piątek, 27 kwietnia 2012

środa, 25 kwietnia 2012

Rozdział 10

#Anna
Po tym jak chłopcy wyszli wieczorem odwiedziła mnie ciocia. Z rodzicami nadal nie ma kontaktu. No jest coraz lepiej. Przynajmniej mam już laptopa. To przynajmniej jakiś plus. Włączyłam sprzęt i zalogowałam się na pocztę. Nieźle ponad 50 wiadomości. Powiadomienia, wiadomości. Przejrzałam z większego wszystko, gdy zobaczyłam, że Łucja odpisała mi w końcu. W wiadomościach był jakiś link do pobrania. Włączyłam go. Znów jakaś piosenka. Pobrałam. My Chemical Romance. Ostatnio na you tube wygrzebała ten zespół i nie może przestać mi przysyłać linków i wiadomości z ich piosenkami. Odsłucham to później. Jest jeszcze wiadomość:
'Hej, sorki, że tak długo nie pisałam, ale wyjechałam za miasto z Filipem i jego bratem. Ma na imię Adam. Poznasz go jak wrócisz. Prześlij mi jakieś fotki z Niemiec. Chcę zobaczyć jak to twoje małe cudeńko wygląda. Odpisz jak najszybciej. Papa ;) Pozdrów ciotkę i Klausa.'
I to by było na tyle. Odpisałam, że na razie nie mam fotek, bo nic jeszcze nie zwiedzałam i, że jestem przeziębiona. Nie pisałam nic o tym, że miałam wypadek, bo po co ma się martwić. Zapytałam się co tam u Filipa i u innych znajomych. Wysłałam i dalej leżąc w łóżku nie miałam co robić.
Potem przyszła po mnie pielęgniarka zrobić dodatkowe badania i dostałam jakieś środki nasenne, bo zasnęłam tylko się położyłam.
Ktoś lekko potrząsał moim ramieniem i położył dłoń na czole. Sprawdzał, chyba czy żyję. Otworzyłam oczy.
Zobaczyłam Zayna i Nialla.
-Hej, a myślałem, że coś ci jest, bo nie reagowałaś na krzyki i szturchania. - powiedział Niall
-Cześć wam, myślę, że dostałam coś przeciwbólowego i nasennego. Zamuliło mnie i zasnęłam.
-Ulżyło mi. Zayn zaraz podłączy tu playstation. Pogramy sobie troszkę. - Powiedział Niall
-Dobra już robię  - powiedział Zayn
Niall usiadł na rogu łóżka i zaczął  wypytywać mnie jak się czuję. Odpowiadałam prostymi zdaniami. Cały czas obserwowałam Zayna. Niall chyba to zauważył, bo powiedział:
-Ktoś tu kimś się ciekawi.
-Cicho bądź durniu. - szepnęłam do niego
Zayn odwrócił się do nas i uśmiechnął pod nosem. Co on musiał sobie pomyśleć. Walnęłam pięścią w ramię Nialla. On zaczął udawać, że się na mnie obraził. Na przeprosiny musiałam dać mu buziaka w policzek. Co za wredota. Teraz przebywając z Niallem, czuję się jakbym była z bratem. Cały czas się bijemy i przekomarzamy. Brakowało mi tego.
-Alleluja! Gotowe. - powiedział Zayn i podał mi joysticka. - Co wybierasz? Fifa czy NFS?
-Mieliśmy grać w fife, ale wolę NFS. Ok?
-Dobra. To pierwszy wyścig przejadę z tobą, a kolejny ty z Niallerem.
-Zaczynamy.
Początkowo nie dałam rady przyzwyczaić się do tego toru, jechałam po bandzie i ocierałam się samochodem o każde napotkane drzewo. Potem zaczęłam się rozkręcać. Prześcignęłam kilka aut. Nie wybrałam żadnego ferrari czy porsche, bo ciężko tym dziadostwem się jeździ. Mój ford mustang i tak daje czadu. No! Zostało jeszcze jedno okrążenie. Jestem na 3 miejscu, a Zayn na 1. Muszę się sprężyć. Cisnę na maksa przycisk x i jadę dalej. Jeeej! Jestem już 2. Zerknęłam dyskretnie na Zayna. Siedzi spokojnie nie widzę jakiejkolwiek oznaki, że oddycha.
Zostało pół okrążenia. Coraz bliżej meta. Została jedynie prosta. Kurde! Dojechałam 2! Szlak! Zayn wygrał!
-Kurde no! - krzyknęłam
-Nie było źle. Nie miałem nawet z kim rywalizować. - powiedział i wrednie się uśmiechnął.
Co on sobie myśli! Wcale nie jestem słabym kierowcą. Podejmuję to wyzwanie i wygram z nim. Niech się zacznie bać. Zobaczymy kto teraz przegra.
-Jeżeli tak mówisz - powiedziałam lekko wnerwiona - Zagrajmy jeszcze raz. Sorry Niall to konieczność.
Zayn uśmiechał się dalej. Chyba cieszył się, że przyjęłam jego wyzwanie. Odwróciłam się w stronę telewizora i wybrałam jakieś inne auto. Już kiedyś nim jeździłam i mogło prześcignąć nawet porsche.
Zayn wybrał mcclarena. Jest szybszy, ale gorzej się go prowadzi. Wyścig się rozpoczął. Zayn jak zwykle pierwszy, ale ja tym razem druga. Cały czas mijaliśmy się. Ostatnie okrążenie jednak wygrałam ja. Pół długości auta byłam przed mcclarenem. Uśmiechnęłam się do Zayna i powiedziałam:
-Nie miałam nawet z kim rywalizować. Ha! Pamiętaj nigdy nie używaj tych słów przy mnie. Jeszcze mnie nie poznałeś, ale wiedz, że jestem małą i upartą dziewczynką. Niall zagramy?
Zayn powoli odłożył joystick na łóżko, podał mi dłoń i powiedział:
-Gratuluję zwycięstwa. To była jedynie czysta rywalizacja. Stres działa dobrze na człowieka. W końcu ożyłaś, więc to dobrze. Lubisz rywalizować?
Nie spodziewałam się takiej reakcji. Mistrz spokoju. Pewnie uprawia jogę albo medytuje.
-Na rywalizacji opiera się wszystko, więc dlatego lubię wygrywać.
-Więc może będziesz bardziej zdeterminowana do tego, żeby wyzdrowieć. Bo wtedy zagramy sobie meczyk razem. Wiedz o tym. - powiedział uśmiechnięty
-Nawet nie zamierzam wypuścić was z Niemiec dopóki nie zagramy.
-Dobrze wiedzieć. Masz szczęście bo do końca nie wiemy jak długo tu będziemy. Koncerty zaczynamy dopiero od marca lub kwietnia następnego roku.
-Fajnie. A jak macie jeszcze gdzieś pojechać to jaki ma to być kraj? Zdecydowaliście się już?
-Nie.
-A ma być w Europie?
-Raczej tak.
-Może Polska? Mój wujek ma hotel. A ja wam zorganizuję rozrywkę. Hm?
-Mi się podoba. A ty Niall?
-Dlaczego nie? Może być ciekawie. Poznamy twoich znajomych. - powiedział chłopak
-Jeżeli tak to zagadajcie z Harrym, Liamem i Louisem. Jeżeli nie są pewni to mogę im uświadomić wszystko. Pokażę wam jaki nasz kraj jest piękny.
-A w jakim mieście dokładnie mieszkasz? - zapytał Zayn
-W Białymstoku. Jest małe, ale piękne. Latem są festiwale, zimą kuligi za miastem. Wiele atrakcji. Niedaleko tego miasta kręcono sceny do Narnii. Powiedz to Louisowi.
-Hahah ok dobra. Widzę, że ktoś tu jest dobrze poinformowany. - powiedział Zayn
Spojrzeliśmy sobie w oczy i zaczęliśmy się śmiać
-To jak zagramy? - przerwał nam Niall
-Tak jasne - oderwałam wzrok od Zayna i skierowałam go na telewizor.
Z Zaynem jechało mi się lepiej. Była przynajmniej rywalizacja, a Niall jeździ jak baba dosłownie! Ja przy nim jestem wyśmienitym kierowcą. No sory! To prawda. On chyba nigdy nie grał w NFS. Wygrałam bez większego trudu. Spojrzałam zdziwiona na Nialla:
-Myślałam, że pójdzie ci lepiej.
-Droga Anno nie każdy spędza całe dnie grając w NFS. Ja grałem w nogę, kosza i śpiewałem.
-Rozumiem. Śpiew opanowałeś do perfekcji. - puściłam do niego oczko.

