wtorek, 10 kwietnia 2012

Rozdział 6

#Zayn
Kurde co to jest do jasnej cholery! Co za idiota się ze mną zabawia o tak wczesnej porze? Spojrzałem na zegarek. Jest 10 rano. Jej! Czyja to komórka! Wstałem z łóżka i nasłuchiwałem. To chyba Nialla...Tak to jego. Przewróciłem go na plecy i wyciągnąłem z jego kieszeni telefon. Hmmm...jakiś nieznany numer. Odebrałem:
-Halo?
-Dzień dobry. Przepraszam, czy rozmawiam z Niallem? - zapytała kobieta
-Niestety nie. On jeszcze śpi. Może coś przekazać? - powiedziałem ziewając
-Tak. Powiedz mu, że operacja Anny prawdopodobnie się udała i dziś zostanie wybudzona ze śpiączki farmakologicznej.
-Ach, to pani jest ciocią Ani, tak? - zapytałem się z uśmiechem na ustach
-Zgadza się. A ty? - powiedziała kobieta
-Jestem Zayn Malik. Przyjaciel Nialla. Postaramy się przyjechać jak najszybciej do szpitala. Ale będzie to po południu, bo mamy parę wywiadów.
-Dobrze będę czekać. Do widzenia Zayn. - powiedziała i rozłączyła się.
Wczoraj Niall powiedział mi, żebym trzymał go z dala od Anny. Więc pojedziemy tam tylko na parę minut. Załatwimy to szybko i bezboleśnie. Nic się jej nie stanie jak, posiedzi w tym szpitalu samotnie, albo z ciotką. My też mamy swoje życie. A Niall nie może zaniedbywać obowiązków. I tak nasz menedżer jeszcze o tym zajściu nic nie wie. Niech tak pozostanie jak najdłużej. To bardzo surowy mężczyzna. Zabronił jakichkolwiek związków z płcią przeciwną, ale Liam i Louis nie zrobili sobie z tego większego problemu. Nialler chce mieć dziewczynę, ale na razie niech się martwi próbami, a ja zadbam, żeby Anna nie kręciła się wokół niego, lub odwrotnie. Położyłem się z powrotem na łóżku i zasnąłem.

