Rozdział 3:
Godzina 20 wieczorem. Siedzę już tak chyba trzy godziny i czytam książkę 'Szeptem'. Przywiozłam ją z Polski. To już chyba dwudziesty raz czytam. Nie wiem dlaczego. Fabuła jest ciekawa. Taka miła lektura po obiedzie. Bez stresu, bez zabójstw. Kończyłam już 6 rozdział, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Byłam jeszcze w piżamie. I tak nie planowałam nigdzie wychodzić więc po co miałam nosić niewygodne jeansy. Pobiegłam do drzwi. Zobaczyłam Nialla:
-Hej. Masz czas teraz? - zapytał się mnie
-A co?
-Być może wiesz, że dziś za dokładnie za godzinę gramy koncert. Chcesz iść? Będziesz miała wejściówki VIP i poznasz chłopkaków. Co ty na to?
-To super! Czekałam, całe życie, żeby poznać Louisa i Zayna. o której się zaczyna ?
-Za godzinę. To ubierz się szybko i pojedziemy coś zjeść przed koncertem. - powiedział Niall
-Dobrze. Idę się przebrać. Usiądź sobie na kanapie i grzecznie poczekaj. Zaraz wracam - powiedziałam wychodząc do mojego pokoju. Stanęłam przed szafą i czułam się jak niezdecydowna nastolatka. Serce mi biło jak szalone. Ciotka miała mi kupić bilet wcześniej przed moim przyjazdem, ale w ciągu pierwszego dnia zostały wyprzedane. Miałam taką cichą nadzieję, że Niall zlituje się nade mną i alleluja! Wybrałam granatowe jeansy i koszulkę z Bon Jovim. Wzięłam jeszcze pieniądze i komórkę. Zostawiłam cioci wiadomość na lodówce, że jestem u kolegi i będę późno. Wybiegłam z pokoju i pociągnęłam do drzwii Nialla. Szybko zamkęłam drzwii. Poszliśmy przed siebie. Zaszliśmy do najbliższej kawiarnii. Chłopak zamówił cappucino i tiramisu, a ja oczywiście goracą czekoladę i ciasto brownies. Czekolady nigdy nie za dużo. Niall przyglądał mi się z lekkim uśmiechem.
-Co tak patrzysz? Brudna jestem? - zapytałam się go z lekkim rumieńcem na twarzy
-Nie. Podoba mi się twoja koszulka. Widzę, że słuchasz Bon Joviego? Hm? - powiedział Niall
-Tak. Już od kilku lat. Pierwszy raz usłyszałam go w radiu, a potem już tak poleciało. Mam wszystkie jego płyty. W telefonie też mam dużo jego zdjęć. A ty skąd wiesz kto to? - zapytałam się wskazując palcem na koszulkę uśmiechając się.
-Też jestem fanem. Jaka jest twoja ulubiona piosenka? - zapytał się
-'Always' a twoja? - odpowiedziałam
-'It's my life'. Kocham ją. Byłaś na koncercie ?
-Nie, ale to moje największe drugie marzenie. - odpowiedziałam z nadzieją
-A jakie jest pierwsze?
-Raczej było. Bo właśnie dziś się spełni. - powiedziałam z uśmiechem. - Zawsze marzyłam o tym, żeby pójść na koncert One Direction. Prawdopodobnie mieliście przyjechać do Polski, ale to najwidoczniej było czcze gadanie. No ale doczekałam się w końcu.
Niall uśmiechnął się do mnie. Rozmawialiśmy jedząc. Mieliśmy podobne zainteresowania. Kochaliśmy Bon Joviego. Niall wybiera się w tym roku w czerwcu na koncert w Londynie. Jak ja jemu zazdroszczę. Poruszyliśmy jeszcze kilka tematów i wyszliśmy przed kawiarnię. Właśnie przechodziliśmy przez ulicę, gdy zza rogu wyjechał duży samochód ciężarowy. Niall w ostatniej chwili cofnął się na chodnik. Ale ja nie zdążyłam. Stałam na środku ulicy i widziałam jedynie światła reflektorów. A co było potem? Nie wiem. Zasnęłam. Czułam się jakbym pływała. Nie czułam absolutnie nic.