Zagraliśmy jeszcze parę razy, aż chłopcy musieli iść. Późnym wieczorem odwiedziła mnie pielęgniarka. Dała mi tabletki i zastrzyk. Zapytałam się jej ile czasu jeszcze będę w szpitalu i okazało się, że trzy miesiące w gipsie a potem rehabilitacja.Najpierw chodzenie o kulach bez obciążania nogi, następnie z niepełnym obciążaniem. Więc jeszcze długa droga przede mną. Przed snem myślałam jak te miesiące będą wyglądać.














poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Rozdział 9

#Zayn
Staliśmy przed jej łóżkiem. Nie wiedziałem co powiedzieć. Stałem tam jak dureń i uśmiechałem się. Liam chyba też nie wiedział co zrobić. Staliśmy sobie tak bezczynnie przez parę minut, aż w końcu powiedziałem:
-No no to ty jesteś TĄ Anną?
Dziewczyna nie dała rady wykrztusić ani jednego słowa. Po prostu z oczu płynęły jej łzy szczęścia. Miło wiedzieć, że ktoś cię tak lubi.
-Widzę, że świetnie wyglądasz po tym całym wypadku - powiedział Liam lekko zawstydzony.
Sytuacja stała się niezręczna.
-Jak się cieszę, że w końcu was poznałam. Nie wiecie ile czasu na to czekałam. Nie wierzę!!! Możecie podejść bliżej? Proszę - powiedziała Anna i spojrzała takim wzrokiem jak kot ze Shreka. Nie mogłem się oprzeć jej urokowi. Co ona ma takiego w sobie. Spokojnie podeszliśmy do łóżka. A niech ma dziewczyna coś od życia. Zbliżyłem się bardziej przytuliłem ją i dałem buziaka w policzek. Dziewczyna kompletnie niespodziewanie przytuliła mnie bardziej. Dooobra. Chciałem być dobry, ale ona mnie zaraz udusi. Ściska jak niedźwiedź normalnie. Silna bestia.
-Eeee! Tracę powietrze! - dalej nic - Anna!!! Przestań!
No w końcu puściła.
-Przepraszam, naprawdę. Dalej nie mogę w uwierzyć. - powiedziała lekko speszona
-Tak poczułem na własnej skórze. Ściskasz tak mocno jak chłop co najmniej. - powiedziałem uśmiechnięty
-To nie jest wszystko na co mnie stać. - powiedziała z tajemniczym uśmieszkiem.
-Czy ty coś trenujesz? - zapytałem się jej
-Trenowałam boks przez 2 lata, ale potem wdała mi się jakaś kontuzja i po karierze. Teraz trenuję piłkę nożną. Gram w szkolnej reprezentacji.
-Ciekawe. Może kiedyś zagramy meczyk razem z resztą chłopaków. Co ty na to?
-Jak na lato. Ale wątpię czy w miesiąc dam radę chodzić o własnych siłach.
-Będziemy tu dłuższy czas, a na razie pogramy razem w fife na playstation. Trzeba się przecież rozwijać co nie? Kiedyś przyniosę cały sprzęt i pogramy.
-Ale super! Dzięki.
Z Anną super mi się rozmawiało. Ale dlaczego Liam i Niall nic nie mówią? Spojrzałem do tyłu. Oni stali pod ścianą i szeptali coś do siebie.
-Co tam?! - krzyknąłem.
Obaj podskoczyli przestraszeni.
-Skończyłeś już? - kiwnąłem głową - Dobrze, to może teraz ja się z tobą przywitam. Zapewne wiesz kim jestem. - Liam uśmiechnął się do Anny
-Jaja sobie ze mnie robisz? - powiedziała lekko urażona - Wasza najlepsza i najwierniejsza fanka tego nie wie? Oj Liam. Chodź tu - powiedziała i kiwnęła palcem
Zaśmiałem się głośno. Fajna dziewczyna z niej. Nie mogłem przestać uśmiechać się patrząc na to jak Anna przytula i ściska mocno Liama. Chłopak zaczął się dusić tak samo jak ja. Zaczął krzyczeć. Dziewczyna puściła go w końcu.
-No coś w tym jest. Masz uścisk silniejszy od Louisa. Tylko pozazdrościć.
-Nie przesadzajmy. Jak długo jeszcze możecie tu być? - zapytała się Anna
-Jeszcze jakieś pół godziny. Jutro mamy wywiady. - powiedział Niall
-Ale przecież mieliście tu przyjechać na wakacje. Przynajmniej tak mi mówiłeś Niall. - powiedziała dziewczyna i szybko spojrzała na każdego z nas.
-Tak, ale to jest rozkaz managera i musimy robić co nam mówi. Taki już nasz los. -powiedział Niall
-Ok. To do jakiej gazety będziecie dawać ten wywiad? - zapytała się Anna
-Do TeenVoug'a. Fajnie ha? - powiedziałem puszczjąc oczko do Anny, a ta się lekko zarumieniła i odwróciła wzrok. Rozmawialiśmy dalej o pracy, zainteresowaniach i o planach wakacyjnych. Spojrzałem na zegarek. -Już musimy wychodzić - powiedziałem
Dziewczyna spojrzała na nas smutnym wzrokiem
-Tak szybko? - powiedziała -A kiedy mnie odwiedzicie? Może jutro?
-Ja wpadnę - zadeklarowałem -Obiecałem ci przecież grę. Zobaczymy może kogoś ze sobą wezmę.
-Dziękuję ci bardzo. Podejdź tu do mnie na chwilę.
-Dooobra. - Anna przytuliła się do mnie i dała mi buziaka w policzek.
-Przepraszam, ale nadal nie mogę uwierzyć w to, że spotkałam prawdziwego Zayna Malika i Liama Payna.
Pomachaliśmy jej wychodząc i pojechaliśmy do hotelu. Wracając słuchaliśmy Demi Lovato. Takie już ma wymogi ten nasz Niall. Przy tym przynajmniej nie zasypia. Całą drogę gadał jak najęty. W mieszaniu padłem od razu na łóżku i zasnąłem. Horanek nadal coś mamrotał.