#Anna
Uch, ale mi niedobrze mam jakieś mdłości. Zaraz chyba puszczę pawia. Leżałam na łóżku i czekałam na śmierć. Wszystko mnie bolało. Nie czułam prawej nogi. Ręce miałam jak z waty. Wszystkie części ciała miałam zabandażowane. Chyba długo jeszcze będę czekać, aż ktoś mi da jakieś środki przeciwbólowe. Leżałam i przyglądałam się wszystkim przedmiotom stojącym w pomieszczeniu. Na suficie były przyklejone zdjęcia chłopaków z One Direction. Najwidoczniej przede mną leżała tu jakaś ich fanka.
Zdjęcia były dość małe, ale mogłam poznać na którym zdjęciu jest Niall. Blondasek uśmiechał się do mnie. Słyszałam, że tak naprawdę to ma brązowe włosy, ale przemalował się jedynie dlatego, że lubi blond. Dziwny chłopak naprawdę. W mojej szkole gdyby jakiś chłopak zdobył się na taki czyn to byłby prześladowany przez jakiś czas. Nazywaliby go babą i ciotą. Ale Niall spełnił swoje marzenie. Ładnie mu w tym kolorze. Wcześniej miał jedynie taki pasek blond włosów na czubku głowy. Wyglądał jak skunks i Łucja zawsze śmiała się z niego. Nigdy się jej nie podobał. Szczerze to mi też nie. Gdy po raz pierwszy miałam styczność z 1D to najładniejszy dla mnie był Louis. Zaczęłam jak wariatka szukać o nim informacji, chomikować jego zdjęcia i itp. Potem na You Tube znalazłam video diaries. Początkowo zauważałam na nich jedynie Louisa, ale potem znalazłam wideo z Niallem wrzeszczącym " I'm a big fat idiot! ". Zaczęłam szukać i szperać. Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Na przykład, że lubi włoskie jedzenie i ogólnie jedzenie, słucha Bon Joviego i boi się 12-letnich fanek. Wydał się mi ciekawy. Od tej pory to Louis, Zayn i Niall byli moimi ulubieńcami. Wiem, wiem nie powinno się faworyzować nikogo, ale nie potrafię inaczej. Czekałam całe życie, aby poznać ich. Czasami śniło mi się, że jestem żoną któregoś z nich. Miałam takie głupie pomysły jak zrobienie sobie takiego samego tatuażu jaki ma Zayn. W szczególności podobał mi się ten napisany po arabsku chyba oznacza to mniej więcej "bądź wierny sobie". Po prostu dziwne myśli w głowie nastolatki.
Przyjrzałam się dokładnie każdemu chłopakowi. Harry ma piękny uśmiech, włosy też nawet nawet, ale wolę uczesanie Liama, ma ładniejsze loczki. Zayn i jego usta mrrr... Niall i niebieskie oczy, a Louis...kocham go całego. Leżałam oceniałam ubiór, fryzury i inne rzeczy chłopaków. Po chwili do sali weszła pielęgniarka:
-Witaj Cukiereczku! Jak tam się spało, hm? - powiedziała uśmiechnięta.
"Cukiereczku? " pomyślałam. "Nieźle się zaczyna."
-Dzień dobry psze pani. Świetnie się spało, przynajmniej nic nie bolało. - powiedziałam krzywiąc się
-Tak wiem. Zaraz coś przeciwbólowego ci dam. Mało brakowało, a byś już na tamtym świecie była - mówiąc to pielęgniarka wskazała palcem w górę. - Ale masz szczęście, że nie było gorzej. Gdzieś ty oczy miała dziewczyno? Życie ci niemiłe?
-To był wypadek. Zagadałam się z kolegą, nie zauważyłam że coś jedzie i dalej nic nie pamiętam...o Boże a czy przyjęliście jeszcze kogoś oprócz mnie? Na przykład jakiegoś chłopaka w wieku około 18 lat? W tym samym czasie co mnie? - zapytałam się kobiety
-Nie, ale jakiś chłopak pałętał się tu wczoraj cały wieczór. Chciał cię odwiedzić, ale nie był z rodziny więc miał zakaz. Wiesz Cukiereczku jakie to teraz mamy przepisy.
Gdybym go wpuściła to by mnie zwolnili i co wtedy...
-Przepraszam, a wie Pani jak się nazywał?
-Taaa...Niall jakiś tam, dokładnie nie pamiętam,a wracając do praw pielęgniarki to ...
Kobieta gadała jak automat. Nie robiła chwil przerwy pomiędzy zdaniami. Kurde podziwiam. Ale najważniejsze, że wyjaśniła mi że z Niallem jest ok.
-Prze pani! Może już poproszę o leki, bo noga bardzo boli. Aha zapomniałabym, była tu moja ciocia Helga?
-Helga Kwiatkowska, tak?
-Dokładnie.
-Jest w szpitalu mam ją poprosić?
-Tak, dziękuję pani bardzo - i uśmiechnęłam się do niej jak najładniej potrafiłam, zapewne był to niemiły widok. Aj tam niech kobieta ma coś od życia. Nie dałam rady poruszyć dłońmi więc leżałam spokojnie i czekałam na ciocię. Po chwili weszła do pokoju. Nie wytrzymałam i popłakałam się na jej widok.
-Hej malutka, jak tam? - powiedziała ciocia i usiadła na krześle obok mojego łóżka.
-Świetnie, rodzice wiedzą? - zapytałam się
-Nie mogę się do nich dodzwonić. Zapewne wyjechali znów na jakiś rajd po Polsce. Nie pamiętasz, zawsze tak robią gdy ciebie nie ma przez dłuższy czas. Ale nie poddam się, może w końcu odbiorą. Boli cię bardzo?
-Trochę. Ciociu, a widziałaś tu wczoraj Nialla? No wiesz tego chłopaka, o którym ci mówiłam.
-Tak, przyjdzie dziś po południu odwiedzić cię, a co?
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
-Dobrze, że jemu się nic nie stało. To tylko ja jestem taka ślepa. - powiedziałam
-Nie, Aniu - powiedziała ciocia kręcąc głową - to był wypadek, a one też się zdarzają
-Możesz mi podać lusterko? Chcę zobaczyć jak po tym wszystkim wygląda moja twarz? - powiedziałam do cioci
-Na pewno chcesz?
Pokiwałam głową. Ciocia zrezygnowana podała mi lusterko. Na pierwszy rzut oka to byłam fioletowa. Podbite oczy, rozcięty policzek i czoło. Zmasakrowane usta. Oby nie było blizn. Ale jest nawet dobrze. Oddałam szkiełko.
-Nie jest źle co nie? A co mam złamane?
Ciocia zaczęła mi wyliczać różne stłuczenia i złamania. Dowiedziałam się, że miałam operację paro godzinną. Re konstrukcja kości, zaszywanie ble ble ble.
Nienawidzę szpitali. Nie ma tu jakichkolwiek kolorów.
Do pokoju weszła pielęgniarka i podała mi leki przeciw bólowe i chyba też jakieś nasenne, bo już prawie spałam.
-Cześć ciociu. Fajnie, że przyszłaś. Papa - powiedziałam i zasnęłam.
Śniło mi się, że jestem na koncercie 1D. Super! W końcu coś miłego mnie spotkało chociażby w śnie. Z uśmiechem oglądałam przedstawienie. Chłopcy zaśpiewali tylko te piosenki, które lubiłam, także te z XFactora. Szczególnie byłam uradowana, gdy śpiewali ' Total eclipse of the heart'. Krzyczałam jak wariatka. Następnie zagrali     "Forever Young". Kocham to! Nie wiem ile razy słuchałam jej, ale dalej lubię ją. Tańczyłam jak szalona, w śnie miała wszystko zdrowe. W tłumie ludzi zobaczyłam Łucję, zaczęłam iść w jej kierunku, ale znienacka wjechał na mnie autobus. Jak to możliwe! Bolało bardzo. Tym razem nie zemdlałam, jak tam na ulicy. Spojrzałam w dół...o  Boże! nie mam nóg! Krzyczałam jak opętana! Wiłam się pod szczątkami auta! nie wiedziałam co zrobić! Ile ten sen może trwać! "Ratunku!!!" - krzyczałam ile sił w płucach, ale nikt nie przychodził do mnie na ratunek. W krótkim czasie nie byłam już na koncercie, ale...skąd ja to pamiętam.Płakałam, miałam konwulsje i za nic nie mogłam sobie tego przypomnieć. Spojrzałam w głąb pomieszczenia. Zobaczyłam studnię, konie, i człowieka odwróconego do mnie plecami. Siedział na krawędzi studni. Miał na głowie kapelusz dokładnie taki sam jaki ma mój zmarły wujek. Przyglądałam mu się, dlaczego on się nie odwraca? Chciałam wstać, no ale jak. Muszę to zmienić! To mój sen!  Wcale nie przejmowałam się wypadkiem, ale moja wyobraźnia i tak wymyśliłam mi ten dziwny sen. Starałam się zmienić swój sen. Mężczyzna wstał i zaczął iść w moim kierunku. Nie miał twarzy! Zaczęłam krzyczeć w niebo głosy!








1 komentarz: