaj mi tą gazetę! Wyjmij ją z kosza i połóż o tutaj - powiedział i wskazał palcem na małą szafeczkę stojącą przy jego łóżku.
-Nie. Masz kupiłam to dla Śpiącej Królewny z wstrząśnieniem mózgu  - rzuciłam żelkami na jego brzuch i usiadłam na krześle stojącym jak najdalej od niego. - Może być?
-Ujdzie w tłumie. Co się stało, że humorek ci się poprawił? Zaczęliśmy używać sarkazmu, co mała?
-Cicho bądź! Zatkaj się tymi żelkami. - przyglądałam się jak próbował otworzyć opakowanie. Na mojej twarzy pojawił się mały złośliwy uśmieszek. Podeszłam do niego, wyrwałam mu z dłoni paczek i sama otworzyłam. Wzięłam sobie kilka żelek i wróciłam na miejsce.
-Złodziejka! - powiedział Larry.  - A jaką mamy dziś datę? - pomyślałam chwilę i powiedziałam:
-Nie wiem dokładnie, ale chyba 5 sierpień?
-Dobra.
-A co?
-Mam konkurs 20 sierpnia.
-Na wakacjach? Jaja sobie ze mnie robisz?
-Tak, na wakacjach.
-Jaki?
-BMX Ride Tour . Można wygrać nowego BMX'a. Wiesz co to jest?
-Nie myśl, że jestem głupia. Pewnie, że tak. Mój brat jeździ BMX'em.
-Dobry jest?
-Nie wiem, nie interesuję się moim bratem. A ty dobry jesteś?
-No ba! Najlepszy!
-Taaa jasne. Skąd to wiesz?
-Bo wygrałem w tamtym roku.
-Dobra, niech ci będzie, że wygrałeś.
-Nie wierzysz mi? Jak wyjdę ze szpitala to pokarzę ci parę trików, może wtedy uwierzysz.
-Zobaczymy.
Siedzieliśmy w ciszy przeżuwając słodycze.
-Oglądałaś może Harrego Pottera? - powiedział Larry. Zdziwiłam się, że on potrafi rozmawiać o zwykłych sprawach. Spojrzałam na niego zdziwiona, ale on mówił jak najbardziej poważnie. Odchrząknęłam i powiedziałam:
-Tak, to najlepszy film mojego dzieciństwa.
-Ulubiona postać?
-Hagrid
-Ale dlaczego, przecież on nie był głównym bohaterem?
-Całokształt. I tyle. A twój?
-Ron. Był takim fajtłapą. Zawsze można było się z niego pośmiać.

Rozmawialiśmy razem bardzo długo. Uświadomiła nam to dopiero pielęgniarka, która przyniosła leki dla Larrego. Pożegnałam się z nim i szybko wyszłam z pokoju. Wychodząc kupiłam gorącą czekoladę z automatu i wyszłam na zewnątrz. Przynajmniej deszcz przestał padać. Szłam szybko do domu nie zważając na mokre buty i spodnie. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w ciepłym domku. Idąc marzyłam o herbacie, czekoladzie i jakimś miłym filmie. Szybko wbiegłam po schodach i mocowałam się z zamkiem w drzwiach. Po kilku minutach w końcu puściły. Weszłam do środka. Wszystkie światła były wyłączone. Szybko zdjęłam buty. Już miałam iść do kuchni, gdy ktoś włączył wszystkie światła. Początkowo mój wzrok był sparaliżowany, ale potem zobaczyłam salon pełen ludzi.
-Najlepszego! - krzyknęli wszyscy chórem
Zaczęłam się śmiać. Nie mogłam złapać oddechu. Spojrzałam na nich. Biedne istoty. Spoglądali na mnie ze zdziwieniem. Nie wiedzieli co robić. Kiedy w końcu się opanowałam powiedziałam:
-Ja nie mam dziś urodzin! Za tydzień mam! Kto was wprowadził w błąd?
-Ja - powiedziała ciocia
-No to się popisałaś.
-Już możecie iść - powiedziałam.
-Nie! Nie można zmarnować takiej okazji. Może po prostu to będzie taka zwykła impreza, co? - zaproponował Harry. Ooo nie wiedziałam, że chłopaki tez tu są. No to ciotka się postarała.
-Dobrze, to wy tu sobie zostaniecie, a ja z Klausem idziemy załatwić parę spraw. Chodźmy już. - powiedziała ciotka. Odprowadziłam ich wzrokiem. Inni zaczęli już się bawić. Rozejrzałam się po salonie i udałam się do swojego pokoju. Muszę zmienić ubranie.

Ciąg dalszy nastąpi...