sobota, 21 kwietnia 2012

Rozdział 8

#Niall
Chłopcy zostali na korytarzu.Spojrzałem do środka. Wszystkie rzeczy, które prawdopodobnie stały na stoliku teraz leżały porozwalane na podłodze. Jakim cudem nikt tego nie usłyszał?!
Anna leżała na łóżku w dziwnej pozycji. Ręce miała zarzucone nad głową, a nogę na wyciągu. Biedulka. Kręciła głową z grymasem na twarzy. Zaczęła krzyczeć. Rzuciłem kwiaty na ziemię i podbiegłem do niej. Przytrzymałem jej dłonie, aby mnie nie uderzyła przez przypadek.  Zacząłem nią potrząsać. Początkowo nie było żadnej reakcji. Dotknąłem chyba jakiegoś głębszego skaleczenia, bo obudziła się i krzyknęła:
-Ku*wa! Spie*dalaj od ręki! - szybko spojrzała na mnie - Przepraszam, bolało mnie.
Siedziałem i przyglądałem się jej. Twarz nie wyglądała najgorzej, ale przez jakiś miesiąc nie będzie mogła napić się nawet wody z butelki sama, kurcze nie wygląda to ciekawie.
-Wiem, nie jestem piękna. Przestań mi się tak przyglądać. - powiedziała Anna odwracając się ode mnie
Podniosłem z ziemi kwiaty i powiedziałem:
-Cześć. Wyglądasz pięknie dla mnie.
Anna odwróciła się z dziwną miną, uśmiechnąłem się do niej. Patrzyliśmy sobie w oczy przez chwilę, gdy oboje wybuchliśmy śmiechem. Nie wiem co było powodem, ale długo to trwało.
Dziewczyna krzywiła się z bólu próbując poprawić sobie poduszkę. Pomogłem jej. Zaczęliśmy rozmawiać.
-Co tam? - zapytałem się pierwszy
-Dobrze. Jakim cudem wpadłam pod ten samochód? Przecież nie jestem, aż taką sierotą. Nigdy mi się to w życiu nie zdarzyło. - odpowiedziała z zamyśleniu
-Nie wiem, znam cię dość krótko, ale wypadki chodzą po ludziach. Nie myśl o tym.
-Jak mam nie myśleć!? Nie wiem czy będę miała czucie w nodze. Co wtedy zrobię?
-Przeżyjesz. Medycyna jest bardzo rozwinięta na pewno coś się wymyśli.
-Ale...
-Cicho! - przerwałem jej - w tej chwili zaczynasz już się skarżyć na wszystko. Uspokój się. Ach, może chcesz kogoś poznać?
-Po twoim uśmiechu mogę domyślić się kogo. Czy to chłopcy z 1D? - powiedziałam z nadzieją
-Jedynie 2/5 One Direction. Chcesz ich poznać?
-Jasne! Czekaj! Dobrze wyglądam?
Podszedłem do niej. Ułożyłem trochę włosy i spojrzałem na nią.
-Teraz jest ok. Ale musisz zamknąć jedno oko potem drugie o tak i wtedy super! - powiedziałem śmiejąc się
-Przestań durniu ty! Z tobą nie można nic poważnie! Gdybym miała więcej siły to dostałbyś czyś w ten durny łeb! - powiedziała Anna z lekkim uśmiechem - Dobra tam nie ważne dawaj ich tutaj!
Spojrzałem na nią. Po części spełnię jej marzenie. Miłe uczucie. Wyszedłem na zewnątrz i zawołałem chłopaków. Uświadomiłem ich, że mają być dla niej mili i kulturalni. Weszliśmy razem do pokoju. Anna spojrzała na nich z łzami w oczach. Chciała wyskoczyć z łóżka. Momentalnie zapomniała o bólu. Liczyli się jedynie chłopcy. Niezapomniane wrażenie. Cieszyłem się jej szczęściem.








_____________________________________________________________________-
Sory, że taki krótki. Postaram się wkrótce dopisać więcej.

Komentujcie.

środa, 11 kwietnia 2012

Komentarze

Witajcie, jak tam?
Podobają się wam moje opowiadanie?
Macie może jakieś specjalne zachcianki?
Może powinna pojawić się nowa postać?
Piszcie na marzeniatorzeczswieta@o2.pl
plackiinalesniki@o2.pl
dla zainteresowanych mogę podać nr tel :)
Piszcie!