Godzina 20 wieczorem. Siedzę już tak chyba trzy godziny i czytam książkę 'Szeptem'. Przywiozłam ją z Polski. To już chyba dwudziesty raz czytam. Nie wiem dlaczego. Fabuła jest ciekawa. Taka miła lektura po obiedzie. Bez stresu, bez zabójstw. Kończyłam już 6 rozdział, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Byłam jeszcze w piżamie. I tak nie planowałam nigdzie wychodzić więc po co miałam nosić niewygodne jeansy. Pobiegłam do drzwi. Zobaczyłam Nialla:
-Hej. Masz czas teraz? - zapytał się mnie
-A co?
-Być może wiesz, że dziś za dokładnie za godzinę gramy koncert. Chcesz iść? Będziesz miała wejściówki VIP i poznasz chłopkaków. Co ty na to?
-To super! Czekałam, całe życie, żeby poznać Louisa i Zayna. o której się zaczyna ?
-Za godzinę. To ubierz się szybko i pojedziemy coś zjeść przed koncertem. - powiedział Niall
-Dobrze. Idę się przebrać. Usiądź sobie na kanapie i grzecznie poczekaj. Zaraz wracam - powiedziałam wychodząc do mojego pokoju. Stanęłam przed szafą i czułam się jak niezdecydowna nastolatka. Serce mi biło jak szalone. Ciotka miała mi kupić bilet wcześniej przed moim przyjazdem, ale w ciągu pierwszego dnia zostały wyprzedane. Miałam taką cichą nadzieję, że Niall zlituje się nade mną i alleluja! Wybrałam granatowe jeansy i koszulkę z Bon Jovim. Wzięłam jeszcze pieniądze i komórkę. Zostawiłam cioci wiadomość na lodówce, że jestem u kolegi i będę późno. Wybiegłam z pokoju i pociągnęłam do drzwii Nialla. Szybko zamkęłam drzwii. Poszliśmy przed siebie. Zaszliśmy do najbliższej kawiarnii. Chłopak zamówił cappucino i tiramisu, a ja oczywiście goracą czekoladę i ciasto brownies. Czekolady nigdy nie za dużo. Niall przyglądał mi się z lekkim uśmiechem.
-Co tak patrzysz? Brudna jestem? - zapytałam się go z lekkim rumieńcem na twarzy
-Nie. Podoba mi się twoja koszulka. Widzę, że słuchasz Bon Joviego? Hm? - powiedział Niall
-Tak. Już od kilku lat. Pierwszy raz usłyszałam go w radiu, a potem już tak poleciało. Mam wszystkie jego płyty. W telefonie też mam dużo jego zdjęć. A ty skąd wiesz kto to? - zapytałam się wskazując palcem na koszulkę uśmiechając się.
-Też jestem fanem. Jaka jest twoja ulubiona piosenka? - zapytał się
-'Always' a twoja? - odpowiedziałam
-'It's my life'. Kocham ją. Byłaś na koncercie ?
-Nie, ale to moje największe drugie marzenie. - odpowiedziałam z nadzieją
-A jakie jest pierwsze?
-Raczej było. Bo właśnie dziś się spełni. - powiedziałam z uśmiechem. - Zawsze marzyłam o tym, żeby pójść na koncert One Direction. Prawdopodobnie mieliście przyjechać do Polski, ale to najwidoczniej było czcze gadanie. No ale doczekałam się w końcu.
Niall uśmiechnął się do mnie. Rozmawialiśmy jedząc. Mieliśmy podobne zainteresowania. Kochaliśmy Bon Joviego. Niall wybiera się w tym roku w czerwcu na koncert w Londynie. Jak ja jemu zazdroszczę. Poruszyliśmy jeszcze kilka tematów i wyszliśmy przed kawiarnię. Właśnie przechodziliśmy przez ulicę, gdy zza rogu wyjechał duży samochód ciężarowy. Niall w ostatniej chwili cofnął się na chodnik. Ale ja nie zdążyłam. Stałam na środku ulicy i widziałam jedynie światła reflektorów. A co było potem? Nie wiem. Zasnęłam. Czułam się jakbym pływała. Nie czułam absolutnie nic.
Dramat :'( mam nadzieje, że ona z tego wyjdzie :) Czytam i komentuję nie po kolei, ale zawsze cos :)
OdpowiedzUsuń