wtorek, 10 kwietnia 2012

Zdjęcia: Australia














_____________________________________________________________
Komentujcie.:)

Rozdział 7

# Niall
Próby dłużyły się niemiłosiernie. Ugh. Spojrzałem na zegarek uff jeszcze tylko pół godziny. Mieliśmy właśnie śpiewać " Moments". Liam zaczął 'Shut the door, turn the lights off...'  Tańczyłem i śpiewałem idealnie, aby manager się nie przyczepił.Harry cały czas się wygłupiał. Biegał po całej sali jeszcze tylko brakowało żeby się rozebrał. Uwierzcie mi on tak cały czas robi w hotelu. Kocha chodzić nago. Raz obudziłem się a on siedział nago przy komputerze i grał w fife. I co ja miałem wtedy zrobić? Byłem tak zawstydzony. Rzuciłem w niego poduszką. On się ze mnie tylko śmiał. On jest dziwny.
Harry w końcu przestał się wygłupiać. No to koniec! jeszcze dwa wywiady i koniec dnia.
Pojechaliśmy do jakiegoś studia. Czekał na nas tam mężczyzna może po trzydziestce, ze szczerym uśmiechem.
-Cześć chłopcy - powiedział i przybił z każdym piątkę - Jak wam się w naszym kraju podoba? Słyszałem, że będziecie w Niemczech przez najbliższy miesiąc, tak?
-Tak i jest tu naprawdę pięknie. - powiedział Liam
-Dokładnie, każdy dzień jest niesamowity i dziwniejszy od poprzedniego. - powiedziałem
-Dlaczego nie zostaliście w domach, aby pobyć z rodziną? Po tak długiej trasie koncertowej na pewno się za nimi stęskniliście. - zapytał się mężczyzna z uśmiechem
-Teraz to my - powiedział Liam wskazując na resztę zespołu - jedną wielką rodziną. A tak poważnie to mieliśmy takie plany, ale nasz manager zaproponował nam to i nie mieliśmy jak odmówić. Wakacje w Europie to duża sprawa.
-Miło mówisz Liam. No cóż dziwię się wam, prawdopodobnie życie z wami w jednym busie to męka. Zapewne nieraz zdarzały się dziwne sytuacje. Może coś opowiecie naszym widzom, hm? - powiedział redaktor
-Hahaha, coś mi się przypomniało - powiedział Zayn z głupim uśmieszkiem na twarzy - Pewnego razu w LA pojechaliśmy na wycieczkę. Autem kierował Louis. Zajechaliśmy na plażę. Harry od razu rozebrał się do naga i pobiegł popływać. On się wesoło pluskał w wodzie, a z drugiej strony plaży szły jakieś dziewczyny. Początkowo byliśmy przerażeni, że nasz kochany Loczek zrobi sobie wstyd i np wyskoczy z tej wody prosto na dziewczyny. Ale nie docenialiśmy go. Harry znalazł jakieś wodorosty i zaplątał się w nie. Gdy one go mijały to ten idiota - mówił pokazując na Hazzę - rzucił tym świństwem w twarz jednej z dziewczyn. Ona przestraszyła się i  kopnęła go prosto w klejnoty. Może ta historia nie jest tak śmieszna, ale gdyby Pan widział jego twarz. Był czerwony jak burak. A my leżeliśmy na ziemi i tarzaliśmy się ze śmiechu. Biedaczek parę dni nosił ze sobą torebkę z lodem.
Zayn miał już konwulsje ze śmiechu. Niall już siniał, a Harry siedział i uśmiechał się z przymusu.
-Niech pan we wszystko nie wierzy co ten tu chłopaczek powie. Bujną ma wyobraźnię. - powiedział Hazza
-Taaak, a mam pytanie, czy w waszym życiu są obecne jakieś dziewczyny? - powiedział mężczyzna i spojrzał podejrzliwie na Harrego - Może ty?
-Ja? Nie mam dziewczyny, jestem wolny jak wiatr. - powiedział Harry
-Taaa i skaczesz z kwiatka na kwiatek. - powiedziałem
-Dobrze a co z Zaynem? Dziewczyny na koncertach mdleją na twój widok, wieć dlaczego nie zaangażujesz się bardziej? - zapytał się go redaktor
-Mam niemiłe doświadczenia. Wolę mieć przyjaciół i przyjaciółki niż dziewczynę czy tam narzeczoną.Jestem taki jak Harry, nie chcemy urazić żadnej fanki. - pow. Zayn
-To bardzo szlachetne z waszej strony. A gdybyście mieli być kimś innym to kim?
-Ja, osobiście - powiedział Liam - Tak czy inaczej, ale bym śpiewał. Właśnie studiuję na uniwersytecie muzycznym.
-A ja nigdy nie planowałem nie=czego szczególnego - powiedział Zayn
-A ja odwrotnie teraz studiowałbym prawo lub medycynę - powiedział Harry z uśmiechem
-Ja nawet jeszcze szkoły nie skończyłem. Na razie nic nie planuję. - powiedziałem -A ty Louis?
-Ja? Hm...może byłbym pilotem, może strażakiem...szczerze to nie wiem. Na razie to kocham to co robię.
-Widzę, że jesteście niezdecydowani. Słyszałem, że niektórzy mają z was fobie. Może powiecie coś na ten temat? - zapytał mężczyzna
-Niall boi się, że wszystkie jedzenie na świecie zniknie, to normalne jak na niego - powiedział Louis -Zayn boi się wody o ciemności.
-Dzięki stary. Bo każdy musi o tym wiedzieć. Mieliśmy o tym nie mówić - powiedział Zayn ze spuszczoną głową. No tak Louis potrafi zawstydzić każdego. Jest z bardzo otwarty i szczery. Louis spojrzał na Zayna i powiedział
-Prędzej czy później i tak dowiedzieliby się. A kontynuując to tak Liam boi się łyżek, ja nie rozgryzłem dalej dlaczego, Harry boi się, hm... tak właściwie to chyba niczego. A ja kocham marchewki!
-Hahaha to to już było szczere! - powiedziałem do Louisa
-Ciekawe - powiedział redaktor pocierając brodę kciukiem - Macie może ochotę wystąpić?
-Specjalnie dziś ćwiczyliśmy. Po raz pierwszy usłyszy Pan "Moments" w telewizji. Chcielibyśmy pozdrowić pewną osobę. - odwróciłem się do kamer i powiedziałem - Mam nadzieję, że to oglądasz.Pozdrawiam i wracaj szybko do zdrowia. - przesłałem jej buziaka i uśmiechnąłem się.
-Jedyni w swoim rodzaju chłopcy z One Direction specjalnie dla was zaśpiewają utwór "Moments". Zapraszam! - zapowiedział mężczyzna.
Staliśmy na małej scenie i zaczynało się show. Było niesamowicie. Publiczność obecna w studiu śpiewała razem z nami. Mieliśmy niesamowity kontakt. Gdyby nie fani bylibyśmy w czarnej dupie jak by to powiedziała moja mama. Zaśpiewaliśmy, podpisaliśmy parę autografów i takie tam. Potem mieliśmy jeszcze jeden wywiad. Sto razy gorszy od poprzedniego. Tak drętwy, że o mało nie zasnąłem. Po paru godzinach w końcu miałem wolne. Wróciliśmy do hotelu. Odświeżyłem się i zjadłem coś. Poszedłem do kwiaciarni i kupiłem bukiet kwiatów. Wróciłem do domu. Nie mogłem znaleźć Liama. Przeszukałem całe mieszkanie. No tak, pewnie razem z Zaynem siedzą nad basenem. Poszedłem na górne piętro rozejrzałem się po pływalni. Liam siedział z komórką w dłoni i rozmawiał z Zaynem. Podszedłem do nich i powiedziałem:
-Hej, Liam masz czas teraz? Możesz podwieźć mnie do Anny do szpitala?
-Dobra pojadę. Może weźmiemy Zayna. Bardzo niecierpliwi się żeby ją poznać. ok?
-Aha, to ty tu stawiasz warunki szefie. - uśmiechnąłem się się do niego. Spojrzałem na Zayna. Chciał mi chyba coś powiedzieć. - Liam to ty idź przebierz się, a my zaczekamy na ciebie przy samochodzie.
-Dooobra. - powiedział
Zaczekałem chwilę. Kiedy nie było go widać na horyzoncie usiadłem obok Zayna i powiedziałem - Co jest? Patrzysz się na mnie jakoś dziwnie.
-Pamiętasz może tę noc, kiedy napiłeś się w cztery dupy i coś mi mówiłeś wtedy? - zapytał się
-Nie bardzo. Kawałki może tak. A co ja wtedy zrobiłem?
-Coś mi powiedziałeś. Pamiętasz?
-Nie. Nic . Zero. Powiedz.
-Mówiłeś, żebym trzymał cię z dala od Anny, bo zrobisz jej nieświadomie krzywdę.
Patrzyłem się na niego jak na idiotę. Co on do cholery wygaduje!
-Jak mam jej zrobić krzywdę? Ona mi nic złego nie zrobiła. To moja przyjaciółka i chcę jej dobra.- spojrzałem na niego podejrzliwie - Co ja ci jeszcze mówiłem?
-A nic tylko to. Chodźmy już. Liam już na nas na pewno czeka.- powiedział Zayn i ruszył w kierunku wyjścia. Ja siedziałem jeszcze chwilę i myślałem nad tym co on mi powiedział. Ciekawe. Nie powinienem pić. Zaczynam wtedy gadać dziwne rzeczy. Jeszcze tego brakuje, żeby dowiedział się nieciekawych rzeczy o mnie.
Wstałem z leżaka i poszedłem do auta. Wszyscy już byli w środku. Pojechaliśmy. Liam włączył płytę Bruno Marsa. Przy piosence 'Runaway Baby' dojechaliśmy do szpitala. Udaliśmy się do recepcji. Anna leży w pokoju nr 15. Dłonie mi się pociły jak nigdy. Ciekawe jak wygląda po tym wszystkim. Zatrzymałem się. Numer 15. Ufffff no to wchodzimy. Chłopaki towarzyszyli mi. Gdy odwróciłem się do nich uśmiechnęli się zachęcająco. Dobra, będzie dobrze. Nacisnąłem klamkę i otworzyłem drzwi.






Rozdział 6

#Zayn
Kurde co to jest do jasnej cholery! Co za idiota się ze mną zabawia o tak wczesnej porze? Spojrzałem na zegarek. Jest 10 rano. Jej! Czyja to komórka! Wstałem z łóżka i nasłuchiwałem. To chyba Nialla...Tak to jego. Przewróciłem go na plecy i wyciągnąłem z jego kieszeni telefon. Hmmm...jakiś nieznany numer. Odebrałem:
-Halo?
-Dzień dobry. Przepraszam, czy rozmawiam z Niallem? - zapytała kobieta
-Niestety nie. On jeszcze śpi. Może coś przekazać? - powiedziałem ziewając
-Tak. Powiedz mu, że operacja Anny prawdopodobnie się udała i dziś zostanie wybudzona ze śpiączki farmakologicznej.
-Ach, to pani jest ciocią Ani, tak? - zapytałem się z uśmiechem na ustach
-Zgadza się. A ty? - powiedziała kobieta
-Jestem Zayn Malik. Przyjaciel Nialla. Postaramy się przyjechać jak najszybciej do szpitala. Ale będzie to po południu, bo mamy parę wywiadów.
-Dobrze będę czekać. Do widzenia Zayn. - powiedziała i rozłączyła się.
Wczoraj Niall powiedział mi, żebym trzymał go z dala od Anny. Więc pojedziemy tam tylko na parę minut. Załatwimy to szybko i bezboleśnie. Nic się jej nie stanie jak, posiedzi w tym szpitalu samotnie, albo z ciotką. My też mamy swoje życie. A Niall nie może zaniedbywać obowiązków. I tak nasz menedżer jeszcze o tym zajściu nic nie wie. Niech tak pozostanie jak najdłużej. To bardzo surowy mężczyzna. Zabronił jakichkolwiek związków z płcią przeciwną, ale Liam i Louis nie zrobili sobie z tego większego problemu. Nialler chce mieć dziewczynę, ale na razie niech się martwi próbami, a ja zadbam, żeby Anna nie kręciła się wokół niego, lub odwrotnie. Położyłem się z powrotem na łóżku i zasnąłem.

#Anna
Uch, ale mi niedobrze mam jakieś mdłości. Zaraz chyba puszczę pawia. Leżałam na łóżku i czekałam na śmierć. Wszystko mnie bolało. Nie czułam prawej nogi. Ręce miałam jak z waty. Wszystkie części ciała miałam zabandażowane. Chyba długo jeszcze będę czekać, aż ktoś mi da jakieś środki przeciwbólowe. Leżałam i przyglądałam się wszystkim przedmiotom stojącym w pomieszczeniu. Na suficie były przyklejone zdjęcia chłopaków z One Direction. Najwidoczniej przede mną leżała tu jakaś ich fanka.
Zdjęcia były dość małe, ale mogłam poznać na którym zdjęciu jest Niall. Blondasek uśmiechał się do mnie. Słyszałam, że tak naprawdę to ma brązowe włosy, ale przemalował się jedynie dlatego, że lubi blond. Dziwny chłopak naprawdę. W mojej szkole gdyby jakiś chłopak zdobył się na taki czyn to byłby prześladowany przez jakiś czas. Nazywaliby go babą i ciotą. Ale Niall spełnił swoje marzenie. Ładnie mu w tym kolorze. Wcześniej miał jedynie taki pasek blond włosów na czubku głowy. Wyglądał jak skunks i Łucja zawsze śmiała się z niego. Nigdy się jej nie podobał. Szczerze to mi też nie. Gdy po raz pierwszy miałam styczność z 1D to najładniejszy dla mnie był Louis. Zaczęłam jak wariatka szukać o nim informacji, chomikować jego zdjęcia i itp. Potem na You Tube znalazłam video diaries. Początkowo zauważałam na nich jedynie Louisa, ale potem znalazłam wideo z Niallem wrzeszczącym " I'm a big fat idiot! ". Zaczęłam szukać i szperać. Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Na przykład, że lubi włoskie jedzenie i ogólnie jedzenie, słucha Bon Joviego i boi się 12-letnich fanek. Wydał się mi ciekawy. Od tej pory to Louis, Zayn i Niall byli moimi ulubieńcami. Wiem, wiem nie powinno się faworyzować nikogo, ale nie potrafię inaczej. Czekałam całe życie, aby poznać ich. Czasami śniło mi się, że jestem żoną któregoś z nich. Miałam takie głupie pomysły jak zrobienie sobie takiego samego tatuażu jaki ma Zayn. W szczególności podobał mi się ten napisany po arabsku chyba oznacza to mniej więcej "bądź wierny sobie". Po prostu dziwne myśli w głowie nastolatki.
Przyjrzałam się dokładnie każdemu chłopakowi. Harry ma piękny uśmiech, włosy też nawet nawet, ale wolę uczesanie Liama, ma ładniejsze loczki. Zayn i jego usta mrrr... Niall i niebieskie oczy, a Louis...kocham go całego. Leżałam oceniałam ubiór, fryzury i inne rzeczy chłopaków. Po chwili do sali weszła pielęgniarka:
-Witaj Cukiereczku! Jak tam się spało, hm? - powiedziała uśmiechnięta.
"Cukiereczku? " pomyślałam. "Nieźle się zaczyna."
-Dzień dobry psze pani. Świetnie się spało, przynajmniej nic nie bolało. - powiedziałam krzywiąc się
-Tak wiem. Zaraz coś przeciwbólowego ci dam. Mało brakowało, a byś już na tamtym świecie była - mówiąc to pielęgniarka wskazała palcem w górę. - Ale masz szczęście, że nie było gorzej. Gdzieś ty oczy miała dziewczyno? Życie ci niemiłe?
-To był wypadek. Zagadałam się z kolegą, nie zauważyłam że coś jedzie i dalej nic nie pamiętam...o Boże a czy przyjęliście jeszcze kogoś oprócz mnie? Na przykład jakiegoś chłopaka w wieku około 18 lat? W tym samym czasie co mnie? - zapytałam się kobiety
-Nie, ale jakiś chłopak pałętał się tu wczoraj cały wieczór. Chciał cię odwiedzić, ale nie był z rodziny więc miał zakaz. Wiesz Cukiereczku jakie to teraz mamy przepisy.
Gdybym go wpuściła to by mnie zwolnili i co wtedy...
-Przepraszam, a wie Pani jak się nazywał?
-Taaa...Niall jakiś tam, dokładnie nie pamiętam,a wracając do praw pielęgniarki to ...
Kobieta gadała jak automat. Nie robiła chwil przerwy pomiędzy zdaniami. Kurde podziwiam. Ale najważniejsze, że wyjaśniła mi że z Niallem jest ok.
-Prze pani! Może już poproszę o leki, bo noga bardzo boli. Aha zapomniałabym, była tu moja ciocia Helga?
-Helga Kwiatkowska, tak?
-Dokładnie.
-Jest w szpitalu mam ją poprosić?
-Tak, dziękuję pani bardzo - i uśmiechnęłam się do niej jak najładniej potrafiłam, zapewne był to niemiły widok. Aj tam niech kobieta ma coś od życia. Nie dałam rady poruszyć dłońmi więc leżałam spokojnie i czekałam na ciocię. Po chwili weszła do pokoju. Nie wytrzymałam i popłakałam się na jej widok.
-Hej malutka, jak tam? - powiedziała ciocia i usiadła na krześle obok mojego łóżka.
-Świetnie, rodzice wiedzą? - zapytałam się
-Nie mogę się do nich dodzwonić. Zapewne wyjechali znów na jakiś rajd po Polsce. Nie pamiętasz, zawsze tak robią gdy ciebie nie ma przez dłuższy czas. Ale nie poddam się, może w końcu odbiorą. Boli cię bardzo?
-Trochę. Ciociu, a widziałaś tu wczoraj Nialla? No wiesz tego chłopaka, o którym ci mówiłam.
-Tak, przyjdzie dziś po południu odwiedzić cię, a co?
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
-Dobrze, że jemu się nic nie stało. To tylko ja jestem taka ślepa. - powiedziałam
-Nie, Aniu - powiedziała ciocia kręcąc głową - to był wypadek, a one też się zdarzają
-Możesz mi podać lusterko? Chcę zobaczyć jak po tym wszystkim wygląda moja twarz? - powiedziałam do cioci
-Na pewno chcesz?
Pokiwałam głową. Ciocia zrezygnowana podała mi lusterko. Na pierwszy rzut oka to byłam fioletowa. Podbite oczy, rozcięty policzek i czoło. Zmasakrowane usta. Oby nie było blizn. Ale jest nawet dobrze. Oddałam szkiełko.
-Nie jest źle co nie? A co mam złamane?
Ciocia zaczęła mi wyliczać różne stłuczenia i złamania. Dowiedziałam się, że miałam operację paro godzinną. Re konstrukcja kości, zaszywanie ble ble ble.
Nienawidzę szpitali. Nie ma tu jakichkolwiek kolorów.
Do pokoju weszła pielęgniarka i podała mi leki przeciw bólowe i chyba też jakieś nasenne, bo już prawie spałam.
-Cześć ciociu. Fajnie, że przyszłaś. Papa - powiedziałam i zasnęłam.
Śniło mi się, że jestem na koncercie 1D. Super! W końcu coś miłego mnie spotkało chociażby w śnie. Z uśmiechem oglądałam przedstawienie. Chłopcy zaśpiewali tylko te piosenki, które lubiłam, także te z XFactora. Szczególnie byłam uradowana, gdy śpiewali ' Total eclipse of the heart'. Krzyczałam jak wariatka. Następnie zagrali     "Forever Young". Kocham to! Nie wiem ile razy słuchałam jej, ale dalej lubię ją. Tańczyłam jak szalona, w śnie miała wszystko zdrowe. W tłumie ludzi zobaczyłam Łucję, zaczęłam iść w jej kierunku, ale znienacka wjechał na mnie autobus. Jak to możliwe! Bolało bardzo. Tym razem nie zemdlałam, jak tam na ulicy. Spojrzałam w dół...o  Boże! nie mam nóg! Krzyczałam jak opętana! Wiłam się pod szczątkami auta! nie wiedziałam co zrobić! Ile ten sen może trwać! "Ratunku!!!" - krzyczałam ile sił w płucach, ale nikt nie przychodził do mnie na ratunek. W krótkim czasie nie byłam już na koncercie, ale...skąd ja to pamiętam.Płakałam, miałam konwulsje i za nic nie mogłam sobie tego przypomnieć. Spojrzałam w głąb pomieszczenia. Zobaczyłam studnię, konie, i człowieka odwróconego do mnie plecami. Siedział na krawędzi studni. Miał na głowie kapelusz dokładnie taki sam jaki ma mój zmarły wujek. Przyglądałam mu się, dlaczego on się nie odwraca? Chciałam wstać, no ale jak. Muszę to zmienić! To mój sen!  Wcale nie przejmowałam się wypadkiem, ale moja wyobraźnia i tak wymyśliłam mi ten dziwny sen. Starałam się zmienić swój sen. Mężczyzna wstał i zaczął iść w moim kierunku. Nie miał twarzy! Zaczęłam krzyczeć w niebo głosy!








niedziela, 8 kwietnia 2012

Rozdział 5


#Zayn
Droga do domu bardzo się dłużyła. Od szpitala do hotelu powinniśmy jechać jakieś pół godziny. Obok mnie siedział Louis i Niall. Ten pierwszy siedział nadzwyczajnie cicho, przyjrzałem mu się uważnie. Chłopak ze zmarszczonym czołem myślał bardzo intensywnie nad czymś. Nie będę mu przeszkadzał w tej chwili. Spojrzałem w drugą stronę. Niall z twarzą przyciśniętą do szyby spał. Miał goły brzuch, więc chciałem poprawić mu ubranie. Obciągnąłem trochę bluzę i na kolana spadła mi jego komórka. Już miałem ją wyłączyć, gdy spojrzałem na wyświetlacz. Uśmiechała się do mnie dziewczyna. Piękny uśmiech i niebieskie oczy. Hm...Niall gustuje przecież w zielonookich dziewczynach. Ale to może jest Anna, bo miała być inna niż wszystkie. Mówił nam dużo o niej, ale nigdy nie opisywał wyglądu. Przejrzałem jeszcze parę jej zdjęć. Znalazłem jedynie kilka, na których było widać twarz. Na pozostałych odwracała się plecami do obiektywu. Musi być interesującą osóbką. Wyłączyłem telefon i włożyłem go do kieszeni Nialla. Harry widział, że grzebałem się w telefonie chłopaka powiedział tylko:
-Bo ci te lepkie łapki odpadną w końcu Zayn!
-Ale nie wiesz co znalazłem ha?! - odpowiedziałem
-Pokaż mi ! - krzyknął Hazza
-Nie. Ale mogę ci powiedzieć, że to była chyba Anna. Tak mi się wydaje. Bo na pozostałych zdjęciach była Demi Lovato albo on sam. - odpowiedziałem
-Ciekawie się ta znajomość zapowiada. Ma dziewczyna pecha. Najpierw poznała Nialla, a teraz ten wypadek - powiedział Harry
-Co będzie jeżeli ona z tego nie wyjdzie? Koleżka się chyba załamie. Teraz sytuacja jest dość tragiczna, bo on myśli, że ten cały nieszczęsny wypadek jest przez niego. Trzeba go wspierać. - powiedziałem
-A jeżeli wyjdzie - wtrącił się Louis - to kiedy się z nią zobaczymy? Bo Niall bardzo po niej rozpacza, a to oznacza, że możemy mieć kolejną parę w rodzinie. - dokończył Louis i odwrócił się do nas z uśmiechem.
-Taa, coś ja nie wierzę, że poznamy ją przez najbliższe parę tygodni. Przyjechaliśmy tu na miesiąc na wakacje. Mamy czas jak coś to będziemy zabierać ją na wycieczki to może szybciej wyzdrowieje. Rehabilitacja zajmuje trochę czasu. - powiedział Harry.
-Zaraz będziemy w domu! Obudźcie Nialla, bo ja go nie zamierzam wnosić po schodach! - krzyknął Liam
Wszyscy zaczęli krzyczeć, że 'Demi Lovato przyjechała do Niemiec'. Chłopak w sekundę obudził się i wyjrzał za okno mocno uradowany. Gdy skojarzył fakty uśmiechnął się kwaśno do chłopaków i powiedział tylko: 'Bardzo śmieszne'. Siedział dalej wpatrzony w szybę z zamyśloną miną na twarzy.
 "Co z nim jest do cholery jasnej!: - pomyślałem - "Przecież dalej żyje i nie ma bardzo poważnych obrażeń".
 Ale weź i odgadnij Nialla. Wielu próbowało i nic nie wskórało. Odwróciłem się od niego i za parę minut dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłem z samochodu i poszedłem szybko do pokoju. Pech chciał, że musiałem akurat z nim mieszkać. Udałem się od razu do łazienki i wziąłem prysznic. Potem umyłem zęby i poszedłem do kuchni napić się wody a tam niespodzianka. Na stole taki syf jakiego w życiu nie widziałem. Niall i Liam zajadają się nie wiadomo czym i popijają to wódką, chyba. Nie było już połowy butelki. Wszedłem i kaszlnąłem. Liam podskoczył przestraszony.
-Człowieku poruszasz się jak duch! - powiedział speszony. - I nie patrz na mnie takim wzrokiem no! To on mnie prosił. Możesz przyłączyć jak chcesz.
-Nie dzięki - powiedziałem - To nie ja mam tu tylko jedną nerkę. Nie możesz pić tyle alkoholu. Nie pamiętasz co było po ostatnich urodzinach? Idź już spać chłopie.
-Zaczekaj jeszcze jeden i idę.- spojrzałem na Liama z góry - Dobra już idę. Wspomóż Nialla w trudnej chwili. Dobrze? - powiedział Liam i poszedł nie czekając na moją odpowiedź
Stałem dłuższą chwilę i przyglądałem się Niallowi. Oj, gryzło go coś. Cały czas dolewał sobie alkoholu.
-Nie popierasz mnie? Nie wiesz o co mi chodzi? - powiedział podnosząc kolejną porcję do ust
-Tak, właściwie to nie wiem. Wyjaśnij bo jestem ciemny. - użyłem może trochę sarkazmu
-Chodzi o moje życie. Nigdy nie chciałem być sławny. Nie chciałem żeby wszystko tak się popieprzyło. - spojrzał na mnie - A i dalej nie rozumiesz? Nigdy ci o tym nie mówiłem, ale inni ludzie zawsze mają problemy przeze mnie.Przykład pierwszy. Moja była dziewczyna kochała mnie tak bardzo, że po zerwaniu zaczęła się ciąć. To była moja wina. Gdybym załatwił to delikatnie może sprawa wyglądałaby inaczej. Teraz kolejna sprawa - Anna. Zaczęło mi na niej zależeć i proszę bardzo o mało nie przypłaciła tego życiem.Kolejna to problemy z rodziną. Liam wiedział to wszystko. Był mi przyjacielem w trudnych sytuacjach. Przewidział, że po tym wszystkim odpieprzy mi coś i mogę się załamać więc dlatego pił ze mną. Wie, że mam słabą głowę i szybko padnę, nie chciał, żebym podciął sobie żyły czy coś tam innego. Jestem rozchwiany emocjonalnie. Kiedyś skończę ze sobą. Moje życie to porażka. Teraz mnie rozumiesz? Wiesz przez co ja przechodzę? - ostatnie zdanie powiedział prawie płacząc - Posiedź ze mną proszę.
I co ja mam z tym fantem zrobić. Jesteśmy razem w zespole już około roku. Nie poznaliśmy się zbyt dobrze.Zawsze byłem bliżej z Liamem, a on nie miał się komu wypłakać. Biedny Nialler. Usiadłem obok niego i nalałem sobie do szklanki wódki. W przeciwieństwie do mojego kompana mam dość mocną głowę do napojów z procentem. Piłem szklankę za szklanką. Razem opróżniliśmy chyba z dwie butelki.
-Dobry z ciebie kolega Zayn. Naprawdę dziękuję ci. Nikomu nie mów tego co ci powiedziałem. Teraz wiesz jedynie ty i Liam. - powiedział Niall i wstał od stołu. - Ach, bo zapomniałbym. Proszę, trzymaj mnie jak najdalej od płci przeciwnej, a w szczególności Anny. Nie chcę, aby coś jej się stało przeze mnie jak pozostałym ludziom. Chyba rozumiesz mnie. - Stojąc na progu ostatni raz spojrzał na mnie i poszedł do swojego pokoju.
To jego decyzja. Pomogę mu. Tak robią przyjaciele. Wypiłem ostatni łyk i poszedłem sprawdzić czy Niall doszedł bezpiecznie do łóżka. Wstałem i oho ledwo, ledwo stałem na nogach. Jak na karuzeli. Wszedłem naszego wspólnego pokoju. Koleżka już wygodnie spał. Dociągnąłem zwłoki do łóżka i momentalnie zasnąłem.

_____________________________________________________________________________________________________________________________________________
Komentujcie

sobota, 7 kwietnia 2012

Wielkanoc






Najlepszego jajka
Lanego Poniedziałka
Tchnienia wiosny
Świąt pogodnych i radosnych
Niech zajączek w koszyk wskoczy
Święta, święty czas już tuż
wcinaj jajka ale już.
Kiedy zając Cię zaś wzruszy,
daj mu marchew, podrap uszy.
A gdy jajko będzie puste,
daj mu kopa wprost w kapustę.
Niech nie myśli, że jest cwany,
za to Ty miej rok udany.

Życzę Wesołych Świąt Wielkiej Nocy pełnych jajek i dużo szczęścia


środa, 4 kwietnia 2012

Zdjęcia





To zdjęcie kocham poprostu : 



Rozdział 4

Nie czuję żadnej części ciała. Fotele szpitalne są takie niewygodne. No ale sam sobie na to zasłużyłem. Dlaczego nie mogłem pociągnąć jej w swoją stronę. Dlaczego nie mogłem zrobić czegokolwiek! Czemu jestem takim idiotą! I co ja mam teraz zrobić? Sumienie nie daje mi spokoju. Odpuściłem sobie koncert. Wytłumaczyłem chłopakom co się stało. Po koncercie mają do mnie dołączyć. Wiedzą, że zacząłem traktować Annę jak przyjaciółkę. Najbardziej szkoda mi właśnie jej. Na pewno jej ciocia nic jeszcze nie wie. Jak ja mam to jej powiedzieć. Jak mam jej spojrzeć w oczy bez wstydu!? Nie mogłem wytrzymać dłużej na tym malutkim krzesełku. Obwiniałem się za wszystko. Spacerując na końcu korytarza zobaczyłem dziwną poświatę. Szedłem jak zauroczony w kierunku światła. Wszedłem do środka. To kaplica szpitalna. Prawie wszystkie ławki były zajęte. Chyba była msza. Zająłem miejsce pod ścianą. Nie uczęszczam zbyt często do kościoła. Siedząc tam zacząłem myśleć o wszystkim co mi się wydarzyło w ostatnim czasie. Kariera, pieniądze, fanki, mam nowych 4 przyjaciół. Teraz nowa znajomość - Anna. Jest naprawdę inna niż inne dziewczyny. Nie oczekiwałem od niej niczego więcej. Czekałem cierpliwie. Dzisiaj miało spełnić się jej marzenie. Siedziałem i myślałem po prostu o życiu. Zacząłem rozważać to, że człowieka bardzo szybko może nie być już na tym świecie. Wystarczy chwila nieuwagi i nieszczęście gotowe. Muszę coś zmienić ze swoim życiem. Siedziałem całą mszę i myślałem o Annie i rozmyślałem nad moim losem. Wszyscy ludzie wyszli z kaplicy. Zostałem tylko ja. Po paru minutach ciszy podszedł do mnie ksiądz, który odprawiał mszę.

-Dlaczego jesteś taki smutny? Może mogę pomóc? - powiedział ksiądz nachylając się do mnie.

-Czuję się winny wypadku mojej przyjaciółki Anny. Mogłem jej pomóc. Teraz nie wiem co się z nią dzieje. Lekarze i pielęgniarki nie chcą mi nic powiedzieć bo nie jestem 'rodziną poszkodowanej' - zacytowałem lekarza dyżurnego. Spojrzałem na księdza. Chciał, abym kontynuował swój monolog. Dobrze więc. Opowiedziałem mu co dokładnie się wydarzyło. Duszpasterz spojrzał na mnie i uśmiechnął się łagodnie. Przytulił mnie i powiedział:

-Twoja koleżanka wyjdzie z tego i to nie twoja wina. Módl się do Boga. Proś o wyzdrowienie, bo to jest teraz najważniejsze. Ojciec nigdy nie odrzuci prośby swego dziecka. Zaczekaj na mnie tutaj, a ja pójdę i sprawdzę co się z nią stało i w której sali leży. Zaraz wracam. Nie trać nadziei. - powiedział ksiądz i wyszedł.

Może on ma rację. Ukłękłem. Zacząłem się gorliwie modlić. Nie wiem ile tak siedziałem. Usłyszałem ciche szuranie po podłodze. Odwróciłem się i zobaczyłem księdza razem z chłopakami. Do oczu napłynęły mi łzy. Nie wiedziałem co zrobić. Podeszli do mnie całą grupką i przytuliliśmy się. Każdy płakał jak bóbr. Kątem oka zauważyłem, że ksiądz stał w oddali i przyglądał się nam z lekkim uśmiechem na twarzy.

W końcu oderwaliśmy się od siebie. Nigdy nie pomyślałbym, że dojdzie do takiej sytuacji.

-Niall, ksiądz powiedział nam wszystko. Nie martw się o nią. Wyjdzie z tego. - powiedział Louis i uśmiechnął się. Dodało mi to trochę pewności siebie.

-Dobrze jest, że jesteśmy wszyscy razem jak rodzina. - powiedziałem do chłopaków

-Posłuchajcie mnie uważnie. - powiedział ksiądz - Byłem w recepcji i spotkałem lekarza dyżurnego. Udzielił mi pewnych informacji na temat Anny. - w tej chwili serce mi tak biło, jakby miało wyskoczyć - Więc, teraz przechodzi operację. Ale spokojnie to nic wielkiego. W porównaniu z tym jakie mogłaby mieć urazy otwarte złamanie to najmniejszy problem. Ma jeszcze 4 złamane żebra, połamaną rękę i kilka głębszych otarć. To właśnie dzięki tobie przeżyła. Bo odłamek żebra przebiłby płuco. A wtedy to w 70% zginęłaby . Teraz to widać z zupełnie innej strony. Aaa... i ciocia Ani już przyjechała. Idź porozmawiaj z nią. Ona... chce ci podziękować.

Uśmiechnąłem się delikatnie i odetchnąłem głęboko. Jakie ona ma szczęście. Pożegnałem się z księdzem i prawie pobiegłem do ciotki Anny. Gdy mnie zobaczyła rozpłakała się i mocno przytuliła. Nie mogła wydusić jakiegokolwiek słowa. Jedynie płakała. Podałem jej chusteczkę. Przyjęła ją z lekkim uśmiechem i powiedziała:

-Dziękuję ci bardzo za wszystko. Gdyby nie ty ona już by nie żyła. Rozmawiałam z lekarzem. To twoja zasługa. Dziękuję. Co mogę dla ciebie zrobić. - uśmiechnęła się do mnie przez łzy.

-Nie potrzebuję niczego. Chociaż...Jak ona się obudzi to czy mogę wejść do niej bo lekarze mi zabronili. Załatwi mi to pani?

-Tak, oczywiście. Jasne. Zaraz pojadę i powiem lekarzom, że ty jesteś z rodziny. I wszystko załatwione. Poczekaj momencik. Zaraz wracam.

Obserwowałem jak pani Helga rozmawiała z pielęgniarką. Myślałem o tym kiedy będzie koniec tej cholernej operacji. Oby tylko potem nic poważnego jeszcze nie wynikło z tego. Mam nadzieję, że nie będzie sparaliżowana.

-Możesz teraz odwiedzać Annę kiedy tylko chcesz. Proszę bardzo. - powiedziała ciotka Anny

-Może usiądzie Pani a ja pójdę po kawę. Dobrze?

-Dobrze.

Koło automatu stali chłopcy. Rozmawiali o Annie. Zauważyli, że do nich podszedłem.

-Jak tam twoja dziewczynka? - zapytał się Harry

-Operacja trwa. Trzeba czekać. - odpowiedziałem

-Czy masz jakieś plany w stosunku do niej? Podoba ci się ona?

-Nie mam planów co do niej. Jak mam przyjaciółkę to od razu mówicie, że to moja dziewczyna.Ogarnijcie się chłopcy. A tak naprawdę to co chcecie? Raz dwa mówcie

-No więc, za krótko ją znasz, żeby porzucać wszystkie swoje obowiązki, bo 'Anna mnie potrzebuje'. Rozumiem to był wypadek. Ale to była jej wina. Nie masz żadnego poczucia winy, więc zostaw jej rodzinę w spokoju. Niech przetrawią całą sytuację. Wracajmy do domu. Jutro na pewno będzie po wszystkim i odwiedzisz ją z rana. Dobrze? - powiedział Liam jak zawsze racjonalny

-Masz rację. Mieszam się z buciorami do cudzego życia. Zaniosę kawę i jedziemy. - powiedziałem zrezygnowany.

Podszedłem do ciotki Anny i powiedziałem:

-Muszę już jechać. Proszę tu jest mój numer - podałem jej kartkę z moim nr. telefonu - Jak Anna się wybudzi proszę zadzwonić. Dobranoc Pani.

-Dobranoc chłopcze.

Wyszedłem ze szpitala z ciężką głową. Ale mi ciężko. Jutro cały dzień pracuję. Louis kierował autem.  Ciekawe czy znajdę czas aby ją odwiedzić. Może Louis podwiezie mnie. Ach Anna... Znalazłem w komórce jej zdjęcia. Piękna, uśmiechnięta dziewczyna. Przyglądałem się jej dłuższy czas, aż w końcu zasnąłem.

Witajcie

Hej, przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale obowiązki miałam.
Dziś dodam nowy rozdział. Czekajcie cierpliwie.
Pzdr
piszcie na plackiinalesniki@o2.pl lub marzeniatorzeczswieta@o2.pl

niedziela, 1 kwietnia 2012

Komentarze

Witam,
i jak podoba się?
Co mam zmienić?
Może jakieś małe wskazówki?
Pisać na email:
marzeniatorzeczswieta@o2.pl
Jeżeli ktoś chce współtworzyć ze mną bloga to zapraszam.

Rozdział 3

 Rozdział 3:

Godzina 20 wieczorem. Siedzę już tak chyba trzy godziny i czytam książkę 'Szeptem'. Przywiozłam ją z Polski. To już chyba dwudziesty raz czytam. Nie wiem dlaczego. Fabuła jest ciekawa. Taka miła lektura po obiedzie. Bez stresu, bez zabójstw. Kończyłam już 6 rozdział, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Byłam jeszcze w piżamie. I tak nie planowałam nigdzie wychodzić więc po co miałam nosić niewygodne jeansy. Pobiegłam do drzwi. Zobaczyłam Nialla:

-Hej. Masz czas teraz? - zapytał się mnie 

-A co?

-Być może wiesz, że dziś za dokładnie za godzinę gramy koncert.  Chcesz iść? Będziesz miała wejściówki VIP i poznasz chłopkaków. Co ty na to?

-To super! Czekałam, całe życie, żeby poznać Louisa i Zayna. o której się zaczyna ?

-Za godzinę. To ubierz się szybko i pojedziemy coś zjeść przed koncertem. - powiedział Niall

-Dobrze. Idę się przebrać. Usiądź sobie na kanapie i grzecznie poczekaj. Zaraz wracam - powiedziałam wychodząc do mojego pokoju. Stanęłam przed szafą i czułam się jak niezdecydowna nastolatka. Serce mi biło jak szalone. Ciotka miała mi kupić bilet wcześniej przed moim przyjazdem, ale w ciągu pierwszego dnia zostały wyprzedane. Miałam taką cichą nadzieję, że Niall zlituje się nade mną i alleluja! Wybrałam granatowe jeansy i koszulkę z Bon Jovim. Wzięłam jeszcze pieniądze i komórkę. Zostawiłam cioci wiadomość na lodówce, że jestem u kolegi i będę późno. Wybiegłam z pokoju i pociągnęłam do drzwii Nialla. Szybko zamkęłam drzwii. Poszliśmy przed siebie. Zaszliśmy do najbliższej kawiarnii. Chłopak zamówił cappucino i tiramisu, a ja oczywiście goracą czekoladę i ciasto brownies. Czekolady nigdy nie za dużo. Niall przyglądał mi się z lekkim uśmiechem.

-Co tak patrzysz? Brudna jestem? - zapytałam się go z lekkim rumieńcem na twarzy

-Nie. Podoba mi się twoja koszulka. Widzę, że słuchasz Bon Joviego? Hm? - powiedział Niall

-Tak. Już od kilku lat. Pierwszy raz usłyszałam go w radiu, a potem już tak poleciało. Mam wszystkie jego płyty. W telefonie też mam dużo jego zdjęć. A ty skąd wiesz kto to? - zapytałam się wskazując palcem na koszulkę uśmiechając się.

-Też jestem fanem. Jaka jest twoja ulubiona piosenka? - zapytał się

-'Always' a twoja? - odpowiedziałam

-'It's my life'. Kocham ją. Byłaś na koncercie ?

-Nie, ale to moje największe drugie marzenie. - odpowiedziałam z nadzieją

-A jakie jest pierwsze?

-Raczej było. Bo właśnie dziś się spełni. - powiedziałam z uśmiechem. - Zawsze marzyłam o tym, żeby pójść na koncert One Direction. Prawdopodobnie mieliście przyjechać do Polski, ale to najwidoczniej było czcze gadanie. No ale doczekałam się w końcu.

Niall uśmiechnął się do mnie. Rozmawialiśmy jedząc. Mieliśmy podobne zainteresowania. Kochaliśmy Bon Joviego. Niall wybiera się w tym roku w czerwcu na koncert w Londynie. Jak ja jemu zazdroszczę. Poruszyliśmy jeszcze kilka tematów i wyszliśmy przed kawiarnię. Właśnie przechodziliśmy przez ulicę, gdy zza rogu wyjechał duży samochód ciężarowy. Niall w ostatniej chwili cofnął się na chodnik. Ale ja nie zdążyłam. Stałam na środku ulicy i widziałam jedynie światła reflektorów. A co było potem? Nie wiem. Zasnęłam. Czułam się jakbym pływała. Nie czułam absolutnie nic.